Jeśli chcesz zobaczyć cięcia co 2-3 minuty i rozpoczynanie "nowej" sceny od tego że ktoś pali papierosa, pije alko, leży na łóżku, przechadza się... to możesz iść do kina. Fabuła zaczyna się dopiero w ostatniej ćwiartce filmu. I to taka fabula której co bardziej kumaty widz domyślił się już godzinę wcześniej.
Film broni się tylko jakąś taką magiczną aurą Angeliny... i momentami zawoalowanym humorem. Umiejętności aktorskich też nikomu odmówić nie można. Więc ocena końcowa jest jaka jest.