PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=135666}
7,3 390
ocen
7,3 10 1 390
Miyamoto Musashi kanketsuhen: kettô Ganryûjima
powrót do forum filmu Miyamoto Musashi kanketsuhen: kettô Ganryûjima

Wreszcie mogłem obejrzeć III ogniwo trylogii! Ta część charakteryzowała się ciekawym układem konstrukcyjnym: opowieść ramową tworzyły zapoczątkowana w poprzednich częściach wątki, w środku zaś mamy osobną historię, przypominającą fabułę „Siedmiu samurajów” Kurosawy. Chyba dzięki temu „Pojedynek na wyspie Ganryu” wydał mi się dużo ciekawszy od „Pojedynku przy świątyni Ichijoji”... No i wreszcie można było zobaczyć porządnie sfilmowany, autentycznie dramatyczny pojedynek Musashiego z Sasakim!
Spoglądając na CAŁOŚĆ CYKLU dostrzegam wiele zalet. Oczywiście na pierwszym miejscu stawiam charyzmatyczne aktorstwo Toshiro Mifune. Wszystkie sceny, w których się pojawił są jakby „naelektryzowane” – skupiają uwagę widza z wielką siłą. Przy wszelkich fabularnych uproszczeniach i skrótach udało mu się stworzyć autentyczny portret psychologiczny człowieka, który przeszedł długą drogę od zarozumiałego zawadiaki do szlachetnego i opanowanego wojownika. Bez Mifune film od razu odstawiłbym do lamusa, choć ciekawa jest w nim na pewno także strona wizualna – przede wszystkim zdjęcia plenerowe – a także muzyka.
Niestety, trylogia Inagakiego odznacza się także wieloma wadami. Wynikają oen przede wszystkim z tego, że Inagaki to jednak nie Kurosawa, a do tego czas obszedł się z jego dziełem dość okrutnie. Właśnie mija pół wieku od jego powstania! Wiele scen (zwłaszcza zrealizowanych w atelier) razi tandetnością i sztucznością, której nie uświadczysz nawet w sporo starszych dziełach Kurosawy. Fabuła także często się rozlatuje, wiele wątków utyka gdzieś w międzyczasie. Do tego aktorzy nie zawsze dotrzymują kroku Mifune. Mnie szczególnie raził jego upudrowany i niezwykle drętwy przeciwnik – Kojiro Sasaki.
Reasumując: cykl ciągle wart umiarkowanej uwagi, przy czym najbardziej udanym, w zasadzie osobnym filmem jest oscarowa i najoryginalniejsza cz. I. Natomiast dla miłośników samurajskich widowisk oraz talentu Toshiro Mifune – całość to pozycja obowiązkowa!
Pozdrawiam!

P.S. Dla fanów komiksu: Mandragora zaczyna wydawać serię mangi „Vagabond” opartej na powieści „Musashi”, będącej źródłem filmu Inagakiego. Z kolei słynna seria Stana Sakai „Usagi Yojimbo” jest w swobodny sposób inspirowana dziejami Miyamoto Musashiego oraz filmami Kurosawy i Inagakiego. Główny bohater nie bez przyczyny nosi imię Miyamoto Usagi...

Woyciesz

Witam. Jestem gorącym fanem Kurosawy, Mifune i podobnych. Niestety, brak przyzwoitych (jakosc i dostep:(, mozliwosci ogladnięcia tych pozycji. Widze, że miałeś możliwości i szczęście ;) zrealizowac to!! Zazdroszcze Ci. Moze masz mozliwosc i chec ;) udostepnienia (niekomercyjnie !!) tych filmow do ..zobaczenia?? Lub podpowiedz jakis REALNY SPOSOB na to!!Pozdrawiam! Zbyszek

Zibi_Sol

Zciągnięcie pierwszej i drugiej części jest REALNE, choć mozolne. Z trzecią faktycznie było gorzej. Polskie napisy są do wszystkich - choć fatalne, dlatego radzę poszukać angielskich. Jeżeli BARDZO Ci na nich zależy, mogę jakoś pomóc. Kontakt na blogu.
Z drugiej strony - tak jak wynika z moich recenzji - cykl o Musashim uważam za niepozbawiony zalet (zwłaszcza aktorskich), ale jednak mocno nadgryziony przez czas, co w oczy rzuca się tym bardziej, że filmy nie posiadają jednak głębi dzieł Kurosawy... Najwięcej warta jest część pierwsza.
Pozdrawiam!

Woyciesz

Witam. Dzieki za szybka odpowiedz. GG 798242. Pozdrawiam. Zbyszek

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones