Z pierwszej części "Jak Ukraść Księżyc" nie byłem specjalnie zadowolony. Druga była lepsza i bardziej dopracowana. Podczas seansu "Minionków" nie rozumiałem, co krytycy mają na myśli - jest to dobra i zabawna komedia.
Film jest wzorowany na animacjach DreamWorksa - widoczna jest kreatywność ze strony wizualnej oraz dziwny morał - w przeciwieństwie do animacji Disneya, przyjaźń jest wyrzucana na chodnik. Honor, poświęcenie czy współpraca są tematem. Film ma więc morał, a mianowicie: Trzeba nigdy się nie poddawać, być ambitnym i współpracować w celu osiągnięcia pewnego celu.
Film ma jednak wadę - Boba. To Kevin, a nie on powinien zostać królem. Bob, w przeciwieństwie do np. Szeregowego z "Pingwinów z Madagaskaru" nie szuka żadnego uznania wśród innych. Gdyby to usiłował, zostanie przez niego królem byłoby uzasadnione. Niestety tego nie chce osiągnąć, król Bob jest zbędny. Inteligentny Kevin byłby dobrym władcą.
Z całego filmu najlepiej wypada końcówka. Gru jest świetny. Z niecierpliwością czekam na 3 część DM. Myślę, że dobrze by było wykorzystać motyw tego szczurka, który stał po stronie tych minionków (pod koniec filmu) i schematu znajdź - służ - zgładź. Czemu Minionki nie zgładziły Gru? Może się kiedyś dowiemy.
8/10.