Ten komentarz będzie krótszy i konkretniejszy niż przy dziewczynie z tatuażem.
Wszyscy (pomijam tych, którzy oglądają nieznaną ekranizację) doskonale zdajemy sobie
sprawę z tego, że nie ma co dyskutować o procencie przeniesienia treści trylogii na ekran -
bo tak jak w fabryce gwoździ nie prowadzi się rozważań nad wpływem modyfikacji faktury
zdobiącej łebki gwoździ na ich popyt, tak my nie mamy co gadać o gościach, którzy po
prostu kierowali się chęcią sprzedania gotowca za większą kasę niż zrobił to pan Larsson.
O wersji amerykańskiej tym bardziej nie będę wspominał.
Dziękuję Państwu.