Sugeruje Ci zrobić konfrontacje z książką, z początku dużo wątków pominięto (tak jak w poprzedniej części, więcej drobnych epizodów było ujęte w amerykańskiej wersji), część zmieniono(dodano), dopiero oględnie końcówka książki jest bardziej szczegółowo pokazana (można by rzec że ostatnie 200 na 699 stron książki stanowi praktycznie połowę filmu), trochę razi brak spójności brak płynnych przejść pomiędzy scenami jest wyraźny, chociaż może ja się czepiam bo znam książkę, ale główny wątek został bardzo dobrze zachowany. Co by nie było dałem ocenę 8/10, bo mimo wszystko dobry film, książki jednak lepsze, no ale każdy reżyser ma inna wizje, no i nie wszystko w filmie musi się zmieści:)

Ja się zawsze wzbraniam przed stwierdzeniami, że książka lepsza niż film. Nie ma prawa być lepsza ani gorsza bo to zupełnie coś innego. Film albo daje radę oddać treść albo nie i to tyle w temacie.

Co do filmu to jednak pierwsza część była odrobinkę lepsza ale ta nie ustępuje jej specjalnie. Mimo, że to dobre 2 godziny oglądania to ten czas szybko ucieka i trzeba się przywitać z napisami końcowymi. Przy okazji pierwszej części się tego nie czepiałem ale teraz już muszę. Michael Nyqvist jest tragicznym aktorem i po tej drugiej części zaczynam go nie lubić. Chodzi po tym planie jak naćpany i chociaż normalne sceny mu jakoś wychodzą to odgrywanie czegoś z emocjami albo jakiegoś uniesienia przychodzi mu z wielkim trudem. Zdarzają się takie momenty kiedy czegoś się dowiaduje i zaskoczony wiadomością sobie przeklina i po prostu zero emocji w tym co robi jakby go zmuszali do gry w tym filmie. Już mi się to rzucało w oczy w pierwszej części kiedy z zaskoczenia wyskakiwał z tekstem 'ale mnie przestraszyłaś' chociaż wtedy mnie to śmieszyło to teraz przestało.

"Michael Nyqvist jest tragicznym aktorem"

Jak fajnie jest spotkać kogoś kto myśli podobnie. Ten facet to jakaś pomyłka. Największy minus filmu. To co on wyrabia przed kamerą to jakaś komedia, totalny beton. I do tego przypomina mi Putina.

Polubiłam D. Craiga dzięki roli Blomkvista w Dziewczynie z tatuażem, przez szwedzkie Millenium ciężo mi było przebrnąć przez odtwórcę tej roli... Porażka... więcej emocji ma kotlet mielony :-/
PS. Putin ? hahaha :D Rzeczywiście... Mało tego - gdyby zrzucił jakieś 20 kg mógłby zagarać Zgredka w szwedzkiej ekranizacji H. Pottera