Żenująco słaby film. Udawany Lecter, udawana Clarice, i udawany... chyba Crawford. Wszyscy główni bohaterowie grają jakby mieli kije w d. Ich twarze to maski z wosku. Główny bohater nie ma chyba w ogóle kontaktu ze swoim ciałem, gra jak tetryk (i to nie jest tylko kwestia jego wieku!). U najlepszej z aktorek pracują może ze trzy mięśnie twarzy... Podróbki Lectera i Clarice to karykatury oryginalnych postaci. Film pełen jest kalek z Milczenia Owiec, na które naprawdę ciężko się patrzyło. Nie wiem kto pozwolił, aby tak podróbka kultowego filmu w ogóle powstała.
I jeszcze te metody śledcze głównego bohatera... kolejna żenada.
Zmęczyłam ten film do końca, żeby go odhaczyć, ale potrzebowałam dwóch podejść :D