... które tak blisko jest 7. Dla mnie ten film był nudny, naciągany i tak boleśnie stereotypowy, że aż do porzygu. Nie podobał mi się, sama historia może okej, ale gra aktorów nieprzekonująca moim zdaniem i nie trafiająca totalnie w ich postaci.
Ktoś się ze mną zgadza? Komuś również nie przypadł ten film do gustu? A może wprost przeciwnie?
a wedlug mnie byl narawde niezle..poniewaz to wazne aby ludziom pokazac ze nie wazne sa pieniadze kariera itd... wazne jest to co czujemy, wazne jest to co mamy w sercu i choc historia jest moze prosta to wlasnie w tej prostocie mila
Ok, punkt dla Ciebie : ) Bo faktycznie zwróciłeś uwagę, że był ten wątek moralizatorski.
tez mnie dziwi tak wysoka średnia.
moja ocena to 4. ujdzie, bo jake gyllenhaal w nim grał i 4 za myśl kończącą film.
'nudny, naciągany i tak boleśnie stereotypowy, że aż do porzygu. - zgadzam sie z Tobą.
to RZYGAJ, byle nie tutaj,
bardzo dobry film;
Na początku czułem rozczarowanie (widocznie spodziewałem się czegoś innego, jednakże w czasie oglądania moje zdanie się zmieniało, bo zaczynałem wczuwać się w klimat. Nie przepadam za fimami o miłości, chyba, że jest zrobiony tak jak ten. Do tego dodać znakomite aktorstwo Gyllenahala i pewnie obejrzę jeszcze raz.
Może, że do porzygu, to zbyt wiele powiedziane, ale mnie film zwyczajnie znudził i to gdzieś przed połową... Również nie przemawiała do mnie gra aktorska, przedstawili co musieli i tyle. Szału nie było, dupy nie urwało ;)
Choćby za urodę i czar osobisty Anne i Jake'a ;-) Naprawdę jest na kogo popatrzeć ;-)
Chciałabym napisać, że postawię obiektywną ocenę, ale tak nie będzie. Bo po pierwsze "znam" oboje aktorów całkiem nieźle, wiem na co ich stać, a po drugie, że przemysł F i medyczny, też jest mi niejako znajomy. I powiem szczerze. Nie odczułam, żeby był to film o miłości (może trochę o poważnej chorobie) ani niestety nie satyra o przemyśle F. Big lost. Pomysł zaginął w gąszczu niczego. Aktorzy, mimo doświadczenia, nie uratowali historii. Jak lepiej zobaczyć w "Jarhead', a Anne chociażby w "Diabeł ubiera się u Prady".. czy "One day". PS: Podsumowując. Moja pupa jest na miejscu... Nie urwało..
Ja nigdy nie oceniam filmów na tych samych zasadach, tzn, zarówno dramat jak i romansidło mogą dostać 10. Jedne filmy są do przemyślenia, inne do pośmiania. Twórcy tego filmu chcieli zrobić komedię romantyczną i wyszedł im sympatyczny, dobrze się oglądający film i o to chodziło moim zdaniem. Minus faktycznie za grę aktorską, Jake i Anna się moim zdaniem nie wykazali, ale za to Anna seksowna jak zawsze więc przebolałem! xD
:P Chodzi też o to, że aktorów trzeba dobrać tak, żeby miedzy nimi iskrzyło. Nie udało się. Choć w innych konfiguracjach, Anne i Jake potrafią wywołać iskrę...