Ja wiem, że kobiety są teraz modne, ale wyobraźcie sobie ten film gdyby Hemsworthowi partnerował Tom Hiddleston ;)
Nie wiem co ma znaczyć stwierdzenie, że "kobiety są modne", ale równie dobrze można sobie wyobrazić tam nie wiem, Meryl Streep.
Podejrzewam, że chodzi o to, aby oryginalnie "męskie" produkcje "rebootować" tak, żeby pierwsze skrzypce grały kobiety. I to jest dość powszechne zjawisko w filmach w ostatnim czasie. Przykłady pierwsze z brzegu to oczywiście Ghostbusters i Ocean's 8. Co do MIB, to jest to zrobione moim zdaniem jak najbardziej z głową. Tamte produkcje sfeminizowano na siłę i to było czuć, ja to odebrałem tak, jakby najpierw zrobiono casting, a dopiero potem napisano scenariusz. Tutaj po prostu, że tak powiem, wyrównano szanse. Thompson i Hemsworth byli partnerami i to nawet zdało egzamin. Film zachował w zdecydowanym stopniu klimat pierwszych części i poszerzył uniwesum, zamiast je przewracać do góry nogami. Jedyne czego mi zabrakło to jakiegoś cameo ze strony Willa Smitha lub Tommy'ego Lee Jonesa. To byłoby przyjemne oczko w stronę widza.