Otóż przez pół filmu ciągnie się wątek niespełnionego wesela jakby panna młoda nie była do końca pewna czego chce. Jest to klimat przesiąknięty melancholią, momentami wręcz nudą.
Jest to film o uczuciu i pewnym stanie umysłu!
Potem wyraźnie Panna młoda zatraca się na weselu, spogląda w niebo i mam wrażenie że w tym momencie scenarzysta wymyślił sobie ten cały motyw z planetą.
Myślę że miał to być film po prostu o melancholii jako uczuciu (klimat tego filmu) jakie towarzyszy w najważniejszych momentach życia.
Stworzenie drugiej części było przypadkowym pomysłem. Takie mam wrażenie....