Kiedy Malcolm obudził się następnego dnia i zaczął szukać Marie, gorąco łudziłam się, że znajdzie ja w wannie z podciętymi żyłami, z martwym spojrzeniem wbitym w ścianę.. Ostatni dialog jaki oddała mu "Dziękuję Marie" był podsumowaniem tego co Malcolm nie zrobił a mógł, co Marie dusiła w sobie cały czas i co ją zabijało. On skończył to jednym słowem "Przepraszam" tym samym przyznając rację Marie, że wszystko co powiedziała było prawdą o nim. Dlatego też jej samobójstwo dałoby niewyobrażalna glebie całemu filmowi.
To ze stali koło siebie żywi. To takie nijakie..
Ja to widze inaczej, samobojstwo byloby sztucznym zaszokowaniem widza, nie pasujacym. Cala klotnia ktora sie obserwuje sprawia wrazenie bardzo intymnej i podskornej, co chwile mialem wrazenie, ze juz jak sie pogodzili to na dobre i co chwile cos nowego sie pojawialo. Caly czas film zmierzal do takiego konca, ze sie godza i zakonczenie jest okej. Zakonczenie nie jest tak istotne, jak to zeby zobaczyc o co kloci sie ta para i jak rozwiazuja ten konflikt, ze czasem wystarczy zwykle powiedzenie: przepraszam, dziekuje:)