Dokładnie. Gdy w filmie padało nazwisko Vivien Leigh szukałam, szukałam i nie znalazłam. Dopiero po jakimś czasie zrozumiałam, że to właśnie ta aktorka gra ukochaną przeze mnie Leigh. Bida w tym Hollywood, że nie mają na soczewki.

Bida w Hollywood i chyba protekcje nadal ważniejsze od rzeczywistego podobieństwa i talentu.
Bo wiem, że V.L. była jedyna w swoim rodzaju, jak i MM zresztą, ale naprawdę można było dobrać do tej roli lepszą aktorkę.

Postać Vivien w tym filmie to w ogóle porażka moim zdaniem...Vivien była przepiękną kobietą z gracją i elegancją, a tu jest troszkę bezbarwna i bez życia.

Masz rację, taka bezbarwna ta Ormond w roli Vivien...Zresztą ona nigdy nie grzeszyła jakąś wielką osobowością, w przeciwieństwie do pięknej i temperamentnej V.L.

Pozdrawiam serdecznie!

czekam teraz na Grace i Diane:D uwielbiam biograficzne filmy;)
może doczekamy się kiedyś i filmu o Vivien (w końcu zapisała się w historii kina!), tylko nie wyobrażam sobie jakoś żadnej znanej mi aktorki w roli Viv...może trzeba by było zrobić poszukiwania jakie zrobiono szukając Scarlett O'Hara:D Może znaleziono by gwiazdę na miarę Viv:D

U mnie właśnie będą grać Dianę, jednak ta pani mnie niezbyt interesuje. Jedyne, co mnie intryguje, to aktorka, którą ją zagra, czyli Naomi Watts.
Byłoby fajnie zobaczyć biografię Vivien, ale czy znalazłaby się aktorka, która umiałaby zagrać schizofrenię, ból egzystencji w tak pięknym ciele? Aktorkę, która cierpiąc w życiu prywatnym na scenie staje się aniołem?
Vivien miała niezwykle ciekawą osobowość, jak MM, dlatego znaleźć aktorkę, która to dobrze zagra, nie spłycając postaci, ba, napisać dobry scenariusz, to nie lada sztuka.

masz całkowitą rację! jednakże film o takiej kobiecie byłby wyzwaniem - dla twórców, aktorów i widzów. Życie Vivien było wielką zagadką - miała wszystko i nic jednocześnie. zdecydowanie chciałabym zobaczyć taki film...
tyle, że nie tylko epizod z jej życia, ale film pokazujący jej drogę, wydarzenia i uczucia, które ją złamały i w końcu te wszystkie jej nadzieje!
niedługo rocznica jej 100 urodzin, wystawa jej pamiętników...może dzięki temu, ktoś pomyśli nad stworzeniem biografii (filmowej lub reedycji wydawniczej na polskim rynku?).

Znaleźć aktorkę, która potrafiłaby odtworzyć Vivien byłoby piekielnie trudno.
Sądzę, że równie ciężko byłoby jakiejkolwiek wytwórni zatrudnić reżysera, który zechciałby się podjąć pracy nad filmem nie bojąc się być posądzonym o znieważenie pamięci po damie kina poprzez przybliżenie światu prawdy o jej tragicznym życiu i chorobie. Mimo, iż żyjemy w XXI w. wielu z nas nie jest gotowych by mówić o chorobie psychicznej z dostateczną dojrzałością, nie traktując jej jako przywary, odium i powodu do wstydu, co widać chociażby na przykładzie "Mojego tygodnia z Marilyn" - nie brakuje głosów, że jest to kpina z Monroe i jej oczernianie.

tak, ale jednak istnieje kino i twórcy, którzy nie boją się tak ciężkich tematów...osobiście myślę, że chyba S. Coppola mogłaby zabrać się za ten temat i zrobić coś interesującego.

Sofia Coppola to naprawdę trafny pomysł!

ma niesłychanie interesujące spojrzenie na świat:) uwielbiam jej filmy - zawsze potrafi dostrzec coś niebanalnego w jednostce