PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=803179}

Lighthouse

The Lighthouse
7,5 64 142
oceny
7,5 10 1 64142
8,1 52
oceny krytyków
Lighthouse
powrót do forum filmu Lighthouse

Doceniam grę aktorską, eksperymentalną prowokację, dźwięki. Jest to film, który aż wstyd nie podziwiać - bo nowatorski, a przecież czerpiący całymi garściami z tego, co już wielokrotnie było. Bo taki ambitny i czegóż tu nie ma: tony symboliki i odniesień. Jest studium obsesji,poczucie winy, sekrety, rozpadająca się psychika, samotność, dynamika władzy, relacja ojciec - syn, relacja człowiek - siły natury, wściekłość i pożądanie seksualne. Jest mitologia, Freud, stare, ekspresjonistyczne niemieckie kino i pewnie jeszcze coś do tego przepastnego garnka można wrzucić. I ten artystowski nadmiar wzbudza we mnie bunt i przejmujące wrażenie, że zostałam totalnie zmanipulowana. Bo przecież jak tyle tu się znalazło mądrości, to nie zachwycać się aż głupio.

ocenił(a) film na 10
Agatonik

ja oczekiwałem "tylko" porządnego filmu grozy (wszak poprzednim - i jedynym aż do teraz - filmem reżysera była "Wiedźma"), a dostałem rewelacyjny, wielowątkowe dzieło (nie eksperyment!) - czy wybitne, to mnie naprawdę guzik obchodzi. Jest szczere, pod względem formy i treści stoi na bardzo wysokim poziomie.

wg mnie ten film broni się nawet na tym najbardziej podstawowym poziomie - jako duszna opowieść grozy z morałem. I tyle, więcej nie potrzebuję.

I tak, uważam, że powinno się doceniać wystylizowane kino grozy, które chwyta za gardło i nie puszcza aż do końca. A że po wyjściu z kina człowiek zaczyna dogrzebywać się do głębszych treści (a film można pod tym względem rozbierać jak cebulkę) - to tym lepiej.

w tym roku wyszły cztery bardzo mocne (wg mnie) tytuły - Dronningen, Joker, Irlandczyk, no i Lighthouse. Nie odważyłbym się decydować, który z nich jest mądrzejszy/lepszy/wybitniejszy - ale z pewnością Lighthouse siedzi mi w głowie najmocniej.

ocenił(a) film na 5
zychu_89

Aż Ci zazdroszczę, że film aż takie wrażenie na Tobie wywarł. Niestety - ja tego nie czuję.

ocenił(a) film na 7
Agatonik

zgadzam się, nie cierpię tak nierównych filmów. Bo niby groza, napięcie, itp, itd. aż tu nagle scena z nocnikami rodem z Big Lebowskiego

kkat

Z tym że Big Lebowski to arcydzieło (no prawie), przynajmniej dla mnie. Temu filmowi do takiego kunsztu - także pod względem właśnie gry aktorskiej to daleko.

ocenił(a) film na 10
meadow3

Ten cały Big Lebowski nie ma startu do Lighthouse.

ocenił(a) film na 8
Alfred_Hugecock

idiotyzmem jest porownywanie do siebie dwoch tak krancowo odmiennych tytulow

ocenił(a) film na 10
miko1980

Zasadniczo racja.

miko1980

też się zgodzę, czym innym jest jednak własna drabinka filmów. Nie oceniam Lighthouse aż tak źle to może być jakieś 6, 6,5/10, Big Lebowski dla mnie to czołówka - właśnie też przez aktorstwo, Jeffa Bridgesa, Steve-a Buscemi i innych...

ocenił(a) film na 10
meadow3

Przecież gra aktorska Defoe i Pattinsona w Lighthouse to mistrzostwo. Bridges czy Buscemi nawet nie mają startu w tym całym Lebowskim.

ocenił(a) film na 8
Alfred_Hugecock

a wy dalej o tym samym :D a ja powiem tak - cała czwórka wymienionych aktorów zagrała swietnie w obu tych tytułach :D :P

ocenił(a) film na 10
miko1980

Zasadniczo racja :)

ocenił(a) film na 5
Agatonik

Na mnie też absolutnie ten film nie zrobił wrażenia.Ok byli sami w dwójkę w tej latarni morskiej,minęło parę tygodni a oni mieli takie schizy jakby tam byli przez kilkanaście lat.Nawet Robinson Crusoe mimo że był sam na wyspie i to długo dłużej niż oni w dwójkę w tej latarni,to tak mu nie odwalało :D.Po prostu ta dwójka ludzi już od samego początku miała nierówno pod kopułą,przez to mieli te chore jazdy.Liczyłem też że na koniec dostaniemy jakąś sensowną odpowiedz co za tym stało,niestety i to nie zostało nam wyjaśnione.Chyba twórcy za dużo naoglądali się produkcji takich jak klasyczne już,Ptaki i zrobili za to akcje z morderczymi mewami he he.5 to max co mogę dać :D

ocenił(a) film na 5
jazdowicz2666

zgadzam się w 100 %. Po obejrzeniu filmu dawałem 4/10 ,ale jednak aktorsko mistrzostwo;ocena wzrosła 5/10.Ale nic więcej.

heinz242

Tak jest, tylko mistrzostwo aktorskie, reszta mnie nie uwiodła.

zychu_89

Irlandczyk to odgrzany kotlet i nic więcej, a robi szum tylko dlatego, że Scorsese wrócił do korzeni

Agatonik

Ano zgadza się, mało jest filmów których "nie było", jeden z nich to Sicario Vilneuve-a, wyznaczył on obecnie ścieżke dla części filmów sensacyjnych jaka powstaje. Pod względem gry aktorskiej, może się nie znam ale ten obraz jest średni, aktorzy szczególnie ten młody przeszarżowali. do wspomnianego Big Lebowskiego, czy też Jokera (którego też nie oceniam za wysoko wcale) to tutaj sie nie umywa.
Dla mnie nie ważne są odniesienia, ważne co się tez na ekranie wprost pokazuje czyli fabuła, która tutaj zmierzała w kierunku coraz częstszego ukazywania czynności fizjologicznych (podobnie jak u Wojtka Smarzowskiego - którego kina, jak i całego w sumie obecnie polskiego nie trawię), co w zasadzie nic nie wnosiło dla jej rozwoju. To w zasadzie powinna być wprawka na godz 20 minut góra, a nie pełen metraz.
Natomiast ukazanie wplecienie odniesień kulturowych do intrygującej fabuły moze spełnić wymogi arcydzieła, co tu po prostu nie ma miejsca (moze sie nie zgodzicie ale dla mnie takim filmem jest BR2049 i to zdecydowanie).
P.S. sory ze bez ż - ale to skrót do programu który mi sie bez przerwy włączał

ocenił(a) film na 3
Agatonik

Z tego co mi wiadomo, to filmy czarno białe i w formacie 4/3 kręcono w dawnych czasach, więc to nie jakaś rewolucja, no ale pewnie nie każdy o tym wie ze względu na wiek i chyba dlatego ostatnio takie filmy są hitami na festiwalach i u krytyków,. Co do samego filmu, to oglądając go czekałem i czekałem aż się rozkręci, ale się nie rozkręcił, z czasem stawał się co raz durniejszy, autor chyba sam nie wiedział co za historię chce ukazać, a tym bardziej jak ją zakończyć, więc zostawił nam wiele niejasności oraz zaserwował nielogiczności, które wszechwiedzący krytycy uznali za niewątpliwy plus, a wręcz przełom w postaci otwartego zakończenia i możliwej własnej interpretacji (a nawet kilku). Gdyby ten film był w kolorze i gra aktorów byłaby gorsza, to by dostał miano gniotu za porypany scenariusz, który nijak nie trzyma się kupy, i w którym nie wiadomo o co chodzi, no ale zawsze można powiedzieć, że to kwestia interpretacji, no może i tak, ale z horrorem to to nie ma nic wspólnego, bliżej ich zachowanie pasowało by do Monty python.

ocenił(a) film na 5
sheldon_cooper73

Zdecydowanie przerost formy nad treścią:))

ocenił(a) film na 10
Agatonik

Tam pieprzenie...

ocenił(a) film na 10
Agatonik

Forma jest dobrana do treści, działają razem. Nie oddzielasz mąki od chleba. Ten film operuje obrazami pojemnymi w treść i znaczenia, a skoro opowiada o rozproszeniu tożsamości i horrorze ego, to jak najbardziej na miejscu jest tu estetyka ekspresjonizmu, momentami przypominająca obrazy symbolistów (polecam zobaczyć "Hypnose" Schneidera). I przede wszystkim, w filmie nie chodzi tylko o sensy. Przecież styl i budowanie nastroju ma cel czysto wrażeniowy - jako katalizator emocji, doznanie audialno-wizualne. Kompletnie zbijają mnie z tropu również te zarzuty o pretensjonalność, jakby to był artystyczny pustak, rodzaj snobistycznego filmu dla krytyków. Kompletnie nie rozumiem, jak można być tak upartym, żeby nie dostrzec tu komizmu, zabawy kinem i zwyczajnej, twórczej beztroski. Do licha, tutaj w pierwszych pięciu minutach już przewijają się żarty z puszczania bąków. Niezbyt to wyszukane czy pompatyczne, dialogi skrzą się humorem ("sparkle like a sperm whale's pecker", "ok have it your way" etc) dochodzi jeszcze slapstick prosto z niemego kina Keatona, czy nawet kreskówek (scena z opuszczaniem Pattinsona na linie).

ocenił(a) film na 5
M0RiARTY

Zgadzam się ze wszystkim, co napisałeś. Nie neguję absolutnie wartości tego filmu i faktu, że można być nim zachwyconym. Widocznie jednak ten typ przekazu nie trafia gdzieś tam do mnie. I nie nazwałabym tego "uporem". Po prostu czasami tak jest, że różnimy się w odbiorze. Pozdrawiam:)

M0RiARTY

Jeśli kogoś śmieszą żarty z bąków i chlania to będzie wniebowzięty, bo to 80% treści tego filmu.

ocenił(a) film na 7
Cierpliwy_filmweb

dziękuję, nareszcie ktoś kogo nie zaklęły syreny

ocenił(a) film na 10
sheldon_cooper73

Rewolucją nie jest tu kręcenie w czerni i bieli, nie jest też nią proporcja obrazu, a zrost i synteza gatunków, które nigdy wcześniej łączone nie były - bo poza owym ekspresjonistycznym horrorem w duchu niemego kina oraz starej literatury grozy (Poe, Blackwood, itd) jest tu też teatr absurdu na modłę Becketta i Pntera, komedia języka i niezrozumienia, wypaczenia komunikacji. Nie wiem o jakie niejasności Ci chodzi, ale film jest dość czytelny i nie taki trudny - koniec na przykład to oczywiste odniesienie do mitu Prometeusza, a wcześniej mowa o Proteuszu (synie Posejdona), do zrozumienia tego wystarczy w gruncie rzeczy wiedza z podstawówki o mitach greckich. Ty zaś narzekasz tylko, że nie wyłożyli Ci wszystkiego na tacy, i lamentujesz że niewiadomo o co chodzi, tak jakby to była wina filmu, a nie tego, że nie potrafisz ruszyć głową. Skoro wolisz filmy, w których wszystko Ci jasno wytłumaczą jak ośmiolatkowi, to polecam zostać przy filmach ze Schwarzeneggerem.

ocenił(a) film na 6
M0RiARTY

Czasami dostrzeżenie głębi nie jest równoznaczne z zachwycaniem się nią. Film jest złożony, pełen symboli i odniesień... część z nich dostrzegłem (i wydaje mi się że nawet całkiem sporo), na pewno nie wszystkie bo wszystkich mozliwości chyba nawet scenarzysta z reżyserem nie ogarnęli.
Na plus to udźwiękowienie [;)] i zdecydowanie gra aktorska - z jedyną w karierze dobrą rola Pattisona, chociaż raz udało mu się wiarygodnie zagrać jakąś emocję. Jest mix a nawet kompozycja różnych gatunków, ale i tak mnie nie zachwycił. Film jest przekombinowany, za dużo w nim wszystkiego....

ocenił(a) film na 1
sheldon_cooper73

w 100% sie zgadzam.... totalne dno, oceny powyżej 3 to chyba kupione recenzje, dno dno dno

ocenił(a) film na 3
Agatonik

Dla mnie to powtórzona Zona... zieeew...
Tej symboliki - dla każdego coś dobrego.

ocenił(a) film na 3
majabaran

Przepraszam, film Stalker.

ocenił(a) film na 5
Agatonik

To jest kino dosłownie skrojone pod linijką, a co gorsza nie ma przed nim obrony. Jest bardzo niebezpieczne. Można wręcz sparafrazować słowa Andrieja Wyszyńskiego: "Dajcie mi człowieka, a kino się na niego znajdzie". Gdy oglądamy Obdarowanych (2017) nie jesteśmy wstanie przejść obojętnie obok uroczej, mądrej dziewczynki odgrywanej przez 11-letnią Mckenna Grace. Jeśli to zrobimy z automatu stajemy się nieczułymi potworami które nastają na szczęście dziecka. Kto po seansie Samej przeciw wszystkim (2016) na trzeźwo nazwał by rudowłosą piękność zepsutą do szpiku kości? Świadomy ułamek. Sloane wykorzystuje te same nieczyste sztuczki co przeciwnicy ale to jej stronę musimy trzymać, na co jednoznacznie wskazuje nawet sam tytuł. Jeśli kino jest wręcz łopatologiczną propagandą jak ostatnio Dwóch Papieży (2019) to pal licho bo nawet mniej rozgarnięty widz wyczuje w jakim celu serwuje nam się takie produkcje. Co się jednak stanie gdy producent (np. Patryk Vega) wręcz bada opinię publiczną a następnie pod to tworzy film odpowiadający gustom gawiedzi. Pozostaje krzyczeć: "Chleba i igrzysk".

Wymienione wyżej przykłady to jednak dno do którego nie zniża się pewna grupa widzów i twórców którą można nazwać roboczo elitą. I wcale się nie obrażą. Z tegorocznym Lighthouse jest podobnie jak z Tamte dni, tamte noce (2017). Umiejętność Czytania i dogłębnego interpretowania tekstów kultury jest podczas seansu obowiązkowa. Co jest swoistym gwoździem do trumny. Gdy używamy wyszukanych narzędzi zarezerwowanych wręcz dla sztuki, nasze dzieło się nią staje (estetyczne zdjęcia, misterne odniesienia do antycznej spuścizny, świetne montażowe sztuczki wypełnione przemyślanym scenariuszem i świetnym aktorstwem a to wszystko w specjalnie przygotowanych lokacjach oraz obowiązkowo romantycznie uchwycone starym sprzętem i technikami. Nie wspominając już o tym co ukryte w interpretacji itd.) Kto ma autorytet aby polemizować z takim stanowiskiem? Każdy kto spróbuje krytykować taki święty stan rzeczy dostaje łatkę niewykształconego głupka i prostaka nawet gdy zrozumiał szczegółowo temat. Po wręcz latach posuchy od mądrego i zręcznego kina takie filmy robią furorę i jednocześnie przemycają do naszych głów dowolnie wybraną głupotę (ideologiczną, filozoficzną, religijną czy inną).

Upraszczając, Ci od Patryka Vegi zobaczą tylko macki i w najwyższym razie szaleństwo jednostki. Ktoś po studiach humanistycznych odniesienia do Freudowskiego fallusa i kompleksowe problemy rodziny. Inżynier z architektem docenią kunszt i odwzorowanie epoki poprzez zbudowaną latarnię. Środowiska niebinarne uśmiechną się nad homoerotyzmem. Zbereźni fani anime docenią wariację na temat "Snu żony rybaka" a skrajni konserwatywni liberałowie dopatrzą się nawet zoofilii i diabelskich guseł z Lovecrafta. Produkcja dla wszystkich a tak naprawdę o niczym i dla nikogo. Jesteśmy skazani na ochy i achy nad przeciętna historyjką w tonach makijażu. Zostaliśmy już tak przemaglowani przez poprawność że tak jak piszesz..."nie zachwycać się aż głupio." Dziś nawet banan przyklejony do ściany taśmą zbrojoną nie jest już surrealistycznym uzewnętrznianiem się a arcydziełem. Smutne czasy bez grama rozsądku.

PS: Ja poległem bo zmusiłem się do wystawienia tej szóstki. Gdyby nie podjęty jednostronnie temat płynnej męskiej seksualności a wręcz homoseksualizmu zapewne poszedłbym za stadem i dał nawet dziewiątkę. Ech

ocenił(a) film na 5
PoppinTom

Oh! super napisane. Dokładnie tak czuję i tak odbieram fenomen Lighthouse i towarzyszące mu zjawiska. I niestety tez im ulegam czasami. Pozdrawiam:))

ocenił(a) film na 6
PoppinTom

faktycznie dobrze napisane :)

ocenił(a) film na 9
PoppinTom

OMG TOP 10 największych oksymoronów jakie widziałem na forum FW. Gratuluję.

ocenił(a) film na 5
Lukasz_Broda

Odpowiedź sobie na dwa ważne pytania:

1. Dlaczego nazwanie przeze mnie filmu Dwóch Papież (2019) propagandowym Cię "ukuło"?

2. Dlaczego zgadzasz się ze słowami Josepha Beuys'a: "Najwyższym dziełem sztuki nowego artysty jest społeczeństwo i całą twórczą energię należy poświęcić nie tradycyjnej sztuce, ale rewolucji i kształtowaniu nowego człowieka"

PS: Ja odpowiedzi znam, a ty?

ocenił(a) film na 9
PoppinTom

Hmmm masz jakieś kompleksy?

Moja odpowiedź nie dotyczyła w ogóle "Dwóch papieży". Chcesz pozować na inteligenta (na filmwebie xd) gdybając co autor tego komentarza miał na myśli i zaatakować go czymś odmiennym? Cóż. Nie ty pierwszy i nie ostatni.

Drugie pytanie jest tak odkrywcze jak to, że jedzenie w KFC nie jest zdrowe (zresztą sam też piszesz banały). Tylko, że tak było zawsze choć w przypadku "Lighthouse" jest dość kuriozalne.

Rzucasz teoriami a i tak wszystko sprowadza się do tego, że "ja mam rację i muszę za wszelką cenę udowodnić, że inni się mylą" Czyli jak każdy user FW. Piszesz film o niczym i dla nikogo a wyżej sam podajesz o czym i dla kogo.

Choć muszę Cie pochwalić. Tak to napisałeś, że równie dobrze możesz mieć 40 jak i 14 lat.

ocenił(a) film na 5
Lukasz_Broda

Moje pytanie o ten film mogło Ci się wydać złośliwością, ale tak nie jest. "Papieżom" wystawiłeś ocenę 8 więc jednoznacznie nie leży Ci mój punkt widzenia. Nie zaprzeczaj bo wojna wokół Netflixowego filmu jest ściśle i bezpośrednio związana z tym co próbuje zrobić Eggers w Lighthouse (2019) czy Guadagnino w Tamte dni, tamte noce (2017) lecz innymi narzędziami. I dlatego o to pytałem. Jest to czysta konfrontacja bezbronnego widza ze "sztuką filmową" która jest tak naprawdę pomyjami które służą tylko jednemu celowi, oswajaniu i agitowaniu. Tresowaniu w nas miłości do antykultury i uczeniu nas iż trzeba się zachwycać nad czymś brzydkim, nieskładnym, niepoprawnym bez względu na własne zdanie.

Dyskusja to nie atak.

Ostatnia inteligencja umarła w tym kraju ze trzy dekady temu. Spóźniłeś się.

Opisanie tego filmu słowami Beuys'a nie jest dziwaczne a trafne. Film będący urzeczywistnieniem jego myśli.

Piszesz o oksymoronach i tym że sam wypisałem dla kogo jest to film itd. A teraz przyjrzyj się dokładniej jednej dowolnie wybranej wymienionej sylwetce. Co wyniesie z tego filmu np. Inżynier poza scenografią? Każdej grupie twórcy rzucają kość jak ochłap. To że film składa się z misternie doszlifowanych części (dla każdego coś miłego) nie znaczy iż całość do siebie pasuje a co najważniejsze ma jakiś prosty zauważalny sens, przesłanie i można się w nim dopatrzyć tej iskry którą czujesz gdy patrzysz na dzieło dobrego malarza. Mnogość dowolnych interpretacji to nie plus. Tego właśnie chciał Beuys. Doszukiwania się znaczeń i głębi reprezentowanych przez swoiste nic. Joseph był takim pedagogiem który siłą wymuszał na władzach uczelni tworzenie roczników z ludzi niepotrafiących nawet rysować. Jak widać jego post-uczniowie mają się nadal dobrze w kulturze popularnej w 2019.

PS: Tak mam 14 lat, jakby to miało jakieś znaczenie. Pochwały zatrzymaj dla siebie bo mam po nich wzdęcia. Idę bo mama woła na wieczorynkę.

ocenił(a) film na 9
PoppinTom

"Papieże" są propagandą jak większość istniejących filmów. A ja oceniam filmy z czysto filmowych aspektów a nie ideologicznych. Więc nie boli mnie w ogóle twój komentarz o tym filmie i nie ma czegoś takiego jak "jednoznacznie" bo każdy człowiek jest inny i inaczej odbiera filmy czy czyjąś opinię. Wszystko co pisałem odnosił się tylko do "Lighthouse". Tu popełniłeś błąd bo oceniłeś mnie powierzchownie i...
"Inżynier wyniesie z tego tylko scenografię"
... problemem jest, że wszystkich tak oceniasz i to tak bardzo, że aż zachaczasz o absurd.

"Mnogość dowolnych interpretacji to nie plus. Tego właśnie chciał Beuys. Doszukiwania się znaczeń i głębi reprezentowanych przez swoiste nic."

Ooo powoli wracamy do "ja wiem lepiej, wy się mylicie. Mi się nie podobał więc ten film nic w sobie nie ma!"

Nie ma inteligencji, jest udawanie lub bycie osobą inteligentną.

ocenił(a) film na 5
Lukasz_Broda

Czyli Lighthouse też jest propagandą. Czy jest poza tą większością o której wspominasz? Tak czy nie?

Coś Ci chyba umknęło bo mi się ten film podobał.

Już Ci napisałem o inteligencji a ty nadal swoje. Słaby z Ciebie prowokator, musisz się bardziej postarać.

ocenił(a) film na 10
PoppinTom

Niedorzeczne założenie, jakoby inżynier mógł wyciągnąć z tego tylko podziw dla scenografii, a ktoś po studiach humanistycznych odniesienia do Freuda. Najgorszego sortu stereotypizacja; przeświadczenie o tym, że konkretna grupa posiada horyzonty, które nie wybiegają poza ich wykształcenie. Tak jakby ludzie byli zbiorem zer i jedynek.

Pominę milczeniem tekst o tresowaniu miłości do antykultury, ale piszesz też o tym, że owe "dzieła sztuki", jak to ująłeś w głęboko ironicznym cudzysłowie, są brzydkie i nieskładne. Rzecz w tym, że dla wielu widzów Lighthouse jest filmem wizualnie obłędnym, dostarczającym niezwykłego przeżycia estetycznego - możemy wchodzić w dyskusję na temat definicji piękna i brzydoty, ale zapewne wiesz, że nie ma w tej kwestii obiektywnego klucza, a jedynie konwencje i upodobania. Natomiast jakikolwiek model wartościowania obrazu jako takiego przemawia tu na korzyść Lighthouse - jeśli chodzi o kompozycje kadrów, relacje przestrzenno graficzne między planami a światłem i cieniem, etc. to według wszelkich norm krytycznych dzieło wybitne, przywodzące na myśl najlepszych malarzy symbolizmu. Pisanie, że jest "brzydki", bez uzasadnienia argumentami, to śmieszna rzecz.

Bez wątpienia mamy inne spojrzenie na sztukę (wierzę bowiem w synergię i dzieło będące czymś więcej niż sumą składników) ale te nadęte, popisowe nawiązania do Beuys'a mógłbyś sobie odpuścić, bo źle się na to intelektualne prężenie patrzy. Chyba że też życzysz sobie, aby Twój rozmówca wypływał na dalekie wody wyrafinowanej (aha, jasne) reforyki, uciekając się do dygresji, że przecież Reżyser "Lighthouse" proponuje tu swoiste związanie aqua z unda, kodując w formie sieć sensów (przepraszam za łacinę, nie mogłem się oprzeć).
I oczywiście w tym filmie również przebija się proste, dostrzegalne znaczenie, uniwersalne jak sam mit o Prometeuszu, jak pęd z dołu ku górze, z ciemności do światła, z grzechu do łaski i epifanii. To, że Ty tam widzisz coś o homoseksualizmie, może oznaczać że akurat tak działa Twoja wyobraźnia, i nie ma w tym nic złego - reakcja na film jest przecież też czymś w rodzaju testu Rorschacha.

ocenił(a) film na 5
M0RiARTY

To tylko figura i dobrze wiesz, że nie możesz jej traktować dosłownie. To oczywiście ogromne uproszczenie i spłycenie tematu, co nie znaczy iż autor myślał o czerwonych drzwiach. Głównym problemem rodzącym tutaj twój lincz jest kierunek podejścia. Z Lighthouse jest trochę jak z Szczęśliwym Lazzaro (2018). Musisz obejrzeć całość i wtedy analizować od końca a nie od strony widowni.

Mamy tu jasne homoseksualne nawiązania. Galaretowata maź skapująca obok twarzy wprost z fallicznego zakazanego czubka. Niewinny pierwszy pocałunek i jego strachliwe wyparcie. Umieszczenie starca bezpośrednio w seksualnej męskiej fantazji. Instruowanie młodzieńca przez starca jak ma „malować latarnię”. Podglądanie innego faceta w trakcie zaspokajania swoich potrzeb seksualnych. Czy to wszystko uzupełnia treść w sposób konstruktywny, popycha szczotkową fabułę lub spełnia jakąś inną ważną funkcję. Machinalne wprowadzenie takich elementów nic nam nie daje poza jasnym sygnałem w kierunku widza. To się dzieje, jest namacalne i zachodzi naturalnie pomiędzy bohaterami. I tu jest całe clue sprawy. Dla kogo jest ta niesmaczna informacja o ich relacji? Uważam iż jest całkowicie zbyteczna dla wydźwięku całości a nawet umieszczona celowo. A skoro tak to reprezentuje naturalny stan dla jednej grupy i prezentuje go wszystkim widzom bez żadnych skrupułów jako coś normalnego. Sprytne iż zawsze można powiedzieć iż to się dzieje w warstwie snu, metafory, halucynacji i nie ma tu żadnej agitacji co jest mydleniem oczu. Wspominasz o teście Rorschacha i jesteś w tym miejscu naprawdę grzeczny bo są tacy którzy wyjeżdżają z Alfredem Kinseyem i jego twierdzeniem że heteroseksualnych osób to jest garstka. I tu szukają usprawiedliwienia dla takiego ukazania bohaterów. Dwóch samotnych na wyspie, no to musieli tak skończyć. Skąd oni biorą takie myślenie skoro niby nie ma tu nic o gejach.


Nie mogę budować opinii w oparciu o wybrane wisienki które mi się podobają. Wspominałem o tym wyżej. Pod kątem narzędzi wybranych przez ekipę (niski klucz, zagospodarowanie planu, ciekawe proporcje itd.) film jest świetny ale co z tego. Słowo brzydki nie tyczyło się tam obrazu jako takiego a tego jaką informację niesie dla widza. Gdy Lars von Trier pokazuje nam penisa w zwodzie i wykorzystuje do tego ziarno to całość przez tą operację nie zyskuje magicznie łatki: ”Sztuka”. Tak samo jest tutaj. Wyrafinowane sztuczki nie zwiększają proporcjonalnie moich zachwytów. Nie mogę bez refleksji przyjąć takiej prostej zależności. Pod pozorem estetycznego przeżycia można dziś przemycić największą zbrodnię. I tak jest tutaj. Och, wręcz poetycko uchwycone syreny. A w rzeczywistości prymitywna zoofilia i tyle. Zobaczcie jak wspaniale pokazano onanizującego się Roberta, ten cień i kontrast względem okna. Nie, on po prostu robi sobie dobrze z szopie. Odwołanie do najniższych instynktów. Zidiocenie (inaczej tego nie nazwę) przybiera rozmiary których ja już nie potrafię sobie wytłumaczyć. Masz swoją ulubioną konwencję, super. Czy zawsze gdy zostanie ona wykorzystana będziesz się bezrefleksyjnie cieszył. Ten rachunek się nie zgadza.

Mocno podzielam te uniwersalne znaczenia, odwołania, lekcje ale czy nie dało się tego zrobić bardziej neutralnie. Bez wciskania gender macek w każdy otwór. Nieskładność jest tu ogromna gdy weźmiesz pod uwagę ten dodatkowy wektor. Antykultura? Wydaje mi się bardzo adekwatnym słowem w tym przypadku.

PS: To nie prężenie a świadome trollowanie i zaglądanie do klatki z lwami. Spodziewałem się takiej reakcji, totalnego oporu.

ocenił(a) film na 10
PoppinTom

Tekst przesiąknięty paranoicznym wręcz strachem przed homoseksualnym kontekstem. Cóż, widzę tam maź, widzę wielkiego świecącego fallusa, tak jak i dwóch świńsko upitych facetów bliskich pocałunku. Jest to, moim zdaniem, rodzaj opresyjnego położenia i okoliczności, które kształtują dynamikę relacji, jej naturę. W filmie pojawia się mnóstwo obrazów dziur (od klucza, w materacu, nawet w pochwie syreny), i nie trzeba być ekspertem w dziedzinie symbolów Freudowskich, żeby załapać, jak bardzo libido strzela bohaterowi do głowy. Oboje bez kobiety, bez ujścia pożądania zamykają się w tym wrogim, agresywnym i aroganckim ego. Stąd wszystkie te fluktuacje w ich relacji.
Ty w scenie z syreną widzisz zoofilie, ale mam głębokie przeświadczenie, że urojony stosunek z mityczną kobietą, która zamiast nóg ma rybi ogon, nie do końca zalicza się do tej kategorii. Film zresztą nie powinien być podręcznikiem do etyki - ten jest pejzażem umysłu rozdartego wieloma czynnikami, w tym niemożliwym do spełnienia pożądaniem kobiety. Kino nie jest od tworzenia moralnych wzorów, ani klepania po ramieniu pruderyjnych konserwatystów. To skrawek rzeczywistości z innego świata, i nie powinien być ograniczany arbitralnymi normami.

No, ale mniejsza. Daleko nie zajdziemy w tej dyskusji, jak przypuszczam.

ocenił(a) film na 5
M0RiARTY

Paranoja , strach, udawana wstydliwość i sugerowanie homofobii. Bezpodstawne twierdzenia jeśli wziąć pod uwagę moje życie osobiste i wręcz miłość do np. Ah-ga-ssi (2016) i wielu innych.

Zgadzam się z twoją interpretacją ich relacji, ale zaczynasz wybierać wisienki. Obserwacja z dziurami jest trafna tylko co z dziurą w dachu odkrytą przez młodzieńca na początku filmu. Nie można tam mówić jeszcze o napięciu, buzujących emocjach, seksualnym amoku a co ważniejsze nie ma tam kobiety, jest starzec w spazmach.

Zoofilia? Czy szklanka jest do połowy pełna czy pusta? Mamy kadry nacechowane kobieco (od pasa w górę) i zwierzęce (od pasa w dół). Mało jest takich "neutralnych" w tym przypadku więc można się kłócić.

Jeśli film nie podlega restrykcjom to najzwyczajniej odchodzi od rzemiosła i zaczyna rodzić pomioty jak Maladolescenza (1977) czy Ból i Blask (2019). Naga kilkulatka symulująca seks i sugerowanie iż mały chłopiec pożąda mężczyzny.

Porzucenie kunsztu, zdolności, iskry artysty na rzecz taniej golizny. Beuys w czystej postaci. Najpierw tani bodziec a daleko, daleko później jakieś znaczenie, treść, interpretacja.

ocenił(a) film na 5
M0RiARTY

PS: Mistrzowskie trollowanie z miniaturką

ocenił(a) film na 6
Agatonik

dokładnie, film jest aż tak bardzo o wszystkim, że aż o niczym... no ale dobrze się go ogląda ;)

ocenił(a) film na 5
Agatonik

Też mnie nie zachwycił. Nie wiem ale było to tak sztywne, że aż śmieszne, nie grane a przegrane. Mój atak śmiechu którego nie ujawniłam bo sala milczała w scemie tragicznej mnie osobie wrażliwej na emocje, grę ale i jakiś rodzaj prawdy w kinie, teatrze był moim atakiem śmiechu i recenzja filmu. No horror to nie jest, psychologiczny thriller jak chciał rynek gilmowy czy specjalisci też nie. Nie będąc krytykiem mam prawo do własnej opinii i dałam 5 choć właściwie myślałam nawet o 3. Bo nawet czarno białe zdjęcia wydawały mi się już niemodne. Za dużo pamiętam filmów przedwojennych oglądanych w tvp w Starym Kinie czy pereł z lamusa z p. Raczkiem i Kałużyńskim. Nie zobaczyłam wszystkich odniesień o których niektórzy tu pisali bo nie mam tak szerokirj wiedzy filozoficzno historyczno filmowej. Nie wyszłam z tego gilmu, z żadnym przesłaniem, odniesiemiem, jedna choć metafora. Jakby ten gilm był dla garstki wybrańców którzy wiedzą wszystko o sztuce, infotmacjach ze svenariusza i grze aktorskiej ale co z tego. Skoro oglądałam dla mnie coś bez duszy co nie poruszyło mojej duszy. Pofobnie było z filmem, w którym wystąpił prof. de Barbaro. W połowie coś pękło i wiedziałam, że w filmie zaczął się falsz. Napisy końcowe przypomniały mi o zelaznej zasadzie, która zapomnialam jako klientka psychoterapii. A tylkow pierwszej polowie filmu aktotki były w stanie mnie poruszyć i zapłakałam. Potem się rozjechało.

ocenił(a) film na 5
selem

Dzięki, że podzieliłaś się swoimi wrażeniami. Uważam, że doszukiwanie się w tym filmie całej psychoanalizy z Jungiem na czele i inne "głębokie" interpretacje są zdecydowanie nadużyciem. To nad czym zachwycają się tak recenzenci można znaleźć w wielu filmach, jeżeli tylko chce się w każdym geście, przedmiocie znaleźć symbol czegoś. To nie jest trudne. Pozdrawiam serdecznie.

Agatonik

Nie rozumiem kto ten film nazwal horrorem, dla mnie jest po prostu nudny i kiczowaty, poziomem kiczu zalatuje "ludzka stonoga" czym Wy sie zachwycacie.robicie jakas nadinterpretacje

Agatonik

Nie ocenię filmu żeby nie psuć mu reputacji, ale mnie się osobiście nie podobał. Troszkę spodziewałem się wiekszej ilości tych majaków a wyszedł typowy psychologiczny thriller czy coś. Może i było niezłe ale mnie jakoś nie kupiło.
Gra aktorska niezła, niektóre widoczki też niezłe, ale ogółem nie dla mnie ten film.

ocenił(a) film na 9
settokaiba

What? Nie oceniasz filmu, żeby nie psuć mu reputacji? I Ty tak na poważnie? Właśnie po to jest ten portal, aby te filmy oceniać. I masz prawo ocenić nawet na 1, jeśli ten film to dla Ciebie nieporozumienie. Nie wygłupiaj się z reputacją filmu, lol.

DefinicjaStylu

Tiaaa, wiem, tylko ja zdaję sobie sprawę że ten film zasługuje na swoją ocenę jaką ma. Bo on jest dobry. Ale ja sobie zbyt innych rzeczy po nim naobiecywałem a dostałem co innego. Dlatego po co dawać 5 czy nawet 4.
Wystarczy że opiszę.

ocenił(a) film na 9
settokaiba

Po co dawać 5 czy nawet 4? No właśnie dlatego warto wystawić mu ocenę, bo dla Ciebie ten film okazał się sporym zawodem. I ja to doskonale rozumiem. Zresztą jego ocena nie spadnie nawet w przypadku Twojej noty, więc nie ma co się martwić o reputację filmu, heh. Mi się ten film podobał, oglądałem go 2 razy i bawiłem się na nim przednio, ale też nie mam problemu z tym, że komuś innemu ten film po prostu nie podszedł. Kwestia gustu. I film zasługuje na taką notę jaką mu wystawisz. Kino to nie sport.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones