pierwsze sceny pięknie wprowadzają do filmu.. bo Afryka zdaje się buzuje w Waris nieustannie, Kolejny z dobrych filmów opisujących w kanwie ciekawej fabuły problemy Czarnego Lądu. Dobrze.
Postać Waris sympatyczna, "swoją prostotą", naturalnością, behawiorem 'kobiety-dziecka' rzekłoby się (do czasu!). Daje się lubić! Gesty, mimika - przyjemnie zwracają uwagę. Uroczy fryz dopełnia zdaje się uczucie sympatii;)
Osobowość fotografa też nietuzinkowa; artysta z zasadami, taki 'ojczulek'
No i pustynnego kwiatu Afryki by nie było bez przewijającego się tematu muzycznego. Przeszywający lekko, nastrojowy, a jednocześnie żywiołowy, z polotem; taka przeplatanka - jak treść filmu
Zgadzam się z powyższym. Moim zdaniem film bardzo dobry.
Książkę czytałam i oczywiście nie ma porównania. Książka 100 razy lepsza, ale moim zdaniem w pojedynku książka vs. film zawsze zwycięży książka. Film to wyobrażenie reżysera, scenografa które nie zawsze odpowiada naszemu wyobrażeniu jakie sobie tworzymy podczas czytania. Poza tym gdyby mieli w filmie odtworzyć wszystko dokładnie jak w książce to film by musiał trwać nie 2h a dużo dużo więcej.
Faktycznie trochę mało problemu obrzezania... Mogli bardziej się na tym skupić. Ale scena przedstawiająca obrzezanie... Straszna i przejmująca jak dla mnie.
Sama postać Waris świetna, fotograf - tatuś :) co do tych postaci opinię mam jak w komentarzu powyżej.
Jak film się skończył to żałowałam że nie pokazali co było dalej z Haroldem Jacksonem...
Ogólna ocena 8/10 :)