[Uwaga! W drugiej częsci wypowiedzi zamieściłem małe spojlery]
Po rozczarowujących Sherlockach wreszcie mistrz powrócił. 9/10
Wielki plus za:
+ Casting. Kolejny film w którym brak opatrzonych gęb jest wielką zaletą (epizodyczne role się nie liczą). Świetnie dobrane trio. Każdy udzwignął swą rolę.
+ Muzyka. Najlepszy soundtrack tego roku póki co.
+ Stroje, fryzury, dekoracje, klimat zimnowojennych lat.
+ Scenariusz. Dialogi. Zdjęcia. Montaż. Wszystko doskonale wyważone pomiędzy akcją, a humorem.
+ Smaczki, pojedyncze sceny świetnie nakręcone: pościg trabantem ulicami Berlina, scena śniadania w szoferce po wyjściu z wody, pierwsza rozmowa między oboma agentami w kafejce nad jeziorem, zakradanie się do fabryki, próba skorzystania z umywalki którą uniemożliwiają trzej włoscy młodzieńcy.
Po prostu miód i orzeszki.
+ Henry Cavill na nowego Bonda!!
+ Czekam na część drugą.
Oczywiście w tej beczce miodu jest i łyżeczka dziegciu.
[SPOJLER ALERT]
- Ojca-naukowca zabili, a dziewczyny nie. Pytanie po co? Przecież nie była im do niczego potrzebna. Wiadomo że musiała przezyć, ale jest to najłabszy moment całego scenariusza i filmu.
- Coś mi się nie zgadza w końcowej scenie pościgu. Italiano w jeepie jedzie w poprzek jeziora, po czym nagle Rusek zdołał objechac w tym czasie jezioro i dogonić uciekających. Jakieś zakrzywienie czasoprzestrzenne nastąpiło. Również słabo to rozwiązano.