Perfekcyjnie średnia i możliwa do obejrzenia lekka komedia. Bardzo lubię filmy Ritchiego, ale lata po "Lock, Stock and Two Smoking Barrels" i "Snatch" Jestem nieco rozczarowany.
Czyli, o ile dobrze zrozumiałam Twój komentarz, nici ze starego dobrego Guya, czy tak?
Zarówno Lock, Stock... jak i Snatch obejrzałam kilkakrotnie i zawsze po nich odzyskuję wigor i do życia chęć. Miałam nadzieję, że to będzie kolejna perełka do mojej kolekcji.
Ach, wszystko przez tę Madonne, takiego fajnego pana reżysera kompletnie nam poniszczyła ....
Niestety takie jest moje odczucie. Snatch to jeden z moich ulubionych filmów, widziałem go co najmniej kilkadziesiąt razy. Tak więc idąc do kina w ostatnią niedzielę liczyłem na coś podobnego, kolejny kultowy film. Nic z tego.
Nie mogę powiedzieć, że film jest zły, ale niestety nie zachwyca niczym szczególnym. Ciekawe jest umieszczenie akcji w latach 60-tych, przywodzi mi na myśl stare dobre filmy z Bondem. Jednak czegoś mu brakuje. Nie wiem, może Jasona Stathama, a może Ritchie się już wypalił.
Chyba względy komercyjne go podniszczyły też. Teraz jego kino to wielka machina i ma na siebie zarabiać. Utracił tą bezkompromisowość niestety.
Też jestem bardzo rozczarowany; gdzie temu filmowi do Snatcha? Jakby zupełnie inny reżyser to kręcił:( Plus wkurzające niedociągnięcia (np. trabant z końca lat 80-tych, z felgami z trabanta polo). W ,,Lock, stock and two smoking barrels" każdy szczegół był w 100% dopracowany i miał znaczenie, a tu komuś się po prostu nie chciało.