astronauta z rodziną na konferencji prasowej i dzieci mówiące w świetle kamer, że nie chcą żeby tatuś leciał, no bo tatuś wcześniej nie zapytał. Ale potem nastepuje scena z kolesiem jawnie będącym przeciwnikiem całego projektu, który jakimś cudem dostał się do ekipy technicznej i jeszcze większym cudem wniósł na teren projektu bombę. Całe CIA ucięło sobie drzemkę na kilka (kilkanaście, kilkadziesiąt?) lat, bo raczej w kilka miesięcy nie buduje się tak zaawansowanej aparatury. Ogląda się to dobrze, ale żenada osiągnęła zenit w tych dwóch scenach.