Nie mam pojęcia, dlaczego polskim kandydatem do Oscara został akurat ?Komornik? Feliksa Falka, skoro moim skromnym zdaniem ?Persona non grata? Zanussiego, która nie do końca do mnie trafiła, a także ?Skazany na bluesa? Kidawy - Błońskiego, którego za wielką rewelację nie uważam (o ?Jestem? Kędzierzawskiej już nawet nie wspominam), są filmami od niego lepszymi. Nie oznacza to jednak, że uważam ?Komornika? za film zły. Jest to bowiem film przyzwoicie zrobiony? i tylko tyle.

Tytułowy komornik nazywa się Lucjan Bohme (w tej roli Andrzej Chyra), zimny i wyrachowany urzędnik, który z ludźmi i z Bogiem się nie liczy. Postępuje wyjątkowo perfidnie, mając za nic nawet ludzkie życie i zdrowie. W końcu jednak dostrzega swoje okrucieństwo i ohydę otoczenia, w jakim zwykł się obracać. Dochodzi w nim do duchowej przemiany?

O ile sama przemiana głównego bohatera jest jeszcze prawdopodobna pod względem psychologicznym, jego późniejsze wyczyny (no, pomijając słowa przez niego wypowiedziane na pogrzebie Chełsta), z dialogiem z Matką Boską z przydrożnej kapliczki na czele, są po prostu? niemożliwe. Druga połowa filmu, wypadająca po przemianie Lucjana, jest wyraźnie słabsza od pierwszej, w której małe miasteczko będące areną wydarzeń jawi się nam jako miniatura młodej, kapitalistycznej Polski.

?Komornikowi? z pewnością nie można zarzucić złego aktorstwa. Zarówno Chyra, nagrodzony za swoją rolę na festiwalu w Gdyni, jak i grająca jego dawną znajomą Kinga Press (również nagrodzona na tymże zacnym festiwalu), a także reszta aktorów (oprócz Małgorzaty Kożuchowskiej, którą za świetną aktorkę uważają chyba tylko maniakalni wielbiciele telenowel), dają z siebie wszystko, i jeśli są nieprzekonujący, jest to winą scenariusza, a nie ich gry.

Ocena ogólna filmu: 7/10

Tą i inne moje recenzje znajdziecie również na stronie www.mojekino.info .