Oglądając ten film miałem wrażenie, że jest to łagodniejsza interpretacja Rage - S. Kinga. POkazuje, że mimo różnych środowisk każdy ma podobne problemy, chce się dopasować. I wszystko zależy od panujących zasad i tego kto trzyma dłuższy kij. Gdy jednak te zasady przestaną obowiązywać i każdy ściągnie maskę to okazuje się, że jest kimś innym i nikt nie jest szczęśliwy z życia które wiedzie.
Ktoś miał jeszcze podobne spostrzeżenia?