Tony Stark jest odpowiedzialny za wiele zła w Marvel Cinematic Universe. Jego egocentryczna postawa i paskudny charakter są znane wszystkim fanom od początku, ale w tym temacie postaram się wykazać, że wielu tragedii można byłoby uniknąć, gdyby nie Tony Stark.
Zacznijmy do tego, że Stark sam sobie tworzy złoczyńców. Oczywiście ciężko go oskarżać o Obadiah Stane'a, czy Whiplasha (czyli złoczyńców z dwóch pierwszy Iron Manów), ale można wyłapać tutaj pewien schemat. W innych filmach z MCU bohaterowie zazwyczaj bronią świata i niewinnych ludzi przed złoczyńcami. W Iron Manach natomiast główny bohater często broni tylko swojego dupska, bowiem przedstawiani tam złoczyńcy chcą przeważnie tylko pozbyć się Starka. Podkreśla to egoizm głównego bohatera. "Iron Man 2" również rozwija inne, destrukcyjne cechy jego charakteru- nie daje się leczyć, upija się, bije się ze swoim przyjacielem, sika w zbroję [sic!]. Ktoś taki ma być bohaterem? Na końcu filmu dostaje negatywną rekomendację ze strony SHIELD i nie zostaje przyjęty do Avengers. Wtedy myślałem, że przesadzają, ale z perspektywy czasu lepiej by było, gdyby podtrzymali swoją decyzję i nigdy nie przyjęli go do drużyny.
Tak jak napisałem wcześniej, ciężko go oskarżać o Stane'a i Wiplasha, ale już z Kilianem z "Iron Man 3" nie jest tak prosto. Arogancja Starka i to, w jaki chamski sposób potraktował poczciwego wówczas Kiliana pośrednio doprowadziła do jego późniejszej przemiany w złoczyńcę. Ba, na tym opierało się przesłanie całego filmu, Tony Stark na końcu mówi: "Tworzymy demony, które nas prześladują". Teza, że to Stark jest odpowiedzialny za powstawanie złoczyńców powraca ze zwielokrotnioną siłą w "Avengers: Age of Ultron", gdzie Stark wpada na pomysł stworzenia sztucznej inteligencji, nie wiedząc tak naprawdę do końca co robi. Działa na ślepo, bez żadnych zabezpieczeń, nie zna do końca mocy kamienia, którego używa... Wie za to doskonale, że ten pomysł nie spodoba się reszcie Avengers, bo jest szalenie ryzykowny, ale co tam- on wie najlepiej. Powstaje Ultron i niemal natychmiast podejmuje decyzję wymordowania całej ludzkości. Wszyscy doskonale wiedzieli, że to Stark jest za to odpowiedzialny, więc nie wiem jak mogło mu to ujść na sucho, ale nie ważne- przechodzimy do kolejnego filmu, "Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów".
Wszystko co się wydarzyło złego w tym filmie jest ZNOWU winą Tony'ego. Najpierw podpisuje dzielący całą drużynę traktat, dlatego, że Pepper od niego odeszła i chciał się jej przypodobać (wprost o tym mówi w filmie!). Napuszcza na siebie członków Avengers, wysyła ich na wielką bitwę żeby złapać Bucky'ego, który przecież jest niewinny. Pewnie, że powinno się go złapać, zanim pojawią się dowody na jego niewinność, ale żeby napuszczać na siebie członków jednej drużyny, nie będąc przekonanym o słuszności swojego stanowiska? Naraża ledwo co poznanego nastolatka, wysyłając go na swoją osobistą walkę, na której może wydarzyć się wiele tragicznych rzeczy. I w efekcie nie obyło się bez ofiar, bo wieloletni przyjaciel Tony'ego, pułkownik Rhodes, zostaje sparaliżowany (żeby tego było mało, po bezpośrednim rozkazie Starka, żeby strzelać, mimo iż Rhodes był na linii strzału!). Przechodząc do punktu kulminacyjnego- Tony Stark dowiaduje się później, że Bucky zabił jego rodziców. Doskonale wiedział, że miał wyprany mózg i nie wiedział co robi, ale co tam- niesiony emocjami chciał zabić dwie najporządniejsze osoby w tym filmie. W tym momencie czułem już do niego tylko pogardę.
Naprawdę, znienawidziłem Starka po "Wojnie bohaterów". Jego buta, arogancja i bezmyślność są przyczyną wielu tragedii w MCU. Stark nie jest zły. Jest po prostu nieodpowiedzialnym, rozkapryszonym bachorem i zwyczajnie nie nadaje się na bohatera. Nie powinien samodzielnie podejmować żadnych decyzji i mam nadzieję, że szybko zda sobie z tego sprawę i odejdzie. Chociaż niewiele by to pomogło, bowiem Stark odchodził już parę razy, za każdym razem wracając i robiąc jeszcze więcej szkód niż poprzednio.
Bo siła tego filmu polega na tym, że wszyscy bohaterowie są w pewnym stopniu dupkami, robią wszystko byle tylko ich prawda była na wierzchu i nie patrzą na konsekwencję swoich czynów. A postać Spider-mana pokazuje to idealnie.
I właśnie chodzi o to, że nie powinien, a i tak brał w niej udział.
No ale wracając do Bannera to jego też można uznać za wykorzystywanego- facet praktycznie ma rozdwojenie jaźni- a nie zauważyłem, żeby przy Avengers ludzie mieli masowo wątpliwości co do moralnego wymariu Avengers w kwestii Hulka.
Ja mam wątpliwości.
Jego też wykorzystali i to nie jest fajne. Został właściwie zmuszony do brania udziału w walce w Nowym Jorku. I skoro z nim tak zrobili nie znaczy od razu, że Spider-mana też można było sobie tak zmanipulować.
Przynajmniej Shield i Avengers spotkała szybka karma, za wykorzystanie bannera- i to 2 razy pod rząd ;)
Mam tylko nadzieję, że w Avengers 3 nie będzie po raz kolejny motywu zbuntowanego Hulka, bo to już będzie nudne.
No, już dwie osoby go uspokajały, z różnym skutkiem. Teraz postawiłbym na Groota, albo na całą ekipę, tylko Hulk musiałby zostać doprowadzony do takiej wściekłości, żeby nawet Giant-Man czy Hulkbuster nie daliby rady
Ja tam bym dużo dał za zobaczenie World War hluk na ekranie- komiks gdzie Hulk spuszcza wpieperz całe uniwersum Marvela.
Wcześniej został wystrzelony w kosmos za decyzją inny herosów, bo stwarzał zbyt wielkie zagrożenie.
Filmowy Hulk jest mocno osłabiony względem komiksowego oryginału.
Może nie mogli za bardzo szarżować z Hulkiem, ponieważ wszystkich mógłby pozabijać i w pewnym momencie musieliby go jakoś poskromić, co mogłoby wydać się nielogiczne.
No ale w Thorze 2, kiedy Malekith zaatakował ziemię, to w sumie gdyby nie Jane i jednak jakieś tam przyrzeczenie wobec reszty Avengers to nie był większy interes Thora, by tej ziemi bronić.
No i mimo wszystko czemu reszta mścicieli miała wywalone na globalne zagrożenie? ;p
Ale to było sprawa Thora, bo Malekith przyleciał z jego świata i to przez jego durny plan wszystko się skomplikowało.
Zresztą chciał bronić swojej panienki.
No ale w efekcie zagrożenie było potencjalnie globalne ;)
Na usprawiedliwienie można chyba tylko powiedzieć, że wszystko działo się strasznie szybko, a akcja pozostałych filmów z drugiej fazy działa się równolegle.
Tutaj analogicznie można pisać, że zamach na Iron Mana w IM3 wydarzył się jeszcze szybciej- w przeciągu paru minut.
Pytanie tylko co by się stało gdyby zagrożenie w Thorze 2 wykroczyło poza jedno miasto......
Równie dobrze można zapytać, czemu Steve nie zgłosił się po pomoc, do Starka w WS'ie, a mignął przez ułamek sekundy, jako jeden z celów Hellicalierów
To prawda ;)
Ja to sobie wyjaśniam, że każdy równolegle miał swoje problemy na głowie.
Czasem po prostu fajnie tak spekulować ;)
Gdyby teraz był Thor to by konfliktu nie było.
Scena na lotnisku by się skończyła tak:
http://i.imgur.com/xpvxk1Y.gif
Ale ja rozumiem, że Stark miał prawo się wściec. Jego reakcja była jasna i dobrze umotywowana, ale jak sam przyznałeś- nie zachowywał się racjonalnie. Gdyby to był tylko jeden moment, to bym go zrozumiał, problem w tym, że Stark przez wszystkie filmy zachowuje się nieracjonalnie. Jego decyzje są idiotyczne, weźmy za przykład podanie swojego prywatnego adresu terroryście bez żadnego przygotowania (Iron Man 3). Moja pogarda do niego nie była spowodowana tą jedną sceną, tylko całokształtem, a ta jedna scena była tylko jedną cegiełką :)
Teoretycznie rzecz biorąc, każdy wiedział, gdzie Stark mieszka, a Kilian w szczególności, miał tyle siana, że mógłby wynająć kogoś by sprawdził gdzie ma swoją posiadłość, ale po co? Kto jeszcze miał, tak wyje*baną willę w Malibu?
Nie oceniam tutaj logiki w filmie, tylko decyzję bohatera- Stark nie wiedział, że za wszystkim stoi Kilian, podał swój adres wiadomości publicznej nie przygotowując się w żaden sposób, a zaraz potem rozwalili mu dom, a on i Pepper o mało nie zginęli :). Co chciał przez to osiągnąć? Powiedzieć terroryście: "jestem odważny, nie boję się Ciebie"?. Rzeczywiście, bardzo dojrzałe
I dokładnie o to mi chodzi w tym temacie :P. Z arogancji i nieodpowiedzialności Starka wiele złych rzeczy wychodzi
To teraz określ tak samo ślepą obronę WS przez Capa i będzie po równo.
Iron Man przynajmniej moralnie ma tutaj fundament w postaci poczucia odpowiedzialności za cywili, a Cap myśli o jednym człowieku i tak oto Cap wychodzi na niezłą faję.
Rozumiesz, ale jednak bez sensu hejtujesz aby koniecznie pokazać jaki to zły człowiek. Albo rozumiesz albo nie. Widać, że nie.
Steve oczywiście w tym filmie stanął po stronie przyjaciela, ale dlatego, że on był niewinny :). Chciał bronić niewinnego człowieka przed ludźmi, którzy chcieli go wrobić w zamach. Nie zarzucaj mu egoizmu, bo nie stanąłby po stronie Bucky'ego za wszelką cenę- w "Zimowym żołnierzu" walczył z nim, bo wiedział, że ten robi źle.
Był niewinny jeśli chodzi o zamach, ale przez 70 lat był zabójcą.
Najpierw z nim walczył, ale na koniec i tak się poddał. Pozwolił, by Bucky go zamordował a później sobie uciekł, a powinien go złapać i oddać w ręce kogoś, kto miałby nad nim kontrolę.
A jeśli Steve naprawdę kierował się tylko i wyłącznie dobrem Bucky'ego, a nie też swoim egoizmem to by go zabił. Serio, nawet jeśli Bucky zostanie w jakiś sposób wyleczony to i tak nie ma najmniejszych szans na w miarę normalne i szczęśliwe życie. Jego śmierć byłaby wszystkim na rękę, jemu też.
Hej, jednak są dwa skrajne obozy:
#TeamCap: Stark to złoczyńca i egoista
#TeamIron: Rodgers to buc i arogant
Recepcja chyba zależy od tego komu na początku kibicujemy.
Pisałem już to tym tutaj: http://www.filmweb.pl/film/Kapitan+Ameryka%3A+Wojna+bohater%C3%B3w-2016-706209/d iscussion/Kto+mia%C5%82+racj%C4%99,2777936
Obaj mają swe racje i obaj mają za swoje za uszami. To nie jest tak, że jeden był dobry, a drugi był zły. Obaj byli szarzy i to jest super :)
Taaak, dlatego ja od samego początku jestem za Starkiem i doskonale go rozumiem, a ludzie mówiący, że doskonale wiedział, iż Zimowy był po praniu mózgu jest idiotyczne i pokazuje brak empatii u tych osób
Naprawdę nie widzisz niczego złego w zabiciu człowieka, który nie był winny niczyjej śmierci, tylko sam był ofiarą Hydry? Ja rozumiem, że Stark miał prawo dać się ponieść emocjom i zachować się nieracjonalnie i wielu ludzi zachowałoby się w tej sytuacji tak jak on, problem w tym, że... Stark przez wszystkie filmy daje się ponosić emocjom i zachowuje się nieracjonalnie :). To u niego norma, więc taki człowiek nie powinien być po prostu superbohaterem.
Pytanie, co takiego zrobił Cap, że też "ma swoje za uszami" :P? ja na początku nikomu nie kibicowałem, tylko po filmie naszły mnie takie refleksje.
Wycieczkę do Bukaresztu mógł inaczej rozegrać, bo tą walką z policją i pościgiem po ulicy tylko zaognił sytuację. I przede wszystkim - ukrył przed Tonym fakt, że to Bucky zabił jego rodziców. Było to zrozumiałe, ale nie w porządku wobec przyjaciela.
Zgadzam się z większością. Gość do pewnego momentu miał innych w dupie. W Avengers potrafił lecieć ogromnym lotniskowcem i razić Banera prądem, żeby obudzić Hulka, zero odpowiedzialności.
Wiesz co, dla jednych Stark jest butny i arogancki, a dla innych piekielnie inteligentny, utalentowany i spelniony...Na pewno nie pozostawia nikogo obojetnym. Generalnie masz racje:)
Jedno nie wyklucza drugiego :P. Stark jest hiper inteligentny i utalentowany, a jednocześnie jest butny i arogancki.
To jest w twoim tekście tak głupie, że głowa mała. Bucky zabił jego rodziców, co z tego, że miał wyprany mózg? Trudno, żeby Tony'm nie targały emocje. Miał przejść nad tym do porządku dziennego bo Steve pragnie swojego Bucky'ego dla siebie? Rozumiem, że Kapitan Ameryka był rozdarty. Chociaż nie. Nie obeszło go co się stało z ludźmi, ważne było tylko chronienie Bucky'ego. O ile wiem, że Bucky powiedzmy nie był sobą o tyle Steve miał w******e na rodziców Starka. A niby chroni ludzi. Tak naprawdę Steve jest najbardziej przereklamowaną postacią, głównie za sprawą Chrisa co ma ładną buzię. Dlatego dziewczyny szaleją i faceci też. Komiksy swoją drogą.
Az dziw bierze, że jakby tobie kogoś zabili to machnąłbyś ręką, że nieważne i nie boli cię to bo przecież morderca miał wyprany mózg albo tylko wykonywał rozkazy. No, ale są ludzie i ludziska.
To jest tak pokręcona sprawiedliwość, że głowa mała. Jest ogromna różnica między "wykonywaniem rozkazów", a posiadaniem wypranego mózgu. W pierwszym przypadku jednak podejmujesz świadomą decyzję, żeby wykonać rozkaz- w drugim nie masz absolutnie wyboru, bo to nie jesteś ty. To świadoma decyzja jest podstawą, aby kogoś pociągnąć do odpowiedzialności. Nie mam pojęcia jakbym się zachował w sytuacji Starka, ale odbijmy piłeczkę- rozumiem, że gdybyś był na miejscu Bucky'ego, to padłbyś na kolana przed Starkiem i powiedział: "Proszę, zabij mnie". No bo przecież ma prawo.
Powtórzmy sobie jeszcze raz:
Stark nie jest złym człowiekiem
Stark w konfrontacji z Bucky'm zachował się emocjonalnie, ale naturalnie- wielu z nas zachowałoby się tak samo
Naturalnie =/= racjonalnie, odpowiedzialnie. Stark nie zachowuje się racjonalnie ani odpowiedzialnie, ergo- nie nadaje się na superbohatera
I to wszystko, co próbuję przekazać w tym temacie.
Według mnie to Rogers jest winien całej tej wojnie bohaterów a dlaczego? A no dlatego, że łatwo go podejść tak jak to zrobił crossbones wspomniał buckiego i kapitan zatracił się w sentymentach i przez to przegapiłem ładunek a i jeszcze nawiązując do słów Rogera z czasu ultrona,, Avengers mieli działać inaczej niż tarcza", Avengers kilka razy dali dupy niszcząc mienie publiczne(Seul, miasto w Afryce, Waszyngton, Lagos), Stark po balu w jaskini wziął odpowiedzialność za swoje czyny i zwinął swoje zakłady zbrojeniowe, później mu odbiło ale to chyba zrozumiałe w końcu umierał ale zaraz po whiplashu znowu wziął się w garść zaczął korzystać z odnawialnych źródeł energii, wyniósł pocisk atomowy w kosmos, stanął do walki z thanosem chroniąc nie tylko świat ale i wszechświat
Zabawne są takie rozważania. Przez chwilę ma się wrażenie, że ktoś nie potrafi rozróżnić fantazji filmowej od świata rzeczywistego. W całym MCU Tony Stark jest największą gwiazdą, on jest podstawą Avengersów i to on spowodował, że filmy MCU zdobyły taką popularność. Gdyby nie Tony MCU miałoby dużo trudniej, a być może w ogóle by nie powstało wiele filmów (postaci) gdyby nie sukces Iron Man 1, który to film był filmem tylko jednego bohatera.
To że Tony wzbudza takie emocje u ciebie, o czym świadczy twoje wypracowanie, znaczy że ta postać jest na bardzo ciekawa i poświęciłeś jej dużo czasu. A jest tak dlatego, że posiada te cechy które ty piętnujesz. Czyli piętnujesz cechy bohatera za które, nieświadomie uznałeś go interesującym!!!
A co do "gdzie ... wpada na stworzenie sztucznej inteligencji" - niczego takiego nie miało miejsca. Przecież miał już opracowaną sztuczną inteligencję, Jarvis-a. Więc jak, zapomniał że zrobił Jarvisa i nagle wpadł na pomysł aby go stworzyć, mimo że on już istniał?
Albo czegoś nie zrozumiałem, albo ty czegoś nie zrozumiałeś, albo do wad Starka powinieneś dopisać jeszcze, że cierpi na Demencje.
"To że Tony wzbudza takie emocje u ciebie, o czym świadczy twoje wypracowanie, znaczy że ta postać jest na bardzo ciekawa i poświęciłeś jej dużo czasu. A jest tak dlatego, że posiada te cechy które ty piętnujesz. Czyli piętnujesz cechy bohatera za które, nieświadomie uznałeś go interesującym!!!"
A dlaczego nieświadomie? Jest dokładnie tak jak piszesz. Miło wrócić po latach do tego postu i przypomnieć sobie, jak fantastyczną postacią jest Tony Stark, szczególnie po wydarzeniach z Avengers: Endgame. Człowiek, który nigdy nie powinien zostać superbohaterem, dokonuje ostatecznego poświęcenia i ratuje cały wszechświat- nie dało się piękniej skończyć jego historii. Jeżeli po moim poście ktokolwiek odniósł wrażenie, że uważam Tony'ego za źle napisaną postać, czy że nie powinien być w MCU, to przepraszam, ale zupełnie nie to było moją intencją. Tony Stark jest NAJLEPSZĄ postacią w MCU właśnie dlatego, że jest bohaterem z wadami. Tyloma, że można napisać cały esej na jego temat ;)
A co do "stworzenia sztucznej inteligencji"- nigdzie nie napisałem, że PO RAZ PIERWSZY wpada na pomysł stworzenia sztucznej inteligencji. Nie. "Wpada na pomysł stworzenia sztucznej inteligencji [Ultrona], nie wiedząc tak naprawdę do końca co robi [bo używa do tego Kamienia, którego mocy zupełnie nie zna]".
Jeśli w ogóle można nienawidzić postaci fikcyjnej, to ja nienawidzę tego śmiecia. To zwykły egocentryk i hipokryta. Doprowadził do nagonki na superbohaterów, bo nie chcieli się podporządkować aktowi rejestracji, który prowadził do ujawnienia tych ludzi i ujawnienia ich rodzin i przyjaciół. Wszyscy superprzestępcy mogli przez to dopaść każdego z superbohaterów. Do tego akt rejestracji doprowadził do wysyłania przez rząd amerykański superpsychopatów za nimi, pozwalając im zabijać i znęcać się nad superludźmi. Ludzie "płaczą" po śmierci Tony'ego w endgamie, a ja uważam, że zwyczajnie jednego palanta mniej. Przynajmniej można uznać, że odpokutował za swoje złe czyny.