W tym filmie tak wiele rzeczy nie gra, że głowa boli. (Swoją droga Mila Kunis też nie pokusiła się o rolę życia - chociażby scena tuż po pierwszym uratowaniu przez człowieka psa, gdy się dowiaduje, że alieny chcą ją zabić, gapi się tylko i udaje, że płacze). Zacznijmy od tego, że gdyby Jupiter zadawała chociaż t r o c h ę więcej pytań, większość tych rzeczy nie byłaby taka dramatyczna. Na przykład ślub z własnym/teoretycznie własnym synem. Nie przyszło jej na myśl, że coś tu nie gra? Tak po prostu? Spoko, wyglądam jak Twoja matka, mam jej geny, ale się z tobą hajtnę, bo... Dla ratowania żyć? Co potem o nich zapomniała coś pod koniec filmu.
Cała produkcja to taka baśń s-f + YA fiction + ostre dragi.
Biorąc pod uwagę możliwości głównej postaci, to pewnie rodzeństwo szykowało się na kontynuację, ale mam nadzieję, że takowa nie powstanie, bo to marnowanie pieniędzy. Historia jest wydumana i pokręcona. Naprawdę niewiele ma plusów... Klata Tatuuma to plus, twarz tego ładnego od ożenku to plus, wielkie oczy Kunis to plus i efekty też są fajne, ale... to wszystko. gdybym nie wiedziała, pomyślałabym, że to kolejna ekranizacja jakiejś powieści dla nastolatek.