Film wizualnie stoi na bardzo wysokim poziomie, muzyka dobrana genialnie jednak brakowało mi dialogów i lepszego zarysu fabuły.
Oglądając tą produkcję parokrotnie miałem wrażenie, że oglądam teledysk lub paczkę nakręconych wcześniej zwiastunów do których dokręcono sceny dialogowe. Osobiście nie przekonuje mnie produkcja w której dialogi lub monologi, które mogłyby dostarczyć duży ładunek emocjonalny są zamieniane na muzykę. W filmie to główny sposób sterowania widzem. Dobry monolog lub dialog jest trudno napisać, a jeśli trudno, to podstawmy zagłuszający wszystko utwór i dajmy się wykazać mimiką aktorów. Ogólny zamysł artystyczny został wykonany bardzo dobrze, bo aktorzy rzeczywiście są w stanie za pomocą mimiki wraz z dołączoną muzyką wywołać konkretne emocje. Jednak ja przyszedłem na film, a nie na teledysk.
Kolejna rzecz która mi nie pasuje w filmie: brak nawiązywania relacji. Film nie ukazuje nam kluczowych momentów tworzenia i rozwijania relacji między głównymi bohaterami, one w jednej scenie nie istnieją, by za chwilę przeskoczyć parę dni/tygodni/miesięcy później, by były. Ciężko to zrozumieć zwłaszcza, że udało się to pięknie zobrazować z jednym z podopiecznych hospicjum.
Ciekawostka: Imię tytułowe pada w filmie jeden raz przez samego Jana - bardzo dobrze, że się pojawiło, bo nikt nie tytułuje księdza imieniem Johnny i gdyby nie ta scena, to tytuł byłby niezrozumiały.
Gra i warsztat aktorski stoi wyżej niż w ostatniej produkcja Rings of Power. Tytuł pokazał, że aktorzy mogą mieć emocje i dodatkowo potrafią je wykorzystać w sposób genialny. Powtarzam się, ale naprawdę potrafią wpłynąć na widza tak, by się ten wzruszył, a nawet popłakał. Szkoda, że nie robią tego poprzez dialogi.
Dla mnie film średni ze względu na brak ciągłości wydarzeń, brak zarysowania zażyłości między bohaterami. Ewolucja i zmiana nie jest w ogóle przedstawiona w sposób rzeczowy. Krótki montaż teledyskowy ma nam ukazać przemianę głównego bohatera, który się zmienia, bo... bo tak. Nie widać tych zmian i tego ogniwa zapalnego do zmian. Relacja miłosna? Scena zapoznania i lekkiego flirtu, by na końcu dać scenę łóżkową - mało autentyczne...
Mam wrażenie, że film nie wie czy chce opowiedzieć historię księdza, historię Pawła czy ich relacji. Gdyby wybrali jeden wątek to film wyszedłby na pewno o wiele lepiej... No chyba, że nadal byłby to teledysk :)