PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=486005}

Jestem miłością

Io sono l'amore
6,8 15 tys. ocen
6,8 10 1 15246
6,3 21 krytyków
Jestem miłością
powrót do forum filmu Jestem miłością

Film przepiękny wizualnie, scenariuszowo interesujący ale nie wybitny.
Bohaterka grana przez Tildę Swinton żyje zamknięta w konwenansach ,poddając się biernie zewnętrznym okolicznościom. Świat, którego częścią się stała to nigdy nie był jej świat.
Głęboko w sobie kryje tęsknotę za swoją prawdziwą naturą, za swoją ojczyzną – Rosją, pragnienie powrotu do czasu, gdy żyła wolnością nie spętana sztywną etykietą. Skrywa w sobie dzikość serca, które tęskni za Rosją.
Symbolem tego, co kocha i czego pragnie staje się Antonio, prostolinijny, zmysłowy, trochę dziki, trochę jak jej ojczyzna, taki, jak jej prawdziwe „ja” skrywane przed wszystkimi. Żyjący blisko natury, wolny od konwenansów, i po prostu wolny.
Tym co ich połączy na samym początku będzie jedzenie, które odgrywa w filmie ważną rolę, pojawia się jako symbol zresztą dość oczywisty. Sztywne kolacje przy ogromnym stole – to życie Emmy, rosyjska zupa w domku Antonia – to prawdziwa Emma, jej dawne życie i to czego pragnie.
Jedzenie to kawałek świata, który Emma zostawiła tylko dla siebie, jest jej osobistym wręcz intymnym przeżyciem. Gdy gotuje swoją zupę, to wraca do Rosji, kiedy je potrawę Antonia, jest nagle blisko niego, i jest to chwila zmysłowych doznań, chwila pełna napięcia choć wokół Emmy nic się nie porusza. To świat Emmy, później Emmy i Antonia.
Pewne symbole są tu z pewnością zbyt dosłowne, odrobinę banalne – jak obcięcie włosów przez Antonia. Są też sceny niesamowicie piękne – choćby gdy Emma i Antonio kochają się w trawie.
Cały film jest przepięknym obrazem, od którego nie sposób oderwać wzroku.
Tak jak od Tildy Swinton, która dała dowód nie tylko ogromnego talentu ale też charyzmy i zmysłowego magnetyzmu. Tilda jest w tym filmie naprawdę magiczna i sprawia, że nawet kiedy jest w tłumie to patrzy się tylko na nią.
Film pełen kunsztu i piękna w formie, w treści odrobinę „rozmyty”, ale tylko miejscami. Czasem myślę, że proporcje zostały doskonale zachowane, innym razem mam wrażenie, że czegoś zabrakło – może czegoś między Antoniem i Emmą, czegoś głębszego, jakiegoś odrobinę dłuższego studium namiętności i uczucia, jakie rodziło się między nimi, zanim stało się faktem (aktem). A może tak jest lepiej, bo właściwie po co przydługie sceny, kiedy uczucie jest nagłe i gwałtowne.
Z pewnością obraz godny uwagi, choć nie powalający. Nie ma w nim szczególnej głębi, ale nie jest też pusty a z pewnością jest w nim wiele piękna.

ocenił(a) film na 6
rabbit_in_the_hat

Pięknie powiedziane! Zgadzam się w całej rozciągłości. :)

użytkownik usunięty
rabbit_in_the_hat

Sycące ujęcia, powalająca Swinton - nieskończenie idealny