Nie od dzisiaj wiadomo że Hollywood ma swoje wyraźne lewicowe ciągotki. Jasne, że Hoover miał kwity na grzeszki różnych polityków, ale film przedstawia go jako zniewieściałego osobnika orientacji homoseksualnej, który mierzy sukienki. To już jest bujna fantazja reżysera.
Poza tym charakteryzacja na poziomie szkolnego przedstawienia. Aktorzy wyglądają tu jak żywe trupy. 4/10
To trochę psuje koncepcję lewackiego spisku, co nie? :)
A może Clint jest dobrze zakamuflowanym komunistycznym agentem ;)
Samo to, że Hoover mieszkał do końca życia z Tolsonem, nigdy się nie ożenił, a po śmierci wszystko przepisał swojemu "przyjacielowi" o czymś świadczy. Szacunek dla Eastwooda za duży dystans w tworzeniu filmu o takiej tematyce, bo musiał go mieć będąc Republikaninem (według mnie patriotą, szczególnie za film American Sniper). Samo FBI nigdy nie przyzna jaka była prawda, bo zniszczyło by to koncepcję patrioty i męża stanu, choć według mnie Edgar zrobił wiele dobrego.