To co ten gość wyprawia to mistrzostwo świata. Moim zdaniem przyćmił Russela w tym filmie. Crowe taki nieobecny, natomiast Pacino fenomenalnie pokazał walkę z systemem i bezradność jednego człowieka wobec wielkich korporacji i pieniędzy. Jednak jego upór skutkuje wyjaśnieniem i wygraniem sprawy. Nie dostał nawet jednej nagrody za tą rolę. Jednak, pomimo tylu nagród, Al jest bardzo niedoceniany jako aktor.
Przepraszam za spoiler, ale to może Cię nauczy, że lepiej przeglądać tematy po obejrzeniu filmu. Poza tym film jest oparty na faktach, więc to było raczej jasne, że wygrają ta sprawę.
Po pierwsze nie muszę znać faktów oglądając film, a po drugie to przed obejrzeniem filmu wchodzę na forum, żeby dowiedzieć się czy film nie jest gniotem także Twój argument jest błędny.
By sprawdzić czy film nie jest gniotem wystarczy spojrzeć na recenzje i oceny, nie trzeba czytać tematów. Piszę to ponieważ sam się na tym przejechałem na forum Podejrzanych (jeśli nie oglądałeś to lepiej tam nie wchodź). Piszesz, że nie musisz znać faktów, ale zaraz napisałeś, że wchodzisz na forum aby sprawdzić czy film nie jest gniotem, tymczasem w opisie jak byk "film oparty na faktach autentycznych". Nie można nie zauważyć. Jeszcze raz chciałbym przeprosić za spoiler, każdemu może się zdarzyć zapomnieć. Mam wrażenie, że to czy wygrają czy przegrają nie jest najważniejsze w tym filmie tylko samo dążenie do prawdy i walka z korporacjami i systemem. To oczywiście moje zdanie.
Wystarczy zakładając temat zaznaczyć "Spoiler" i nie byłoby problemów. Ocena filmu często nijak się ma do jego wartości, a recenzje musza być w miarę obiektywne. Lepiej czasem przeczytać kilka tematów, a opcja "Spoiler" nie boli. Mi to akurat zwisa, bo mogę film oglądać nawet znając jego zakończenie (nie oglądam dla zagadki, a dla j ego treści), ale niektórzy woleliby przeczytać tylko opinię o filmie. Szczerze mówiąc, to ten spoiler jest tu wstawiony prawie że specjalnie. Temat o roli Pacino, a w środku posta zdanie nijak mające się do reszty jego treści. To, że wygrał sprawę nie ma żadnego związku z grą aktorską, więc jak już wstawiasz takie coś, to zaznacz ten spoiler i tyle. Wina jest ewidentnie Twoja.
DOKŁADNIE TAK. Chciałem zacząć o tym wątek ale widząc, że już jest, dodam tylko, ze jestem zachwycony jego grą w tym filmie. WSPANIAŁY. Pozwlisz, że wstawię to jeszcze raz:
"To co ten gość wyprawia to mistrzostwo świata. Moim zdaniem przyćmił Russela w tym filmie. Crowe taki nieobecny, natomiast Pacino fenomenalnie pokazał walkę z systemem i bezradność jednego człowieka wobec wielkich korporacji i pieniędzy. Jednak jego upór skutkuje wyjaśnieniem i wygraniem sprawy. Nie dostał nawet jednej nagrody za tą rolę."
No niestety Bzdury, Bzdury i jeszcze raz Bzdury. Crowe w tym filmie był najlepszy ze wszystkich aktorów. Miał o wiele bardziej wzmagającą skomplikowaną i dramatyczną rolę do zagrania z której wywiązał się doskonale - powinien być Oscar!. Pacino natomiast zagrał wtórnie tak jak w większości swoich filmów, po prostu nic specjalnego.
No cóż to twoje zdanie. Ja zostanę przy swoim. Zgodzę się, że Pacino ostatnio gra takich krzykaczy, ale robi to dobrze, wręcz świetnie. Najlepsze role miał w latach 70. Co do Crowe to jakoś nigdy mnie nie przekonywał, ani w Gladiatorze, ani w Informatorze, ani w Pięknym Umyśle.
Ja się muszę zgodzić z usuniętym. Pacino jest świetnym aktorem i jestem jego fanem, ale nie wydaje mi się, aby ta rola była bardziej wybitna od jego pozostałych ról. Powiem więcej, na tle jego innych ról, ta wypada przeciętnie. W wielu filmach gra właśnie takich krzykaczy i wychodzi mu to dobrze, ale nie zrobił tu nic ponadprzeciętnego. Za to Crowe miał cholernie trudną rolę do zagrania i w niektórych momentach wyszła dosyć sztucznie, ale przez większość filmu grał wiarygodnie. Napisałeś, że "Crowe taki nieobecny" i tak właśnie miało być. Zwyczajny człowiek nieradzący sobie z emocjami. Nie rzuca wazami, nie wrzeszczy, a jedyne emocje pokazuje mimiką i wieloma drobnymi gestami. Chociażby scena w której żona go zostawiła. Czego się tam spodziewaliście? Znalazł list, usiadł sobie i tyle. Dużo łatwiej jest rzucić wazonem o ścianę, wydrzeć się na całą salę i wyjść z trzaskiem, a tak by pewnie wyglądała reakcja osoby, którą grałby Pacino. Nie zmienia to faktu, że potrafi on grać także bardzo poważne i spokojne role. Po prostu w tym filmie nie zrobił nic nadzwyczajnego.
Cóż, rola Crowe jest dobra, ale właśnie nie dostrzegam u niego żadnych emocji. Żona go zostawiła, stracił pracę, walczy z wielkim koncernem tytoniowym a postać grana przez Russela sprawia wrażenie jakby go to nie dotyczyło, jakby był poza tym wszystkim. Mimika, drobne gesty hmmm.... nie zauważyłem tego za wiele. Crowe traci dla mnie na autentyczności, ponieważ w ogóle nie próbuje z walczyć z tym problemami, a emocji nie sposób u niego dostrzec. Jeśli tak miał rozpisaną postać to zrobił to dobrze, ale przydałaby się ludzka postawa, a nie bierność. Tu wkracza Pacino. Niby jest tylko dziennikarzem, który jedynie pomaga głównemu bohaterowi, ale walczy, krzyczy, stara się. Dociekliwy dziennikarz, który za żadne skarby nie odpuści. Zgadzam się, że nie jest to żadna z jego topowych ról no ale Al w prawie każdym filmie gra ponad przeciętnie. Poza tym Wigand od połowy filmu rzadko pojawia się na ekranie.
[SPOILER]
"Crowe taki nieobecny" - a jak miał zagrać gościa, który z duszą na ramieniu stawia na szali całe swoje dotychczasowe życie i rodzinę w imię prawdy? Była to dużo trudniejsza rola do zagrania niż wziętego dziennikarza. Prosty test - wyobrażasz sobie, żeby postać zagubionego Wiganda zagrał Pacino? Ja nie. Natomiast Crowe mógłby, podejrzewam, że z niezłym skutkiem, wcielić się w postać Bergmana. Al zagrał bardzo dobrze, ale takich ról miał już w karierze na pęczki. On nigdy nie gra słabych ludzi, zawsze wciela się w zwycięzców i w tym jest najlepszy. Natomiast Russel Crowe ma większe spektrum - potrafi zagrać porywczego Hando w Romper Stomper, ale też b. skomplikowane postaci jak w Informatorze czy Pięknym umyśle.
Znasz film, w którym Pacino gra kogoś słabego? Chętnie obejrzę.
"Pieskie popołudnie" tam Al na pewno nie gra zwycięzcy jak go nazwałeś. Jedna z jego najlepszych ról. Właśnie w tym filmie Pacino gra rolę podobną do Crowe'a w Informatorze i robi to moim zdaniem fenomenalnie. Zdecydowanie wyobrażam sobie Wiganda zagranego przez Pacino. Po obejrzeniu "Pieskiego popołudnia" na pewno stwierdzisz, że Al potrafi grac nie tylko zwycięzców. Co do Crowe'a. Dobry aktor, ale to jednak moim zdaniem nie ta klasa co Pacino.
Po krótkim namyśle stwierdzam, że Ojciec chrzestny II to film w którym Al również gra paradoksalnie człowieka słabego i przegranego.
Ok, ale to nie zmienia istoty mojej wypowiedzi, a mianowicie, że według mnie w Informatorze lepiej od niego zagrał Russel Crowe. I seans z Pieskim popołudniem za wiele w tym temacie nie zmieni. :)
wybaczcie, że po 3 miesiącach się wtrącę do dyskusji, ale uważam, że od pieskiego lepiej wymienić "donnie brasco". tam Al spisał się genialnie w swojej roli, podobnie jak w innych filmach. nie sądzę też, że spełnia się tylko w roli krzykacza, w rzeczywistości w każdym filmie widać w nim wiele cech. przecież często grane przez niego postacie mają chwilę słabości i on wciela się w nie idealnie.
co do opinii mówiącej, że Pacino nie wyróżnił się w tym filmie - warto wspomnieć scenę w biurze gdy Lowell przekonuje Mike'a i szefa, że nie należy obcinać wywiadu z Jeffem. niesamowita :)
Scena, o której piszesz była świetna, chyba najlepsza w całym filmie i to właśnie dzięki kreacji Pacino. Natomiast będę bronił stanowiska, iż nadaje się on tylko do ról "mocnych" ludzi. Jasne, że nawet takie kozaki jak Tony Montana czy Michael Corleone mieli chwile słabości, ale tak to już jest w kinie, że główni bohaterowie zawsze napotykają na jakieś trudności w drodze do celu. Kto by chciał oglądać filmy, w których postaciom wszystko przychodzi bez trudu? Stąd też kilka scen ze zrozpaczonym Pacino, które według mnie są jednak w mniejszości w stosunku do tych, gdzie można zobaczyć go jak rozprawia się z przeciwnościami losu. Być może zweryfikuję swój pogląd gdy obejrzę Donnie Brasco lub Pieskie popołudnie, póki co zostaje jak wyżej. :)
Ale na pewno nie zwycięzcę i jego krzyków znowu nie ma tak dużo. Poza tym jego rola w Pieskim popołudniu znacznie różni się od większości pozostałych ról.