Podobał mi się nawet nieco bardziej od Kruka czy Prestiżu (ale to oczywiście kwestia indywidualnego podejścia). Podobała mi się fabuła, popisy prestidigitatorskie to wisienka na torcie, a końcówka (o ile ktoś nie bawi się w Sherlocka) zaskakuje. Niestety jest to raczej film na raz, bo znając zakończenie nieco traci ze swojego uroku. Świetna rola Edka Nortona (aż się zrymowało).