Film dla fanów twórczości Dylana. Jako że ja do nich się nie zaliczam, zobaczyłem film pełen bełkotu. .... za uchem mi podpowiada pewna osoba, że mam dać 9/10 - ona z kolei słucha Pana Boba Dylana :-)
Zgadzam się. Niby świetne zdjęcia, montaż fantastiś i ciakawy miks aktorów, ale merytorycznie wychodzi z tego nic.
Ja mu daję [6/10]
pełen bełkotu??
nie byłam i nie jestem fanką twórczości Dylana,a uważam że film jest genialny. przed jego obejrzeniem poczytałam trochę o jego życiu, poczytałam jego poezję, ale po obejrzeniu filmu zdecydowałam,że niepotrzebnie. nie jest to film dla fanów.jest to zwykłe rozmyślanie nad życiem,przez co przechodzą artyści,nie tylko Dylan,wg mnie.
Ben Whishaw był niesamowity, lepsza od niego była tylko Blanchett,ale akurat ją tu trudno przewyższyć.
wszystkie wątki idealnie ze sobą współgrały.
najbardziej mnie uderzyły slowa: "nie twórz. bo zostanie to źle zinterpretowane.artysta,do tego jeszcze bardzo emocjonalny i wrażliwy chyba przechodzi przez piekło.
nie zawiódł mnie Ledger, Williams jako Coco była urocza.nie mam nic do zarzucenia.no,może troszkę denerował mnie akcent Gainsbourg.ale i tak byłą świetna.
a nieprzyznanie oscara dla Blanchett to po prostu porażka...
zgadzam się , dla mnie super 9/10 aczkolwiek pewnie obejrzę go sobie jeszcze raz, bo rzeczywiście trochę poplątany, trzeba chociaż trochę się orientować w życiu Dylana ,żeby zrozumieć , ja miałam to szczęście ,że akurat niedawno oglądałam dokument Inspiracje Boba Dylana trochę tam było o osobach ważnych w jego życiu :)
dla mnie dwie najlepsze rzeczy tego filmu to muzyka i gra Kate Blanchett, chociaż reszta aktorów wcielających się w główną postać tez była dobra, może niektórzy uznają to za jakieś mielizny w scenariuszu, ale dla mnie to chyba właśnie cały Dylan :)