nie zgadzam sie własnie bardzo fajne polaczenie wasternu z wcale raczej nie fantasy ale cos pomiedzy millerowskim sin city...filmem akcji miecza..całkiem udana gra muzyką -swiatlem i obrazem-zdjeciami-kolorem....fabuła zupełnie jak na film takowy niezła...sceny z ubiorami cyrkowców ..w walce ..na tle prerii..czy obraz nieba na koncu..wcale nie raża wręcz dodaja smaczku..surrealizmu i atrakcyjności własnie temu filmowi..i odrozniaja go miedzy innymi od znakomitej większosci innych "rąbanek"..mnie sie podobał stad dosc wysoka ocena.Pozdrawiam.

Się zastanawiam, po co uciekał do USA? Gdyby uciekł do Polski, nikt nigdy by go nie znalazł. Mojego sąsiada policja to już 10 lat szuka, a on przeprowadził się zaledwie 50 metrów od miejsca zamieszkania. Nie, nie podajemy, bo to aż głupie - kolejni wizytatorzy, którzy są całkowicie bezradni, podczas gdy koleś parkuje tuż obok nich.

połączenie westernu z azjatyckimi baśniami to świetny pomysł na dobre kino rozrywkowe - nie ma to jak sojusz kowboja i samuraja przeciwko tym ZŁYM. Pomysł był już parę razy w kinie wykorzystywany z lepszym lub gorszym skutkiem. Honor Wojownika plasuje się mniej więcej po środku takich produkcji. Jest to całkiem dobra rozrywka, akcja jest oczywiście przejaskrawiona i przesadzona, ale w takich miksach gatunków to nawet wskazane... Jedyne co dosyć razi to te sztuczne plenery, widać że większość scen kręcono w studiu a tło generowano komputerowo. Trochę to dziwne, bo film ma całkiem przyzwoity budżet,(który niestety się nie zwrócił) kręcony był w NZ, a tam naturalnych plenerów przecież nie brakuje, co widzieliśmy we Władcy Pierścieni.