Dokładnie, to jest film dla dzieci, "Heca w zoo" jest dobrym tytułem, zachęcającym właśnie tę potencjalną grupę odbiorców. Zaczynają mnie już irytować ludzie, którzy bez przerwy czepiają się polskich tłumaczeń, ciekawa jestem, czy sami robiliby to lepiej. Przekład nie polega jedynie na przełożeniu zwrotu z jednego języka na drugi.
Ciekawie, oryginalnie ;P tylko już widzę jak idzie dziecko z mamą i pyta się kim jest Zoozorca? To jest taki neologizm synku, nowe słowo. Które tłumacze stworzyli żeby pasowało do oryginalnego. A dlaczego? żeby ludzie się nie czepiali. A dlaczego...dlaczego..:P tak jest "łatwo i przyjemnie" Tytuł oddaje to co się dzieje w filmie i tyle...
Głośno było o black hawk down..helikopter w ogniu...hmm czy to na prawdę zły tytuł dla tego filmu?
- Tato, kto to jest zoozorca?
- To synku jest żartobliwa nazwa dozorcy pracującego w zoo ;D Nie nie martw się, że sie ośmieszysz jeżeli go gdzieś użyjesz. Ci co byli na filmie, albo widzieli plakat wiedzą o kogo chodzi a pozostałym wytłumaczysz...
Moim zdaniem, mogłoby się to również tak odbyć...
Nie ma nic złego w neologizmach, a argument, że wszystkie je trzeba kiedyć komuś tłumaczyć, nie jest argumentem "przeciw"
Pozdrawiam
P.S. Sam to słowo wymyśliłem i będę go bronił ;D
słusznie;p tylko jak wymowiać? z angielskiego tak jak powinno się czytać;p Zuzorca czy Zoooozorca?:P Bo nie ukrywam, że jest to jedna z niewielu ciekawych alternatyw tytułu dla tego filmu..ztym że już po ptakach trochę xD
Jeżeli ktoś chodzi z dziećmi do "zoo" to oczywiście "zooozorca". Jeżeli ktoś zabiera dzieciaki do "zuu" to wtedy niestety będzie musiał "zuzorca" powiedzieć ;)
Ja zabrałem kilka razy córeczkę do "zoo" :D
Dzięki za słowa uznania.
Po ptokach czy nie, i tak by mnie nikt o zdanie nie pytał, więc bez różnicy...