PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=396969}

Harry Potter i Insygnia Śmierci: Część I

Harry Potter and the Deathly Hallows: Part 1
7,5 325 827
ocen
7,5 10 1 325827
6,5 31
ocen krytyków
Harry Potter i Insygnia Śmierci: Część I
powrót do forum filmu Harry Potter i Insygnia Śmierci: Część I

Scena tańca Harry'ego i Hermiony skłoniła mnie do refleksji nad podejściem reżyserskim do wszystkich "Harrych Potterów", a także zwróciła uwagę na pewien problemem narracji i kreacji przyjaźni w książce. Taniec H&H był sceną, której brakowało, a która gdy już sie pojawiła, dała odpowiedź na pytanie, czego choć trochę w Harrych nie było od samego początku. Harry, Hermiona i Ron, trójka przyjaciół na śmierć i życie, w książce i w filmie zajmowali się próbami zniszczenia Voldemorta, a przy tym rownolegle tworzyła się ich więź. Nie uważacie, że odkąd pogodzili się z Hermioną w pierwszej części po walce z Trollem, ich przyjaźń nie ewoluowała - w znaczący sposób? Jedenastolatkowie, a dziś siedemnastolatkowie, a ja nie jestem w stanie wyobrazić sobie scen przyjacielskiej czułości, troski między nimi w filmie. Bo tego brakowało w książce (to nie pretensja. HP to cykl przygodowo młodzieżowy, kształtujący młodych ludzi, a nie psychologizm XXwieczny, i to trzeba uznać).
Jestem wdzięczna, że oddech świeżego powietrza, intymna i oparta na WIELKIEJ przyjaźni scena w namiocie, jednak przeszła w scenariuszu, że ktoś tam dostrzegł jej celność, jej szczery klimat i przeforsował ten pomysł. Że Emma i Daniel właściwie grali tam siebie, nie Hermionę i Harryego - ale siebie, przyjaciół, którzy dorastali wśród dorosłych przez jedenaście lat - i to było widać, w koleżeńskim poklepywaniu się (widzę teraz tę scenę przed oczami i jestem wzruszona); bardziej przypominali siebie żartujących pomiędzy kolejnymi scenami, 'akcjami', niż swoich bohaterów.

Powiedzenie, że "Harryemu" czegoś brakowało, to chyba za dużo. Rowling jest znakomitą pisarką dziecięcą, a jej profesjonalizm, PR, zniszczył cały przemysł i marketing wokół Harry Potter trademark. Chcę na koniec jednak zauważyć i podsumować moje spostrzeżenia: książka jednak nie nadążyła za ekranizacją. Nie da się oszukiwać widzów. Siedemnastolatkowie w czasach śmiertelnego zagrożenia to już dorośli niemal ludzie. Rezygnacja z pogłębionej psychologii i dramatyczności wysokich lotów, w tak mrocznej książce wygląda sztucznie, niepełnie. "Harry" miał dorastać razem z czytelnikami. Ale to ja dorosłam, a "Harry7" został nieco powierzchowną książką przygodową.
Napiszcie, co sądzicie.

[Film jest świetny, jest to najlepsza część HP. Po dwóch gniotach, jestem rozpłynięta]

Zachęcam do przesłuchania ścieżki dźwiękowej ze sceny w namiocie: Nick Cave and the Bad Seeds - O Children

Haga_

ja mam takie samo zdanie jak Ron sie poklucil z Harrym to to tak jakbym stracil najlepszego przyjeciela a secena w namioce o prawdziwa przyjazn a 2 popzednie czesci to nie gnioty w zakonie feniksa walka w ksieciu polkrwii taki mega klimat super

Haga_



ja mam takie samo zdanie jak Ron sie poklucil z Harrym to to tak jakbym stracil najlepszego przyjeciela a secena w namioce o prawdziwa przyjazn a 2 popzednie czesci to nie gnioty w zakonie feniksa walka w ksieciu polkrwii taki mega klimat super

ocenił(a) film na 9
Haga_

Ja powiem krótko: zgadzam się w pełni z autorką pierwotnego posta. Jest to moja ulubiona scena w całej serii filmów związanych z sagą.

ocenił(a) film na 7
Haga_

Mnie ta scena bardzo poruszyła. Może filmy odbiegają od książek, ale były momenty które bardziej podobały mi się w filmach niż w książkach lub których wcale nie było jak np. ta właśnie scena za którą twórcom filmu jestem wdzięczna.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones