PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=671050}

Gwiezdne wojny: Skywalker. Odrodzenie

Star Wars: The Rise of Skywalker
5,9 87 089
ocen
5,9 10 1 87089
4,5 48
ocen krytyków
Gwiezdne wojny: Skywalker. Odrodzenie
powrót do forum filmu Gwiezdne wojny: Skywalker. Odrodzenie

Mówi się,że Kylo powtorzy historię swojego dziadka,nawróci się,lecz bedzie musiał przepłacić to życiem.Natrafiłam na opinie głoszącą,że jednym odpokutowaniem złych czynów danego bohatera jest jego śmierć,ponieważ publiczność będzie w stanie wybaczyć takiej osobie wszystkich okrucieństw,których się dopuściła.Dlaczego?A to dlatego,że juz zapłacił za swoje zło,nawrócił się...w porządku,ale halo?!Dlaczego miałby wyjść z życiem?Własnie dlatego wiele osob twierdzi,że to będzie idealne rozwiązanie kwestii Kylo.Dlaczego ktoś kto był zły w jednym momencie może stać sie dobry?Tutaj włącza się opinia,że nalezy zapłacić za popełnione zbrodnie.Nie popieram tego,dlaczego musi umrzec?Nie może być szczesliwy?A wiemy doskonale,że Kylo Rena ciągnie do światła,więc myślę,ze on się nawróci.Pozostaje pytanie,czy podzieli los swojego dziadka?A raczej powinnam spytac CZY MUSI od go podzielać.Jestem ciekawa co o tym myslicie,a mianowicie ''czy jedyną nadzieją na przebaczenie Benowi jest jego śmierć?''Czy wtedy publiczność będzie w stanie wybaczyć Kylo Renowi tego,ze zabił swojego ojca?

ocenił(a) film na 3
Daniel_148


Słuchaj, nie masz się o co ciskać. Ja przecież nie twierdzę, że Jabba należał do Armii Zbawienia.^^
I najwyraźniej nie jest ci wiadome, jak pracował Lucas. To jest koleś który zwłaszcza w prequelach dbał o każdy szczegół. I skoro postaci na hologramie są znacznie wyższe niż Młodziki z Sali Rady; ba, to nie są te same twarze i sylwetki! a takie są niewygodne
fakty; to MA ZNACZENIE. Znaczy to, że Kenobi się pomylił. Yoda w swej gnuśności i przekonaniu o autonieomylności wydał wyrok nawet nie spojrzawszy na hologram. Ale czy to dziwi, że to zrobił, skoro brzydził się Anakinem nawet wtenczas, gdy jako kilku letni brzdąc pojawił się w Świątyni, trzymany za rączkę przez krnąbrnego Qui-Gonna. Oni Anakina skreslili tak naprawdę na samym począteczku. Oznaczyli go jako "niebezpiecznego". Ba, Kenobi mówił to swego czasu Qui-Gonowi wprost! Kenobi i Yoda nawet się dokładnie nie przyjrzeli. Bo jak większość ludzi nie obchodzi ich prawda. Wolą ufać własnym animozjom i nietolerancji. Dlatego ci rzekomo "porządni" Jedi patrzą a nie widzą, wydając wyrok z marszu, na podstawie marnego i niedokładnego mrugnięcia okiem. Ba, Kenobi nie patrzy dokładnie, to jest wyraźnie pokazane. On sobie przewija, on "nie może na to patrzeć". Zobaczył króciutki fragment, gdzie Anakin defacto macha mieczem jakby od
niechcenia, nawet nie tykając nim tych z którymi niby walczy. Ta "walka" jest na niby. Bo to sparring. Możesz o tym nie wiedzieć, bo nie znam poziomu Twojej wiedzy o SW. Ale u Lucasa Skywalker nauczał. (Wojny Klonów) Ba, miał nawet swoją uczennicę, tak jak on był uczniem Obi-Wana. Sparringi to była normalka, a to holo pokazuje jeden z nich. Tam nie ma żadnego "mordowania młodzików". Zrozum że to co któryś z Jedi powie na ekranie (nawet, albo zwłaszcza gdy mówi Kenobi czy Yoda), nie oznacza prawdy. Często wręcz przeciwnie.

I sobie nie kpij ze mnie. Lucas doskonale wie, jak drobiazgowi bywają fani SW. Że potrafią wyłapać niemal każdy szczegół. Piszę niemal, ponieważ ku mojej konsternacji faktycznie mało kto zwraca uwagę na cholernie istotny szczegół; czyli właśnie fakt, że holovideo jest fakenewsem. Jest falszywe. A rzeczywiście, w internecie znalazłam tylko dwie (mnie i jednego kolesia), którzy to zauważyli. To jest strasznie śmieszne; i dosyć żenujące. Ludzie się podniecają jakimiś mało istotnymi drobiazgami, typu "o pacz, Yoda w TESB ma sznureczki", a nie zauważają TAKIEGO WAŻKIEGO faktu, jak to że dowód na rzekomą winę Skywalkera jest spreparowany tak żałośnie że każdy sędzia by to wyśmiał.

I gdzie ja wychwalam Anakina? Mówię tylko że jest niewinną ofiarą Jediskich eksremistów, którzy się butnie mają za "nosicieli pokoju".
Kylo to zupełnie inna para kaloszy. On jest winny strasznie wielu zbrodni, które są pokazane w sequelach jak na dłoni. Dlatego śmieszy mnie, taka obrona własną piersią jaką np. Ty reprezentujesz, takiej podlej gnidy jak Kylo, bez najmniejszego kręgosłupa moralnego. Kylo jest gorszym potworem od Palpatine, jest jak Ramsay Bolton z Gry o Tron, a jest broniony jakby był biedmym dzieciuszkiem. A mówimy o wielokrotnym, wyrachowanym mordercy. Z ważkich postaci nie udało mu się zamordować tylko Rey, matki i Finna, i to wcale nie dlatego że nie próbował. A próbował.
Obrona kogoś takiego jest niepojeta. Kolejny "smaczek" w fandomie SW, któreho kompletnie nie rozumiem.

WhiteDemon

"Yoda w swej gnuśności i przekonaniu o autonieomylności wydał wyrok nawet nie spojrzawszy na hologram"- w filmie dali nam do zrozumienia jakoby Yoda już widział co znajduje się na nagraniu i chce aby zobaczył to również Kenobi.
Cóż dla mnie ten hologram nadal pozostaje symboliczny ale już abstrahując od niego to przecież jest scena gdy Vader przychodzi do młodzików włączając swój miecz świetlny co również jest jednoznaczne. Po za tym pozostaje również jego rozmowa z Padme na Mustafar zatem gdy ona mówi mu, że Obi-Wan opowiadał o nim okropne rzeczy ( odnośnie przejścia na ciemną stronę i zabicia młodzików) on tylko spuszcza głowę i milczy.. przecież gdyby tego nie zrobił zareagowałby w stylu "jak możesz oskarżać mnie o coś tak okropnego"?

I Kylo i Vader jest winny zbrodniom i nie mów że Ben jest gorszy od typowego socjopaty i podłego manipulanta Palpatina patrzącego tylko na własną dupę i szukającego co raz to nowych przydupasów do służby. A Ben jest broniony bo się pogubił w tym wszystkim tak jak kiedyś jego dziadek

"Z ważkich postaci nie udało mu się zamordować tylko Rey, matki i Finna"- jakby on chciał kogo kolwiek z tej trójki zamordować to zrobiłby to zanim tamci zdążyliby ruszyć palcem :) a z Rey to już naprawdę... miętę czuje do niej od początku więc nie mówmy o próbie morderstwa


ocenił(a) film na 3
Daniel_148

Nieprawda. Kiedy niby Yoda miał to wcześniej oglądać kiedy cały czas był z Kenobim. Jedyne co zostało faktycznie zaznaczone to np. wcześniejsze przeczucie Zielonego, który w momencie gdy Vader obiecuje posłuszeństwo Darth Sidiousowi (obiecuje, a zrobi - to w przypadku Skywalkera dwie różne drogi^^) chwieje się na nogach, musi podeprzeć. W przypadku hologramu nie ma żadnego dowodu na to że Yoda widział nagranie. To tylko twoje domysły niczym niepodparte, poza najwyżej niechęcią do postaci Vadera.
I nie, kolejny zonk. We włączeniu miecza przez rozchwianego i zmieniającego co rusz zdanie Vadera nie ma nic jednoznacznego. I znając tę postać- tak jak była konsekwentnie przez Lucasa kreowana w prequelach na dobrą osobę - o wiele bardziej prawdopodobne jest iż Vader użył miecza - po pytaniu młodzika - Mistrzu, co mamy robić ich jest zbyt wielu - po to by co najwyżej obronić dzieciaczki przed atakiem klonów.
Boże jak ty to oglądałeś...Przecież Vader właśnie mówi Padme że Obi patrzy go wrobić w coś czego nie popełnił.

Nie. Kylo jest winny zbrodniom, tam nie ma żadnych wątpliwości. Brednie o jego rzekomej chwiejności są wyssane z palca, nie jest poparta żadnymi czynami. Kylo to socjopatyczny mas morderca który morduje każdego(prócz tych co zdołali się w ten czy inny sposób ocalić) kto stanie mu na dtodze. Jest wielokrotnie bardziej bezwzgledny i okrutny niż Lucasowy Vader był de facto kiedykolwiek. Bo tych bzdetów z EU i z R0 nie uznaję za prawdziwego Vadera - to z reguły bida fanfiki dla podnieconych rozbuchaną i obrzydliwa pseudo wypaczeniem Mrocznego Lorda.

I nie
Kylo w niczym się nie pogubił. To że raz spociła mu się gęba na moment przed morderstwem wlasnego dobrego ojca który nic mu w życiu złego nie zrobił nie jest pogubieniem. Widać to wyraźnie jak ma zresztą to ojcobóstwo głęboko w d. Właśnie po obleśnym zbokolskim uśmiechu zacieszu na widok Rey.
I okej, socjopatyczny zbrodniarz chce ją przelecieć ale te ciagoty jakoś mu nie przeszkadzają w próbach jej mordu.
I wiesz co , nie wiem jak nazwać tę kulawą na wskroś teorię. "No jak chciał zabić skoro ona żyje." Ej podejrzam że w zerówce uzyskałabym trafniejszą opinię zbrodniczej postawy Kylo jak od ciebie, sorry.

WhiteDemon

Yoda mówił że młodziki zostały zabite mieczem świetlnym, niedługo po tym jest scena kiedy Kenobi mówi, że jest coś o czym musi wiedzieć wtedy "zielony" spuszcza głowę i odpowiada że to co zobaczy tylko ból mu przyniesie stąd wniosek że Yoda wiedział lub domyślał się że to Anakin za wszystkim stoi.
"Vader użył miecza - po pytaniu młodzika - Mistrzu, co mamy robić ich jest zbyt wielu - po to by co najwyżej obronić dzieciaczki przed atakiem klonów.:- taak na pewno szczególnie wtedy gdy wydano rozkaz 66 a Vader pierwszy szedł na czele armii do świątyni Jedi. Nie łudzmy się dzieci te były zagrożeniem więc musiały zostać zlikwidowane tak samo jak pozostali.
"Przecież Vader właśnie mówi Padme że Obi patrzy go wrobić w coś czego nie popełnił"- było to po ty gdy spuścił głowę gdy Padme powiedziała to co mówił Kenobi i nie powiedział że próboje go wrobić tylko że próboje nastawić ją przeciwko niemu.
Jaka niechęć do Vadera? przecież napisałem że lubię zarówno jego postać jak i Kylo… co nie zmienia faktu że potrafię dostrzegać błędy tych bohaterów tak jak zostało to przedstawione a nie ubarwiać i dopowiadać coś czego nie było.
Owszem Kylo jest skonfliktowany i pogubiony.. przecież nie zabił ojca dla własnego widzimisię tylko Snoke go zmusił.
Nigdy nie chciał zamordować jej bo ją kocha:)

ocenił(a) film na 3
Daniel_148

No i? Zabić mieczem świetlnym może każdy klon. Owszem, Yoda cały czas sugeruje że to Skywalker. Ale nie ma na to żadnych wiarygodnych dowodów; są tylko jego przypuszczenia guano warte.
Kto mówi że dziećmi były zagrożeniem. Na pewno nie Vader Lucasa. Przypomnij sobie co mówi w TESB do Sidiousa: "To tylko chłopiec. Nie zagraża nam". Nie. Wg Vadera dzieci nie były zagrożeniem.
Ekhem, cóż. Na razie jest dokładnie odwrotnie. Ja przedstawiam brutalne fakty, Ty bazujesz na jakichś swoich wymysłach.
"Snoke go zmusił". Nie rozśmieszaj mnie.
Kocha srocha. Współczuję ci bardzo jeśli to co robi Kylo to jest twoja definicja "miłości".
Zeusie, widzisz a nie grzmisz.

WhiteDemon

Dla Vadera nie musiały być zagrożeniem natomiast dla Palpatina już tak dlatego kazał zlikwidować wszystkich.
"Ty bazujesz na jakichś swoich wymysłach."- nie ja a Ty XD

Owszem Snoke go zmusił bo gdyby tego nie zrobił to konsekwencje zapewne byłyby bardzo duże, TLJ pokazało jakie baty dostał od niego po tym jak przegrał z Rey a co dopiero jakby sprzeciwił się jego woli.

"Współczuję ci bardzo jeśli to co robi Kylo to jest twoja definicja "miłości"."- jaka moja definicja? tak jak mówie ja tylko odbieram to co jest przedstawione w filmie a jest jak byk że się mają ku sobie

ocenił(a) film na 3
Daniel_148

No jakbyś znał choć jakiekolwiek podstawy o postaci Lucasowego Vadera wiedziałbyś, że Vader miał czyjeś rozkazy często gęsto w dupie. I tyczy się to zarówno rozkazów czy to Kenobiego, czy w ogóle Jedi, Palpatine również. Zwykle wykonywał najwyżej pół rozkazu; i zupełnie inaczej niż tego od niego oczekiwano.

Co to za bzdury, nielogiczne wybielanie mordercy Kylo, wez ty się ocknij i zastanów kogo bezmyślnie bronisz. Nikogo ci wiesniacy nie obchodzili, a Snoke najmniej. Nie. Mógł ich psychol Ren zostawić, ale zwyrodnialec bez grama serca wolał wymordować "bo tak".
Przykro mi że tak to odbierasz.

WhiteDemon


Wiem, że często miał rozkazy innych w dupie ale nie dopiero tuż po tym jak został uczniem Sidiousa...kazał mu zrobić czystki to to zrobił.

"Wojownik ponowił pytanie o mapę, jednak starzec próbował przekonać go, że w przeciwieństwie do Najwyższego Porządku, Ren nie wywodzi się z ciemnej strony Mocy. Młodszy mężczyzna zniecierpliwił się i zwrócił uwagę, że swoim nieposłuszeństwem podróżnik sprowadzi tragedię na innych mieszkańców wioski. Lor San odparł jednak, że ci już dawno zaakceptowali jego obecność i związane z nią konsekwencje."- cóż Tekka sam skazał ich na taki los nie chcąc wydać brakującego fragmentu mapy.

ocenił(a) film na 3
Daniel_148

Cóż. Walić głową o beton nie będę. Tkwij dalej w swoich amoralnych przeświadczeniach, wg których bezbronny, niewinny staruszek jest sam sobie winien tego że wstrętny psychol go zamordował.

WhiteDemon

Niby taki bezbronny i niewinny a prawić morały do Rena to umiał. " First Order powstał z ciemnej strony- Ty nie ( serio walić takim tekstem do kolesia który wzdycha do maski Vadera i marzy by być takim jak on, trochę nie rozważne to było ;) )
Kylo: pokażę ci ciemną stronę
Tekka- możesz spróbować ( przy czym wspomniał że Luke to jego rodzina). No tak tym również mu dowalił bo każdy marzy żeby jego wujek próbował go zabić mieczem

ocenił(a) film na 3
Daniel_148

Nie rozśmieszaj mnie.

ocenił(a) film na 3
Daniel_148

Akurat Kylo przewyższa dziadka tysiąckroć pod względem złolstwa. Lucasowy Vader to przy nim Czarny Misio z Pluszu.

Te teksty San Tekki nazywasz "dowaleniem"? Wow, musi być z Ciebie niewiarygodnie delikatna persona.

WhiteDemon

"Akurat Kylo przewyższa dziadka tysiąckroć pod względem złolstwa. Lucasowy Vader to przy nim Czarny Misio z Pluszu." - nie rozśmieszaj mnie XD

Tak uważam to za dowalenie bo mówienie komuś kto chce być bad assem że nie powstał z ciemnej strony było potraktowane jak obelga tak samo jak wspominanie o Luku który w odbiorze Kylo go zdradził

WhiteDemon

Droga Psychofanko Vadera, ja też bardzo lubię Vadera, nawet tego złego, bo jako postać był świetny. Twierdzenie jednak, że nie miał swojego za uszami jest bezeceństwem. Doprowadził do śmierci Windu i uratował Lorda Sithów. Wszystkie mordy Palpatine i z jego rozkazów idą więc na konto Anakina, bo Anakin miał szansę zgładzić najgroźniejszego sitha, ale zamiast tego uratował mu życie. A czy on własnoręcznie zabił dzieci czy patrzył jak robią to szturmowcy ma to jakieś znaczenie? Chciał zabić swojego mistrza? Chciał. Dusił żonę? Dusił. No nie ma co tu wybielać, że jej robił masaż karku. Wymordował całą wioskę? Wymordował. Chciał zabić syna? Mało co tego nie zrobił. To nie był wporzo gość, mimo że na koniec się nawrócił.

WhiteDemon

Wiec tylko zycia Jedi sie licza? Bo nawet jesli uznamy twoja wymowke dla Anakina, to sam sie przyznal ze pozabijal cala wioske Tuscan, wlacznie z dziecmi. Dusil takze swoja ciezarna zone do nieprzytomnosci i zostawil ja na pastwe losu. Mozna by bylo powiedziec, ze ja zamordowal.
Zdaje sie, ze Kylo Ren raczej nie jest dosyc obsesywnym psycholem, jak na twoj gust.

ocenił(a) film na 3
Evie_Carnahan

Jaka wymówka? To że na hologramie widać Anakina z WYSOKIMI osobami, -podpowiedź- młodziki były znacznie niższe, to są fakty przedstawione na filmie. Może ty się nie przypatrywałaś, bądź masz gdzieś fakty, ja oglądałam te scenki w spowolnieniu wiele razy.
No fajnie że się przyznał. Becząc i wrzeszcząc jak sfrustrowane dziecko, i kładąc się na podłodze...Oczywiście to nie jest pretensja bo miał prawo płakać i rozpaczać, w końcu zwyrodnialcy zatorturowali jego biedną matkę na śmierć dla rozrywki. Co ciekawe, jeśli oglądałabyś uważnie Sagę Skywalkerów zauważyłabyś że Anakin przesadza i wyolbrzymia swoją winę, opowiada bajeczkę o tym że wyrżnął całą rasę Tuskenów (zabił dwójkę strażników, a robi wielkie halo). Ponieważ w Nowej Nadziei powinnaś zauważyć że rasa Tuskenów ma się świetnie, a rzekomo "wyrżnięte co do jednego" dzieci próbowały zamordować niejakiego Luke Skywalkera rozwaleniem głowy maczugą.
Co do Padme to bzdury opowiadasz. Rozumiem że Ty nie widzisz różnicy między trzymaniem kogoś za szyję od którego Padme nie miała żadnych obrażeń (bo przecież zemdlała z emocji), a duszeniem, ja widzę. Owszem to co zrobił Anakin było i tak brzydkie i bardzo przykre. Niestety, znajdował się w stanie schizy, był przekonany że żona już go nie chce, nie kocha, ba, że życzy sobie jego śmierci z rąk Jedi. Skywalker zawsze był niepewny, jego własny umysł go zdradził np. ukazując mu wizje w których to Obi towarzyszy Padme przy porodzie. Palpatine perfekcyjnie nakręcił go przeciwko jego bliskim, podobnie nakręcił Obiego i Padme wciskając im kit o rzekomej zbrodni Anakina której nie popełnił. Stąd kompletne wyczerpanie emocjonalne i psychiczne, które doprowadziło go na skraj obłędu i do tragedii.

A Kylo tylko morduje wszystkich na swojej drodze, albo przynajmniej kilkakrotnie próbuje jak np. Rey, z tym że ona ma wielki plot armor no to wychodzi zawsze cało z tych prób zabójstwa. Nie wiem czemu tyle osób chce by nkewinna dziewczyna była z osobą która tyle razy tak podle próbowała ją skrzywdzić, ba, zabić! To okropne.

ocenił(a) film na 1
Mysia_14

Śmierć to część życiorysu każdej postaci, zarówno realnej jak i "literackiej". Skoro dyskutujemy o końcu jej życiorysu, przyjrzyjmy się jej życiu całościowo. Wtedy można wywnioskować, jaki finał należy się danej postaci za podjęte w przeszłości decyzje i czyny, oraz "sytuację zastaną" w galaktyce od chwili budowania nowego kanonu. Przyjrzyjmy się warunkom i czasom w jakich Ben dorastał.


Kylo Ren przyszedł na świat jako Ben Solo. Urodził się już po Wielkiej Wojnie Domowej. Fakty na dzień narodzin Bena:

- Gwiazda Śmierci II zniszczona.
- Imperium rozbite bez dowództwa.
- Darth Vader nawrócił się, przyznał się do koszmarnego błędu zejścia na CSM, nie żyje.
- Imperator Palpatine ostatecznie doznał klęski, zginął z rąk nawróconego ucznia i jego syna, nie żyje.
- Flota Rebelii triumfuje militarne zwycięstwo.
- Na kościach Imperium budowana jest Nowa Republika, wraca ustrój demokratyczny.
- Luke Skywalker dokonał przeznaczenia, nawrócił ojca, wskrzesza tradycję zakonu Jedi.
- Leia i Han biorą ślub, zakładają rodzinę.

< W międzyczasie "tu i teraz" LucassFilm zostaje kupione przez Di$ney'a, zapada decyzja o nakręceniu trzeciej trylogii. Aby to było możliwe, trzeba wykonać w pełni logiczny ruch jakim jest wyrzucenie EU do kosza. Nie z powodu braku szacunku dla wszystkich twórców jacy pracowali na rzecz SW-EU przez lata, lecz po to, by dać miejsce nowym historiom które muszą zaskoczyć. Tak przynajmniej tłumaczono taki ruch, i w to fani wierzyli, bo dlaczego mieli by nie zaufać Do kosza trafiają niestety wybitne historie SW jak KOTOR czy trylogia Bane'a, czy Thrawn'a, albo moje ulubione karmazynowe Imperium XD ale również historie fatalne, jak Yuzhaan Vongowie czy też strzał w kolano jakim była postać Jacena Solo który... został Sithem i przyjął imię Darth Caedus... Więc, była nadzieja, że czasy po Powrocie Jedi zostaną zagospodarowane w sposób nie uwłaczający inteligencji ani dorobkowi starej trylogii, czyli błędy typu Vongowie czy zły solo się nie pojawią. I tu błąd... Lawina hejtu jaka wylała się przez lata na prequele przyczyniła się do tego, że Di$ney podkulił ogon, i z kalkulatorem w ręku wyliczył sobie najbezpieczniejszą drogę, czyli powtórkę z rozrywki, kopię totalną trylogii OT, którą przecież wszyscy - i hejterzy i miłośnicy prequeli - uwielbiają. I mamy więc taki punkt wyjścia...>

Nowy kanon prezentuje się więc tak, a otwiera go epizod VII premierowo ukazany w grudniu 2015 roku:

- słaby militarnie Ruch Oporu w miejsce Rebelii która zwyciężyła
- silny militarnie Najwyższy Porządek w miejsce Imperium które przegrało
- Nowa Republika jest tak skrajnie pacyfistyczna, że nie wyciągnęła wniosków z wojny z OT, i pozwoliła egzystować niedobitkom Imperium na obrzeżach galaktyki. na zewnętrzych rubieżach "Rak" się zbroi, w centrum galaktyki "organizm" się demilitaryzuje. Bo po co być gotowym na wojnę w razie czego. Po co mieć ochronę. Lepiej liczyć że psychopaci w mundurach FO dotrzymają słowa o nieagresji, bo przecież daliśmy im żyć. Seems legit.
- Leia i Han doczekali się syna. Leia i Han zmądrzeli i dojrzali przez OT, założyli rodzinę. Ale fani chcą Hana łajdaka a nie Hana ojca, więc Han zostaje cofnięty w rozwoju, i przechodzi kryzys wieku średniego, aby tylko był znowu "tym" Hanem który ma skórzaną kurtkę, zawadiacki uśmiech i Chewiego u boku. Razem kręcą krzywe deale z bandziorami.
- Ben Solo fascynuje się dziadkiem. Tym dziadkiem, który był Darthem Vaderem. Ben czci dziadka, więc wie, że był Sithem, i wie, że był Jedi. Wie też, co dziadek dokonał przed śmiercią. Wie, że zabił Imperatora i nawrócił się. Ben czci dziadka i jego dziedzictwo, więc jak na gorliwego fana i znawcę życiorysu przystało, Ben Solo NIE WYCIĄGA żadnych wniosków z NAJWAŻNIEJSZEJ lekcji dziadka-idola, czyli że CSM to najgorsze zło od jakiego trzeba trzymać się z daleka. Logika jest jak widać zbędna. Ważniejsza jest tania drama o kuriozalnym originie.
- Luke Skywalker dał radę pokonać Death Star. Spokorniał po finale TESB - jeśli był głupi i porywczy, to już dostał naukę jaka go utemperowała. Luke zaczął myśleć, zaczął dojrzewać jako człowiek i jako rycerz Jedi. Skywalker dokończył szkolenie. Nawrócił ojca. Pokonał Vadera w walce. Pokonał Palpatine'a moralnie, nie uginając się jego woli. Decyduje się na śmierć zamiast dobić ojca i zająć jego miejsce jako marionetka Imperatora. Wygrał jako człowiek i jako Jedi. Wskrzesił zakon. To jest dokonanie w starym jeszcze kanonie. Przychodzi nowy kanon, i redefiniuje Luke'a. Teraz Luke nie potrafi ogarnąć "klasy" Jedi w swojej "szkole". Nie potrafi ogarnąć siostrzeńca który chce zejsć na CSM, bo fascynuje się Vaderem który wrócił na... JSM. OK....
- Ben zabija kolegów
- Luke który dokonał w OT niemożliwego, kończy jako zmarnowany życiem dziad na wyspie i dziaduje. Lekko świruje, i czeka na dzień kiedy pikawa odmówi posłuzeństwa, i umrze gdzieś pod paprocią, w rzygowinach z zielonego mleka. Git opcja.


< Dlaczego stary skład Luke-Leia- Han to przegrywy? Dlaczego FO trumfuje a republika jest skopana? Dlaczego jest ruch oporu, dlaczego FO w ogóle istnieje? Bo to szkielet fabuły żywcem wzięty z OT, więc i trylogia aby była bezpieczna, musi zagrać na bezpiecznej nucie. Połechtać starych fanów nostalgią. Skoro w OT Jedi byli jedynie wymarłą legendą, to i w sequleach też muszą być wymarłą legendą. Musi być dobry ruch buntowników, i militarno-reżimowy monolit, zupełnie jak w OT. Musi być też kryształowa osoba "znikąd", najlepiej... z pustyni. Musi być pokiereszowany mistrz zła, i jego uczeń z rodowodem Skywalker, czyli upadły Jedi zwiedziony przez CSM, z palącą nienawiścią do tradycji Jedi, i do swojego mistrza (luke'a). Dawny mistrz upadłego Jedi zostaje nowym mistrzem kryształowego bohatera z pustyni. Rey to Nowa-Nowa Nadzieja. Szkielet i charakterologia postaci żywcem zerżnięta z OT.

Teraz trzeba wyjaśnić, dlaczego Kylo jest po CSM, bo przecież padnie takie pytanie. No zszedł na CSM, bo zawiódł się na rodzicach, i fascynuje go dziadek. Dziadek zszedł na CSM, a potem się nawrócił. Ben jako gorliwy fan Vadera zupełnie olewa jego naukę i jednocześnie go czci. To świadczy coś o jego stanie zdrowia psychicznego i inteligencji w ogóle. Ale ok, przejdźmy teraz do przyczyn rodzinnych.... Han go "zawiódł", bo Han wygrał z Imperium, został szanowanym oficerem-generałem (!!) armii, założył rodzinę, więc skoro udało mu się ogarnąć siebie i swoje życie, skoro udało mu się przejść ewolucję i dojrzeć, nadszedł czas na etap 3 - czyli zepsuję to i dam dyla. Z Chewiem. Bo to przecież takie logiczne. Zupełnie jak fascynacja Bena swoim dziadkiem - nawróconym Sithem. Bena zawiódł też Luke, bo gdzieś po drodze między starym a nowym kanonem Luke'a dopadła jakaś niemoc. Dokonał cudów w OT, więc równie logicznie jak Ben i Han, Luke konsekwentnie spie*rdolił sprawę po całości.

< Chyba doszło do tajnego cross-overu między "Kosmicznym Meczem" a "Gwiezdnymi Wojnami", i ufoki z drużyny "Monstar's" podrzuciły Luke'owi lewą piłkę do kosza, której dotychczasowy kocur mocy, mistrz Jedi Luke Skywalker nieopatrznie dotknął, i stracił zarówno werwę, charyzmę, jak i swoje wszystkie skille. Drodzy widzowie, jeśli tak, to mamy chyba do czynienia z jeszcze ambitniejszym crossoverem niż sławetne "Infinity War"..!>

Dlaczego mamy do czynienia z takim łańcuszkiem beznadzieji i wzajemnych pretensji bohaterów do siebie...? Aby JAKOŚĆ wytłumaczyć, jakim cudem mamy do czyeniania z taki kuriozalną fabułą w sequelach... Skoro sequele mają być powtórką OT, (która przecież była historią opowiedzianą po "porażce" dawnych herosów z tajemniczych wówczas dla widza Wojen Klonów), to i w trylogii sequeli też musiał być ktoś na drugim planie, wedle schematu - drugi plan czyli poprzednicy - w tym wypadku bohaterowie Ot - też muszą w chwili sequeli... być przegrani. Tak jak Leia, Han i Luke przyszli posprzątać po poprzednikach, tak i teraz nowy skład przyszedł po to, by... posprzątać po Lei, Hanie i Luke'u. To jest jakieś kur..... brak słów. Im bardziej się to analizuje, tym większa wychodzi z tej trylogii sroga żenada. Naprawdę ręce opadają. Dzięki Kennedy, dzięki Abrams, dzięki Di$ney....


Czas na Bena Solo. Schodzi na CSM bo - powtórzę miliardowy raz - fascynuje się dziadkiem.. który się nawrócił! Fu*ck logic XDD Zabija przyjaciół z zakonu. Zdrasza wujka. Następnie zabija ojca. Ojcobójstwo to zbrodnia najwyższych lotów. Nie ma "przebacz". Następnie już w VIII zabija mistrza. Teraz on rządzi. Nikt mu nie rozkazuje. Nikt nim nie manipuluje. Robi co chce. Zamiast przystopować i ogarnać się, dokonuje śmiertelnego ciosu na wujku Luke'u, który po raz ostatni chciał przemówić mu do rozumu. Luke nie ginie tylko z jednej, wiadomej przyczyny.

Ben Solo przyszedl na świat jako spadkobierca najlepszej rodziny w galaktyce. W otoczeniu najbardziej ogarniętych, walecznych czy też odpowiedzialnych i utalentowanych ludzi w uniwersum. Start w życie ma wręcz wyborny. Co robią z nim scenarzyści? Wyrodnego, małostkowego, chciwego dzieciora. Z jego opiekunów robią idiotów, którzy nagle gdzieś w trakcie przeprowadzki ze Starego Kanonu do Nowego Kanonu zgubili walizki ze swoimi talentami i osiągnięciami rozwoju osobistego. Póżniej na ekranie ci bohaterowie, te cienie samych siebie, dokonują czegoś na zasadzie miękkiego złamania zasady czwartej ściany, i tłumaczą młodej Rey - a przede wszystkim zaskoczonym i zmieszanym widzom - dlaczego owi wielcy bohaterowie dali du*py po całości. "Przez moje/nasze sukcesy w przeszłości ubzduraliście sobie, że jesteśmy utalentowani, odpowiedzialni i dzielni. I ch*uj, bo wcale nie jesteśmy. Nie w nowym kanonie."


Patrząc na całokształt, na dokonania samej postaci, na jej rolę w całym uniwewrusm, patrząc na to co ma - a raczej czego nie ma - Kylo Ren w sercu i w głowie ( chyba tylko przeciąg miedzy uszami ), jest tylko jedna ścieżka jaka może dokonać finału jego życia. Śmierć. Oby maksymalnie podsumowująca jego powykręcany życiorys i umysł. Ale żeby to była śmierć na miarę "Gry o Tron", smierć spektakularna lecz w hańbie, twórcy musieli by przyznać, że Kylo to gnój i zasługuje na taką nikczemną śmierć. I tym samym, przyznać się, jakim błędem było powołanie do życia takiej kreatury. Takiego złego, rozpieszczonego, hańbiącego rodzinę millenialsa.

Kylo to nie tylko strzał w kolano, to salwa z armaty. Nie ma czego tu zbierać, ani wygładzać ani ratować. To już postać przegrana po całości. Niech zginie i pozwoli o sobie zapomnieć. Niech to będzie postac do której już nikt nigdy nie nawiąże. Trzeba o nim zapomnieć i udać, że go nigdy nie było. Di$nery popisał się "inteligencją", wyrzucając do kosza najgorsze elementy SW tylko po to... by przwrócić je na ekranie. Dzizaj ku*rwa ja pier*dole. Inaczej tego ująć się nie da.



P.S. Czekam tylko, aż Dorianek założy pierdyliardowe alter-konto, i starym zwyczajem zacznie fukać do mnie na forum z tym swoim rozpędzonym tokiem myślenia XDDD


ocenił(a) film na 7
sznapsiarz

To bardzo nie tak.
Przede wszystkim nigdzie w filmach nie ma powiedziane że Ben zszedł na CSM bo fascynował się dziadkiem...

"Zabija przyjaciół z zakonu. Zdrasza wujka. Następnie zabija ojca. Ojcobójstwo to zbrodnia najwyższych lotów. Nie ma "przebacz". Następnie już w VIII zabija mistrza."

Na wzorze Vadera z OT..

ocenił(a) film na 1
Rozgdz

To niestety, ale bardzo, bardzo tak.

Cała jego podatność na CSM miała swoje źródło w niezdrowej fascynacji Vaderem, a wytłumaczenie mamy w iście Hamletowskiej scenie rozmowy z hełmem Vadera gdzie deklarował obietnicę "ukończenia jego dzieła". Kylo propsuje ale tylko tą niechlubną stronę dziadka. To samo potwierdziło się później w scenie przesłuchania Rey, gdzie złomiarka przejrzała go na wylot wbrew jego woli. Ben Solo chciał być równie wielkim wojownikiem i użytkownikiem mocy, jego ambicja była bezpośrednio związana z chęcią dorównania dziadkowi, i obawą, ze tego jednak nie dokona.

Poza filmami mamy też bezpośrednie informacje podane przez reżysera VII i scenarzystę VII Abramsa i Kasdana będących odpowiedzialnymi za nowe postaci, ich rys psychologiczny i architekturę trylogii sequelowej, żeby nie powiedzieć wręcz - coverowej. Abrams stwierdził jasno - Kylo w okresie przed VII i bezspośrdenio w trakcie akcji VII epizodu jest fanatykiem postaci Dartha Vadera.

ocenił(a) film na 7
sznapsiarz

Ta scena ?

http://www.youtube.com/watch?v=VQuIwqaxfFk


Kylo jest po Dark Side więc raczej nic dziwnego że obiera sobie dziadka na "patrona" -w końcu był on , delikatnie mówiąc, ważną figurą. I sytuacja jest również podobna - Vader był uczniem potężnego Palpatine'a, Kylo - uczniem Snoke'a. Tam Imperium, tutaj First Order.

Rey powiedziała tylko że Kylo obawia się że nie będzie tak silny jak Darth Vader - dosłownie tak powiedziała. Co jest - dokładnie - w scenie z hełmem - Kylo mówi że znowu poczuł wezwanie Światła i szuka w sobie siły aby się temu oprzeć.

W filmach NIC na ten temat więcej nie ma.


Tym bardziej że w TLJ dostajemy właśnie całkowicie konkretny powód przejścia Bena Solo na Dark Side i on nie ma nic wspólnego z Darthem Vaderem.

I tyle informacji reżysera i scenarzysty :p

To ze Snoke mógł go wcześniej "kusić Vaderem" i przedstawiać "glorię Ciemnej Strony" to jedno. Ale to nie jest powód i to zostało bardzo mocno zaakcentowane.

ocenił(a) film na 1
Rozgdz

Znowu powtarzam że opis postaci i i ich motywacje były oprócz filmów podane i potwierdzone przez samych kreatorów trzeciej trylogii. Sam Abrams mówił wielokrotnie że to co dzieje się w VII z Kylo jest efektem jego fascynacji postacią dziadka. Ben Solo był do momentu prowadzenia postaci przez Abramsa fanatykiem Vadera, a jego słabość wykorzystał Snoke. Później 8 epizod trafił w ręce Johnsona który dokonał jeszcze większej rozwałki, bowiem nakręcił segment będący w sprzeczności nie tylko z resztą sagi (czyli tak, jak to było z VII swoją drogą), ale był epizodem olewającym konspekt zarysowany nawet przez TFA, której to jest bezpośrednim rozwinięciem XDDD


Dopiero tutaj Kylo odcina się od Vadera mówiąc wprost "Let the past die." . Ok teraz Kylo się wozi jako Supreme Leader, a nie fanboy Vadera. Był nim w chwili kreacji, był nim w chwili VII, był nim kiedy schodził na csm i zdradził rodzinę. Przecież nie trzymał szczątków zbroi Sitha bo stwierdził że będzie pasować do wystroju wnętrza haha


Rian Ruin Johnson uznał że "wie lepiej", więc zrobił manianę. Rey pozbawił jakiegokolwiek nadziei na "zacny" origin (w sensie koneksji z kimś ważnym, co już jest samo w sobie kolejnym zgrzytem z zamysłem Abramsa, ponieważ jeszcze i na temat Rey się wypowiedział, a nie tylko o Kylo. Abrams POTWIERDZIŁ, że rodziców Rey widzieliśmy już w poprzednich epizodach. Nie zdradził kto to, ale wiadomo że nie oglądamy w Star Wars przygód postaci "nieistotnych". A Kylo powiedział z kolei wprost - "jesteś niczym i twoi starzy też. Byli złomiarzami i cie sprzedali, koniec.").


Widać jak na dłoni że co reżyser to inny pomysł. Teraz wraca Abrams i pewnie teraz dowali znowu coś jeszcze od siebie, co znowu przetoruje SW że ścieżki jaką obrała VIII w sprzeczności z VII, z powrotem na tor bliższy TFA. Więc co epizod to sprzeczność. Tylko seria X-Men jest bardziej pokręconym uniwersum. Scena agresji w świątyni Jedi z VIII w żaden sposób nie zmienia tego że Abrams miał pierwotnie inną koncepcję. To już trzy grosze jakie wcisnął Ruin, po części dlatego że na TFA wylała się sroga krytyka za mieczakową i zwichrowaną, turbo lamerską postać Kylo, po części dlatego że Ruin uznał że namiesza jeszcze bardziej i zrobi wszystko żeby wkurvvić fanów. Również z wywiadu z nim wiemy, że lubi kiedy jego filmy denerwują fanów franczyzy. Typ chyba sądzi, że wtedy wychodzi na bardziej "świadomego" twórcę, idąc w swoim mniemaniu jak kot własnymi ścieżkami. Szkoda tylko że nie potrafi zapamiętać naczelnej zasady każdego uniwersum. - spójności - i zrobił coś niemożliwego i nakręcił film jeszcze gorszy od TFA.


Także przykro mi, ale w tej chwili mamy di czynienia z sytuacją w której Disney sam siebie zaszachował, i postawił w fatalnej decyzyjnie sytuacji. Pewnego dnia jak już będą wszystkie trzy pełne trylogie i obejrzy się je po kolei wedle fabuły, będziemy mieć di czynienia z dwiema logicznymi i autorskimi trylogiami, plus jeszcze ta trzecia, kuriozalna i coverująca trylogię oryginalną, czyli fabularnie środkową.

1,2,3 + 4,5,6 + 4bis,5&6bis, 6 bis

SW zdycha pod obcasem Kennedy, projekty są ogłaszane i anulowane, rotacje na stanowiskach reżysera i scenarzysty, szopka na poziomie DC z Warner Bros.

ocenił(a) film na 7
sznapsiarz

"Znowu powtarzam że opis postaci i i ich motywacje były oprócz filmów podane i potwierdzone przez samych kreatorów trzeciej trylogii."

Ale co z tego, skoro w filmach jest co innego. Kreatorzy mogą nawet powiedzieć że Kylo Ren jest transwestytą -ale na ekranie tego nie ma...

"Sam Abrams mówił wielokrotnie że to co dzieje się w VII z Kylo jest efektem jego fascynacji postacią dziadka"

To absolutnie nie zaprzecza niczemu co napisałem a nawet jest z tym całkowicie zgodne przecież ^^

"Ben Solo był do momentu prowadzenia postaci przez Abramsa fanatykiem Vadera, a jego słabość wykorzystał Snoke."

Znów, tego NIGDZIE nie było w filmie Abramsa ( było tylko o Snoke'u).

"Widać jak na dłoni że co reżyser to inny pomysł."

Wręcz przeciwnie :) Wątek główny jest bardzo spójny i systematycznie budowany.


"bowiem nakręcił segment będący w sprzeczności nie tylko z resztą sagi (czyli tak, jak to było z VII swoją drogą), ale był epizodem olewającym konspekt zarysowany nawet przez TFA, której to jest bezpośrednim rozwinięciem XDDD"

TLJ jest całkowicie kompatybilny z TFA. A w dodatku jest jakby kompilacją wątków z OT i prequeli. Jak może być sprzeczny z resztą sagi ?

"Dopiero tutaj Kylo odcina się od Vadera mówiąc wprost "Let the past die." . Ok teraz Kylo się wozi jako Supreme Leader, a nie fanboy Vadera."

Kylo nic w tym filmie nie mówi o Vaderze. O Vaderze mówi Snoke. Piszesz o czymś co się nie zdarzyło. Można to oczywiście interpretować w ten sposób ale nie ma po temu żadnych podstaw przecież...Zwłaszcza ze Kylo mówi to nie pierwszy raz w tym filmie a pierwszy raz nie miał NIC wspólnego z Vaderem.

"Rey pozbawił jakiegokolwiek nadziei na "zacny" origin (w sensie koneksji z kimś ważnym, co już jest samo w sobie kolejnym zgrzytem z zamysłem Abramsa"

Przecież mamy tylko słowa Kylo. Nic z przeszłości Rey nam nie pokazano (jak w wizji). Ten wątek można w cały czas pociągnąć zupełnie dowolnie.
Kylo mógł to powiedzieć z co najmniej kilku powodów.

"po części dlatego że na TFA wylała się sroga krytyka za mieczakową i zwichrowaną, turbo lamerską postać Kylo"

Całkiem sporo osób uwielbia tą postać. Zwłaszcza dziewczyny :p

Nie mówiąc już o tym że jest robiony całkiem dokładnie na wzorach dwóch postaci -Dartha Vadera z OT i Anakina z prequeli

"SW zdycha pod obcasem Kennedy, projekty są ogłaszane i anulowane, rotacje na stanowiskach reżysera i scenarzysty, szopka na poziomie DC z Warner Bros."

Disney, Mocium panie ^^

ocenił(a) film na 1
Rozgdz

Wszystko co mówiłem jest nie tylko potwierdzeniem w słowach Abramsa, ale i mamy to na ekranie. Nie wiem, ma być jakiś lektor w tle łopatologicznie tłumaczący krok po kroku co i dlaczego się dzieje na ekranie xddd Motywacje Kylo zmieniły się kiedy zmienił się reżyser z Abramsa na Johnsona. To samo stało się z Vaderem w OT - pierwotnie ANH to było tylko Star Wars, Vader był tylko Vaderem, a połączenie Vader+Anakin Skywalker nastąpiło dopiero na rzecz kolejnych epizodów których pierwotnie miało nie być.


To samo stało się z Kylo. W jego motywacjach dokonano zmian po grubym dissie jaki spadł na postać Kylo. Bo jakim zwyrolem trzeba być żeby czcić Sitha wbrew wszelkiej logice?

Co zrobiono? Postawiono na wymówke w stylu "bo wujek machnął się na mnie mieczem". I już kręci się drama. Oh ah jakie to "szekspirowskie". Błagam XD

Dalej - Luke chciał kilnąć Bena nie bez powodu. Już wtedy młody jarał się CSM, a nie po ucieczce z obozu Jedi. W końcu luke wyczuł w nim ciemność heh

I tu dochodzimy do sytuacji, w której nie ma możliwości obrony KOGOKOLWIEK z bohaterów. Albo Kylo sam z siebie fascynowal się CSM co stawia go w roli znudzonego banana który mając takie koneksje mógł mieć bajeczny start w życie ale zachował się jak dziecior który bawi się z patologią dla adrenaliny, albo to jego rodzice i opiekunowie go nie dopilnowali.

Albo Kylo wiedział że Vader nawrócił się, co czyni Bena zwyrolem skoro i tak i tak zszedł na CSM i przygłupem który wypiera ze świadomości NAJWAŻNIEJSZĄ lekcję idola - że ciemna strona szkodzi...

Albo Kylo nie wiedział że Vader się nawrócił, co z kolei jest mega kolosalnym błędem wychowawczym i turbo niedopatrzeniem jego rodziców i mistrza, skoro widzieli że Ben jest wrażliwy na moc. Wielka trójca dokonała cudów w OT, ale dała du.. w sequelach jako... Rodzice xdddd Czyli łatwej rozwalić Gwiazdę Śmierci 1, Gwiazdę Śmierci 2, flotę Imperium, Dartha Vadera i Palpatine'a, wskrzesić demokrację i zakon Jedi - trudniej przeprowadzić jedną, rodzicielską rozmowę o zgubnej naturze ciemnej strony ahahaha


Czyli wychodzi na to, że taka zwykła Halina ze zwykłym Januszem dokonali czegoś czego nie dali rady takie koksy jak Leia, Han i Luke - wychowali zwykłego Piotera który nie skończył jak ostatni degenerat XDDD



Więc wybieraj kto jest gorszy - Kylo który jest żałosnym mięczakiem któremu marzy się zostać mega koksem i sadystą, czy też opiekunowie którzy okazali się takimi bezmózgami, że nie dali rady jednego dzieciora wychować hahahah


A TFA i TLJ nie są kompatybilne ani między sobą, a już tym bardziej z sagą. Nie po to buduje się postać przez lata, daje się jej ewoluować, żeby późnej zepchnąć ją na drugi-trzeci plan i dać rolę przegrywa stulecia.
Nagle okazuje się, że całe lata szkolenia rycerza Jedi jest zbędne, Luke nie musiał marnować lat na naukę, tak jak tysiące pokoleń Jedi przed nim. Cała sztuka tak naprawdę sprowadza się do bycia idealistą, czy też idealistką z pustyni, mieć truistyczne hasła na ustach i myk - umiemy w moc jak mistrz! Rano zbierała złom i nic nie umiała, a już wieczorem umie uj wie skąd mind-tricki, walczyć mieczem świetnym (jakby kijek i laser pozbawiony ciężaru to było to samo xdd), pokonuje lepiej wyszkolonego wojownika od siebie. A, i jest arcy-pilotem, choć nigdy wielką jednostką nie latała huahahah

Wniosek? Kylo przegrał bo był szkolony - czyli frajer, Rey wygrała bo jest kobetką w czasach SJW, co daje jej skrzydła lepiej niż beczka Redbulla hej


Nie po to kończy się walka między rebelia a imperium żeby trwala nadal ale pod innymi nazwami. Nie po to wskrzesza się zakon żeby tylko znowu upadły uczeń znowu go zniszczył i pozostał tylko stary wyga na wygnaniu.

Nie po to się wprowadza się i zachwyca "żeńskim Boba Fettem" żeby go zabić w kolejnym filmie nie dając się rozwinąć. Czyt. Kapitan Phasma. Nie po to wprowadza się zakon Ren żeby nagle zniknął i był przemilczany jakby w ogóle go nie było. Nie po to wprowadza się nowego mistrza zła żeby zginął jak ostatnia pała nie widząc co zamierza zrobić wyrodny synalek państwa Solo.


No chyba, że się próbuje na siłę wbrew logice i rozumowi, wbrew dokonaniom osiągniętym przez 6 epizodów, a w szczególności 4-6, wprowadza się na siłę nowe epizody do zamkniętej całości i ku uciesze Ortodoksyjnych, hejtujących bez argumentów przez lata prequele, twardoglowych fanów, kręci się pożałowania godne wypociny kopiujące starą trylogię ze szkodą dla całej sagi XDDD w sumie to nawet nie jest przykre, to jest śmieszne...

ocenił(a) film na 7
sznapsiarz

No właśnie nie mamy tego na ekranie -mamy tylko te dwie sceny o których pisałem i jest w nich dokładnie to co pisałem. I tylko tyle. Nic więcej tam nie ma.
Nie zauważyłem żadnych zmian motywacji, tym bardziej że w TLJ Kylo dokładnie "kończy to zacząłeś".
Tym bardziej że całej tej motywacji jeszcze nie znamy. Myślałem że wystarczy to co mamy, ale tam jest w historii dość duże puste miejsce które zauważyłem dopiero po jakimś czasie, wiec pewnie jeszcze dostaniemy

"Bo jakim zwyrolem trzeba być żeby czcić Sitha wbrew wszelkiej logice? "

Przecież co i rusz są jacyś goście którzy przechodzą na Ciemną stronę.. Nie rozumiem ..

"Co zrobiono? Postawiono na wymówke w stylu "bo wujek machnął się na mnie mieczem". I już kręci się drama. Oh ah jakie to "szekspirowskie". Błagam XD"

To jest przecież powtórzenie motywu z Anakinem z prequeli.. Anakina na Ciemną Stronę popchnęli Windu i Obi Wan a Kylo - Luke.

"Albo Kylo wiedział że Vader nawrócił się, co czyni Bena zwyrolem skoro i tak i tak zszedł na CSM i przygłupem który wypiera ze świadomości NAJWAŻNIEJSZĄ lekcję idola - że ciemna strona szkodzi..."

Wiedział, oczywiście. Wiedział przecież i Anakin zanim tam poszedł...

"Czyli wychodzi na to, że taka zwykła Halina ze zwykłym Januszem dokonali czegoś czego nie dali rady takie koksy jak Leia, Han i Luke - wychowali zwykłego Piotera który nie skończył jak ostatni degenerat XDDD"

Jak i rodzice i inni Palpatine'a, Dooku, Maula.. Jak Obi Wan z Anakinem... Co w tym niezwykłego ?

"Więc wybieraj kto jest gorszy - Kylo który jest żałosnym mięczakiem któremu marzy się zostać mega koksem i sadystą, czy też opiekunowie którzy okazali się takimi bezmózgami, że nie dali rady jednego dzieciora wychować hahahah "

Nie znam historii wiec ciężko powiedzieć.. Zdaje się jednak Han Solo miał sporo za uszami z tego co powiedziano.

Życie :)

Ale nie wiem czemu Kylo miałby być mięczakiem.. bo filmy tego chyba w żaden sposób nie pokazały...

"Nie po to buduje się postać przez lata, daje się jej ewoluować, żeby późnej zepchnąć ją na drugi-trzeci plan i dać rolę przegrywa stulecia. "

Postacie ze Starej trylogii budowało się przez tylko 3 filmy. Od 1977 do 1983. I to przecież nie jest historia o nich..

"i myk - umiemy w moc jak mistrz! Rano zbierała złom i nic nie umiała, a już wieczorem umie uj wie skąd mind-tricki, walczyć mieczem świetnym (jakby kijek i laser pozbawiony ciężaru to było to samo xdd), pokonuje lepiej wyszkolonego wojownika od siebie. A, i jest arcy-pilotem, choć nigdy wielką jednostką nie latała huahahah "

Część z tego jest już wyjaśnione, część jeszcze mogą wyjaśnić -jest na to miejsce, więc... Akurat wygrana Rey z Kylo jest w filmie bardzo dobrze wyjaśniona. Tylko strasznie ciężko jest to pozbierać ze sobą i zrozumieć :p

Rey nie jest idealistką i nie ma truistycznych haseł ;)
Zaczyna nią być dopiero na końcu TLJ ;)

"Rey wygrała bo jest kobetką w czasach SJW"

To w sumie jest faktycznie absolutna prawda -Rey wygrała z Kylo w sumie dlatego że jest kobietą ^_^

"Nie po to kończy się walka między rebelia a imperium żeby trwala nadal ale pod innymi nazwami. Nie po to wskrzesza się zakon żeby tylko znowu upadły uczeń znowu go zniszczył i pozostał tylko stary wyga na wygnaniu. "

Dlaczego ? Mamy powtórzone w tym motywy z prequeli i z OT, powody te same. Ludzie są tacy sami :) Historia zatacza koło. Akurat całkiem niezły pomysł żeby tym razem poprowadzić historie w innym kierunku a zarazem paradoksalnie -tak mało bajkowo :)

"Nie po to wprowadza się zakon Ren żeby nagle zniknął i był przemilczany jakby w ogóle go nie było. "

I to jest właśnie to puste miejsce. Oni nie pasują do tej historii która na razie znamy. A wcale nie byli przemilczani . w TLJ jest o nich wzmianka. A jak wiemy z wizji Rey, raczej się pojawią w kolejnej części...


"Nie po to wprowadza się nowego mistrza zła żeby zginął jak ostatnia pała nie widząc co zamierza zrobić wyrodny synalek państwa Solo."

Akurat to jest po prostu dokładna kopia postaci Palpatine'a z OT. Zrobił swoje i zginął :p

Phasma? nigdy się ciekawie nie zapowiadała.

"do zamkniętej całości"

Jeśli faktycznie mamy "żyjący" świat to historia nie może się przecież "zamknąć" :)


ocenił(a) film na 1
Rozgdz

Rzecz w tym, że jaki by się scenariusz nie wybrało na zasadzie "co naprawdę pchnęło Bena na CSM" to mamy niestety do wyboru za każdym razem opcję, która stawia w fatalnym świetle albo samego Bena Solo, który mimo najelpszych intencji rodziców/wujka zszedł na CSM ( i jest bananowym zwyrolem ), albo... Mamy sytuację w której to Ben nie jest ( aż tak! ) winien, bo jego upadek jest wynikiem zaniedbań ojca z kryzysem wieku średniego, matki-pracoholiczki dla Republiki która odstawiła syna na drugi/trzeci plan bo poszła budować "nowe, lepsze jutro", oraz wujka który gdzieś w chwili przeprowadzki z SW Lucasa do SW Di$ney'a gdzieś stracił power i charyzmę i całą resztę swoich zalet.


Tak czy siak, konstrukcja trzeciej trylogii robi ciula albo z wielkiej trójcy, albo Bena Solo. To jest po prostu kpina XD


Sam pomysł na to, by ZNOWU ktoś z rodowodem Skywalker przechodził na CSM jest pożałowania godny. Kylo to nie jest pierwszy-lepszy kolo, który stwierdził, że ciemna strona jest pociągająca, heh. To wnuk wybrańca, syn bohaterów, siostrzeniec mistrza zakonu Jedi. To "upadanie" rycerza Jedi z rodziny Skywalker co drugie pokolenie jest już męczące, to nie jest ani ciekawe ani logiczne, to powielone na siłę schematy z poprzednich części.

Jakby Di$ney pomyslał sobie tak:


"Myśleliście, że widzieliście już wszystko? Że drama Anakina vel Dartha Vadera to szczyt szczytów? To jeb - my Wam dajemy jeszcze większą dramę! Jeszcze dramatyczniej! Jeszcze bardziej ( oh-ah!) - "chwytajonce" za serce, iście szekspirowskie pitolenie do machy Vadera! Kylo to dopiero upadły Jedi! A to dopiero przeżycia, co za emocje, co za dramat, te jego rozterki! Gimbusy będą streamować jak łkają nad losem Bena "Kylo Rena" Solo! Nasza drama jest "najsza" niż "wajsza", dotychczasowi fani Star Wars!!


....Uh no serio, żenada.... Z perspektywy fabularnej przejście wnuka wybrańca stawia w roli przegrywów wielką trójkę która mając tak potężne doświadczenie w walce z CSM zwyczajnie dała du*py, albo stawia Bena Solo w roli bananowego, politowania godnego zwyrolka.

Z perspektywy czysto twóczej, jest to zwyczajnie potworna schematyczność, wtórność, gryzienie przez markę wlasnego ogona. Ta trylogia tak mocno powiela schematy, że aż oczy bolą.



Stara Trylogia, ta oryginalna w chwili premiery była jedynym znanym okresem w historii Star Wars. Budżet ANH nie pozwolił ( mimo wielkich chęci Lucasa! ) pokazać większych bitew, większej ilości rycerzy Jedi ( pierwotnie miecz świetlny był powszechną bronią w pierwszym scenariuszu SW ). Kręcąc film zaczęto od najdroższej sceny - rozwałki DeathStar w obawie, że jeśli zostawi się to na koniec, to nie wystarczy na to później budżetu. Na planie grali pierwsi-lepsi statyści zeby było taniej, a landspeeder Luke'a grał... stary but.

Lucas oparł Star Wars ( bo jeszcze to nie miało nawet podtytułu ANH! ) na najbardziej klasyxcznych archetypach.
Księżczinka Leia uwięziona na DeathStar to klasyczna księżniczka w potrzebie, zamknięta w wieży. Vader to klasyczny zły czarny rycerz. Imperator ze swoimi mocami to źródło wszelkiego, mistycznego zła. Jest Luke, czy archetyp dzielnego młodzieńca z werwą do walki, o kryształowym sercu. Szturmowcy to wiadomo, anonimowe żołdaki które giną stadami pod rozkazami czarnego rycerza. A Obi-Wan Kenobi to archetyp starego rycerza, który jest reliktem "dawnych, lepszych czasów", stanowiący źródło wiedzy dla młodzieży ratującej obecnie świat.


Lucas mając tak nędzny budżet, MUSIAŁ jakoś ulokować historię w ramach, na jakie finanse mu pozwalały. Dlatego Obi-Wan nie był jednym z wielu Jedi, tylko jedynym wtedy ocalałym. Miecze świetlne to była zbyt uciążliwa kosztownie i technicznie zachcianka reżysera, więc Lucas musiał ograniczyć je do minimum - a więc do 2 sztuk na historię. Stąd ta legenda w ANH o "ekskluzywnej broni na bardziej cywilizowane czasy".


To było ponad 40 lat temu, gdzie niski budżet, ograniczenia ówczesnej technologii były dla twórców nie do przeskoczenia. Dlatego okrojono konflikt między JSM a CSM do mininum, jedynie do osób Luke'a i Vadera, supportowanych kolejno przez Kenobiego&Yodę, i Palpatine'a po drugiej. Gdzie w ogóle mistrzowie JSM i CSM ograniczeni są tylko do roli "trenerów" swoich uczniów.


Trylogia sequelowa jest obecnie kręcona przez giganta rynku, budżet ma lepszy od NASA, i w dodatku ów gigant Di$ney przyszedł jeszcze "na gotowe". Myszka Miki nie dołożyła ani centa do oszałamiającego sukcesu marki Star Wars. Ona kupiła sobie za 4 miliardy dolców kurę znoszącą - nawet nie złote, a platynowe - jajka. I co? I jajco. Zamiast rozwijać SW tak jak nalezy - korzystając ze wszelkich dobrodziejstw XXI wieku - kurczowo trzymają się kartonowych efektów specjalnych aby tylko nie podku*rwić co niektórych nerdów SW którzy trzymają w pokojach ( jaskiniach? ) plakaty z Vaderem jeszcze od głębokich czasów lat 70-ych.... Powielają, wręcz bezczelnie coverują OT, aby tylko grać frajerni na nostalgii.

Skoro OT działało na zasadzie "wpada młoda ekipa i sprząta po starej", to logiczne było, że skoro sequele będą coverować OT, to z racji wieku wielka trójca już pierwszoplanowych bohaterów nie zagra. Zamiast zbudować inną sytuację geo-polityczną w trzeciej trylogii SW która ładnie by uszanowała dokonania i dziedzictwo wielkiej trójki, to zaproszono do udziału w tym przedsięwzięciu aktorów z OT tylko po to... by robili za szaro-bure, znudzone i przegrane tło. Zamiast dać im się pożegnać z godnością z widzami i z samym sobą, zrobili z nich złamasów jak Han, albo depresyjnych penerów jak Luke. Tylko Leia jako tako trzyma poziom.


A kulminacją tej żenady jest kolejny, do znudzenia oklepany, jakże to sfrustrowany biedny chłopczyk z rodziny Skywalker który kręci dramę schodząc na CSM. Kolejny upadły Jedi. ZNOWU. W dodatku kolejny upadły Jedi z rodziny Skywalker. ZNOWU. Jakby w całej galaktyce nikt nie miał prawa być wojownikiem ciemnej strony, tylko kur.... jakiś Skywalker wymieszany z Solo. Dajcie spokój.



W tej trylogii mogło stać się wszystko, a stało się znów to samo. Di$ney dyma markę, a nas fanów uważa za durniów, którym to - w opinii Myszki Miki - wystarczy pofruwać im Sokołem Millenium po ekranie, dać znowu "tego łajdackego Hana Soloooo..." BO TO TAKE STAR ŁORS, O JAKE WALCZYLYŚCIE !!! No nie, chciałem SW z rozmachem. SW nie obrażające inteligencji widza. SW nie szmacące bohaterów. SW nie robiące dziwki z logiki, SW które nie obiera jedynie bezpiecznej ścieżki kosztem pożerania własnego ogona.


Może to kupujesz, ja na pewno nie. Nie dam się więcej dymać Di$ney'owi, i jak fan nigdy nie wydam już hajsu na to szambo.

ocenił(a) film na 7
sznapsiarz

:)

Nie cierpię TFA, ale nie dlatego że się wzoruje na OT -ale dlatego że nic sam nie proponuje. Nie ma tam tak naprawdę historii. Liczy się tylko relacja Kylo Ren/Rey, parę scen dodatkowo, kilka przy których Abrams miał fun -ale tego jest.. 20 min? 30 min? Reszta filmu to pretekstowe zapychacze. Ten film w większości nie jest istotny, nie ma w nim nic ważnego, jest o niczym. Jest tak zbędny że można by go po prostu wyrzucić za okno z wyjątkiem tych 30 min. Moja ocena tego filmu to zresztą 2/10.

TLJ to już jest właściwa historia chociaż faktycznie złożona z wątków które już znamy -ale jednak to już jest historia, jest to o czymś, i jest to istotne.

Kylo Ren/Ben Solo jest właśnie dobrym pomysłem aby zawiązać wokół nowych postaci Starą Gwardię. Jest to postać bardzo istotna zarówno dla Luke'a, Han i Lei, ostro namieszała w ich życiu (zwłaszcza Hana, hehe :D ).

Stara Gwardia nie wchodzi więc jako Świetliści Herosi tylko ludzie z problemami których źródłem jest właśnie Nowa Główna Postać.

Rozmach i innowacyjność to Lucas już zrobił w prequelach i wszyscy wiedzą jak "fani zareagowali". Wydaje mi się że prequele zaczynają być już coraz bardziej doceniane, no ale..

TFA to śmieć, ale Kylo i Rey są niezłymi postaciami, mają naprawdę ciekawą relację ze sobą.

Stara Gwardia nie ma dużego udziału ale za to jest istotna dla opowieści i z wdziękiem wraca do swoich ról wykorzystując swoje aktorskie doświadczenie (zwłaszcza Mark Hamill jest dla mnie dużym zaskoczeniem j jego nowy/stary Luke Skywalker).

Ja nie jestem "fanem Star Wars" i nigdy nie "kochałem Gwiezdnych Wojen". Stara Trylogia to dla mnie sympatyczne i lekkie filmy ale nic szczególnego. Dużo bardziej cenię prequele ze względu na niesamowity rozmach, Wielką Politykę i pokazanie upadku dobrego człowieka oraz demokracji.

Na obecny moment - tak jak TFA niemal zabiło we mnie jakiekolwiek zainteresowanie Gwiezdnymi Wojnami tak teraz jestem całkiem ciekaw jak się skończy historia Kylo i Rey oraz jaki udział będą tam mieli Luke, Leia i Han (może np powrócić w retrospekcjach :)

ocenił(a) film na 1
Rozgdz

Kylo Rena nie jestem w stanie kupić w jakiejkolwiek wersji - ani TFA ani TLJ. Dla mnie sam pomysł na villaina który ma znowu jakieś powiązania z rodem Skywalker, w dodatku cała ta otoczka nabudowana wokół jego "frustracji" jest grubo przestrzelony...


Chłopaczek w masce się wozi, zdejmuje maskę i się mazgai... Niby chce, niby nie chce być po CSM, ale jednak sobie po tej CSM zostaje, w TFA jest fanbojem Vadera i próbuje go udawać, a kilka godzin później (bo tyle upłynęło fabularnie między tymi dwoma epizodami) rozwala maskę i wszystko rzuca w piździet.


Pomysł na upadłego Solo - na minus.
Pomysł na osobowość niedojrzałego frustrata - na minus. To była istna żenada.
Pomysł na nagłe wahania postawy i nastroju - na minus. Brak jakiejkolwiek konsekwencji w budowaniu trylogii.

Nie tylko charakter, ale nawet i design jest paskudny u tej postaci. W TFA jeszcze jakoś wyglądał, choć ten jelcowy miecz który miał chyba nawiązywać do średniowiecza był mało atrakcyjny. Może to sie komuś podoba, ale dla mnie ten jelec wygląda bardzo topornie i nieporęcznie.

A w TLJ Kylo już w ogóle odleciał. Kto wpadł na pomysł, żeby z rycerza robić mrocznego muszkietera? Wygląda jak połączenie profesora Snape'a z Mikołajem Kopernikiem. Jeszcze nigdy w całej historii SW reżyser aż tak bardzo nie miał jakiegokolwiek - choćby śladowego!!! Wyczucia gwiezdnowojennej stylówy. Nawet w tym koszmarnym TFA główne postacie miały bardziej atrakcyjne kostiumy niż te z TLJ.


Wątek pseudo-romansowy między Kylo a Rey jest kancerogenny... Nie jestem w stanie zrozumieć, jakiego kwasa wziął typ, który ten wątek zarysował... To jest obok samego upadku KOLEJNEGO SKYWALKERA najgorsza, najbardziej pożałowania godna drama... To ludzie ciskają się o teksty o piasku, a nie mają problemu z romansidłem między wyrodnym bananowym synkiem państwa Solo, który jest przewrażliwionym sadystą, który leci na kryształową panienkę, która jest chodzącym ideałem, no ludzie....


Brak jakiegokolwiek balansu między nimi. Kylo zabił SNoke'a, i to w zasadzie jego jedyny "sukces". A reszta? Ciągle albo ktoś mu ucieka, albo go przejrzy na wylot i zrobi z niego pośmiewisko w cztery oczy, albo przegrywa w pojedynkach, albo daje się wyrolować staremu mistrzowi....


To wygląda jak jakaś taka głupia parafraza Strusia Pędziwiatra, gdzie kojotem jest Kylo, a strusiem Rey. Tylko że tutaj kojot leci na strusia XDDD


Postac dla mnie fatalna. Jego origin, jego schemat działania, jego awanse ( zayebiste słowo swoją drogą xd ) do Rey, jego design... Nie ma absolutnie nic, co miało by go wystrzelić do panteonu postaci kultowych. Ten wannabe Vader nigdy obok prawdziwych Sithów w popkulturze nie stanie.


I jeszcze ten pato-romans XDDDD Ręce opadają....

ocenił(a) film na 7
sznapsiarz

Kylo to gość który jest jednocześnie emocjonalnym , przystojnym młodzieńcem - jak Anakin z prequeli, oraz głównym uczniem Imperatora 2.0 - jak Vader z OT. Właściwie niemal każdy wątek czy aspekt tej postaci jest zapożyczony od tej postaci albo z OT albo z prequeli :)
Zabija Snoke'a jak Vader Palpatine'a aby chronić Rey (zamiast Luke'a) i proponuje Rey wspólne rządy nad Galaktyką (jak Anakin Padme). Rey leci do Kylo jak Luke do Vadera ale i jak Padme do Anakina - i jak Padme, nie udaje jej się go uratować.
I tak dalej...

"Wątek pseudo-romansowy między Kylo a Rey jest kancerogenny... "

To nie jest wątek pseudo-romansowy, to pełnoprawny wątek romantyczny ^^

"między wyrodnym bananowym synkiem państwa Solo, który jest przewrażliwionym sadystą, który leci na kryształową panienkę, która jest chodzącym ideałem, no ludzie...."

Coś jak Anakin i Padme ? :p (tak wiem że są różnice - ale to jest jednak wyraźnie na tym wzorze :)
Poza tym między innymi właśnie relacja z Kylo pokazuje że Rey nie jest aż taka "kryształowa" ;p

"Kylo zabił SNoke'a, i to w zasadzie jego jedyny "sukces""

Przechytrzył i zabił największego pakera w Star Wars tak łatwo jakby pstryknął palcami gdy nazywana Mary Sue Rey była bezradna i typową "lady in distress" ^^ I uratował ją

Drugim sukcesem jest przejęcie władzy nad FO czyli w obecnym momencie - faktycznej władzy nad Galaktyką, zdaje się :P

"Brak jakiegokolwiek balansu między nimi. "

Właśnie są bardzo zbalansowani :)

A czego takiego dokonała Rey ? pokonała Kylo w specjalnych okolicznościach a nie równej walce? Pomogła uciec Resistance. Poniosła wielką klęskę nie potrafiąc uratować Kylo i wpadła w pułapkę Snoke'a który ją przechytrzył. Miała "filmowego"farta że krócej straciła przytomność po wybuchu miecza. Coś jeszcze ?


Żadnej wtopy tak naprawdę większej nie miał. Luke'a nienawidzi i to go zaślepiło - ale to zrozumiałe. Z Rey przegrał walkę...ale były powody. Na to że bardziej oberwał wybuchem miecza niż Rey nie miał wpływu. Jedyne że nie udało mu się zgnieść Resistance, ale tutaj się właśnie złożyło kilka czynników, między innymi niespodziewany "powrót Luke'a".

"Ten wannabe Vader nigdy obok prawdziwych Sithów w popkulturze nie stanie."

Nie to co prawdziwy Vader który jak kompletny bęcwał pozwala żeby mu sprzed nosa zabrali przesyłkę (chociaż potrafi cisnąc człowiekiem) ?

http://www.youtube.com/watch?v=wxL8bVJhXCM

Albo żeby mu nie wyszło zestrzelenie Luke'a :p

http://www.youtube.com/watch?v=2WBG2rJZGW8

ocenił(a) film na 7
Rozgdz

A, zapomniałem o chyba największym "sukcesie" Kylo Rena (gdzie ja mam głowę :)

Rey się w nim zakochała. I to najwyraźniej - ciężko ^^

ocenił(a) film na 1
Rozgdz

Jego emocjoonalność jest na poziomie gimnazjalisty, a nie 30-kilkuletniego gościa. Anakin był jakieś 10 lat młodszy od swojego wnuka, kiedy świrował z Padme i męczył się w zakonie.


Kylo Przystojny? Uh, można wiele mówić o Benie Solo, ale nie to że jest przystojny xddddd I tu nie oceniam Adama Drivera jako człowieka czy aktora, bo prywatnie może być super gościem, a materiał jaki dostał do zagrania w żaden sposób nie był przez niego kreowany, więc to nie wina aktora że dostał takie "coś" do zagrania.... A szkoda, bo postać wokół której kręci się trzecia trylogia jest póki co najgorszym w złego tego słowa znaczeniu villainem. Nawet taki powierzchownie ukazany Darth Maul w jednej scenie czy jednym spojrzeniem siał większy strach niż Ben "się popłaczę" Solo.

Maul to była chodząca Śmierć, Ben to millenialsowe, trzydziesto-kilkuletnie emo które nie wyrosło z "emowania" w które wpadło jeszcze w czasach gimbazjum.


Dla mnie to pato-romans a nie romans. Mamy histerycznego chłopaczka (męzczyzną go nie nazwę choć metryka by na to wskazywała...) z kompleksami i zaburzeniami na tle psychiczno-emocjonalnym, i zupełną odwrotność, istne wcielenie mokrego snu feministek, kobietę-bóstwo.

A przynajmniej tak się ją kreuje. Wszystko potrafi, na wszystkim się zna, wszyscy ją lubią/pożądają/szukają/zachęcają do współpracy - po prostu biją się o nią, wojownik mechanik i chodzący kodeks moralności i powinności.


Nie ma tutaj żadnego związku między Padme a Anakinem. Padme i Anakin zakochali się w momencie, kiedy Skywalker był jak najbardziej obiecującym młodym Jedi który walczył ze złem, zamiast mu przewodzić. Padme widząc, że stoczył się na CSM odsunęła się od jego złego oblicza. Chciała go ratować, a nie być z nim jeśli miał pogrążyć się w ciemności. Padme odpychał mąż który zszedł na CSM.


Gdzie tu podobieństwo do Rey i Bena? Ich znajomość zaczęła się od tego, że Rey pocisnęła go jak małego bachora, zdemaskowała go i wyśmiała z góry na dół. Chłopaczek podkulił ogon i się posmarkał. Padme była z Anakinem małżeństwem od trzech lat, a nie laską jaką poznał ledwie kilka godzin temu jak Kylo Rey. Ben Solo zabił swojego ojca na oczach Rey, i ona miałaby jeszcze na niego lecieć? Więc ostatecznie, czego to miałoby nas uczyć? Tego, że łobuz kocha najmocniej? Rey taka przegenialna, ale koniec końców "myśli tylko du*pą" a nie głową?


Ben nie ma żadnych zalet. Przegrywa wszędzie, oprócz zabicia Snoke'a. Rey ma dłonie Midasa, ale ostatecznie móżdzek Barbie. Ani Ben Solo nie jest postacią wiarygodną i wyważoną, ani Rey. A ich relacja, jeśli to ma niby mieć - jakiekolwiek ! - ilości śladowe romansu, to jest to relacja która nie jest romansem, lecz pato-romansem.


Snoke nie jest żadnym największym kocurem wśród złoczyńców. Mamy tylko starego grzyba na tronie - echo postaci jaką był Imperator Palpatine - jego rola została zmniejszona wyłącznie do pretekstu, który miał w karkołomny sposób wytłumaczyć i usprawiedliwić paskudnie niewizjonerski pomysł, jakim jest powielanie motywów Rebelia vs. Imperium. Ktoś musiał rządzić Imperium 2.0, a żeby bardziej przypominało to OT, to i ten jakże paskudny arcy-złol musiał być starym paskudem z chęcią władzy absolutnej, i całej tej reszty oklepanej do bólu kliszy filmowej....


No łał, dałeś linka do sceny z filmu, jaki nakręcono w 2016 roku, czyli prawie czterdzieści lat od chwili premiery Gwiezdnych Wojen z 1977 roku, czyli filmu otwierającego cały cykl, i to w dodatku sceną, gdzie fabularnie chwile później Darth Vader wbija na pokład Tantive'a IV i bierze załogę abordażem. Scena ucieczki rebeliantów była oczywistą oczywistością, to seria Star Wars a nie X-Men, gdzie każdy kolejny prequel/sequel/spin-off kłóci się z pozostałymi...

Drugi link do sceny kulminacyjnej, kręconej w momencie, kiedy Nowa Nadzieja nie była Nową Nadzieją a jedynie "Gwiezdnymi Wojnami", one-shotem kinowym, Luke nie był synem Dartha Vadera, a sam Darth Vader jeszcze nie przedstawiony jako Anakin Skywalker - wybraniec mocy.


Ani jeden ani drugi argument nie daje więc rady. Nie ma bata żeby stawiać niepodważalnie kultową postać okrzykniętą złoczyńcą nr. 1 w historii kina z jakimś jej millenialsowym, bananowym, mazgajskim fanbojem. Prawdziwy Vader i wannabe-Vader nigdy nie staną w jednym szeregu. Vader jako postać i jako kult absolutny gasi takiego Bena Solo jak mokrego kiepa pod butem. Starcie Vadera i Kylo to jak pojedynek Dawida z Goliatem, tylko że w tej wersji Dawid nie ma nawet procy, za to Goliat ma całe Luftwaffe żeby go rozjechać jak smarka na chodniku. Kuriozalny Kylo nie stanie się postacią kultową, już w tej chwili jest mieszany ( słusznie z resztą ) z błotem. Najbardziej znienawidzona obok Jar-Jara postać, która jest nawet bardziej memogenna niż Generał Kenobi i te jego " Hello There" XDD


Tanie, siłowe pato-romansidło z bezmózgą marysujką i sadystycznym millenialsem, ja wysiadam XDDDDDDDDDDDD

ocenił(a) film na 1
sznapsiarz

P.S.

TLJ taki super-duper i tak dalej, że aż fani "z widzięczności" zbojkotowali biednego Hana Solo, o domniemanej trylogii Riana "Ruina" Johnsona słuch zaginął, za to tonące LucasFilms łapie się brzytwy i reaktywuje ostatni sezon "The Clone Wars" które wcześniej bezczelnie olało i jeszcze wskrzesza Lucas Games bo i tytuły okołogwiezdnowojenne od Myszki Miki idą słabo, słabiutko i trzeba czymś ugłaskać widownię xppp

No tak, iście jarmarkowy festiwal sukcesów. Jest Git. Mniej więcej jak z tym pieskiem, który siedzi w płonącej chałupce, i stwierdza "It's fine".

HAH XD

ocenił(a) film na 1
sznapsiarz

P.S. 2.0 czy jak kto woli - PSS

Pato-romans to watek rozwinięty przez tego samego geniusza, który wpadł i na to:

https://www.youtube.com/watch?v=bUYJEwI82WQ

Także tego

ocenił(a) film na 7
sznapsiarz

"Jego emocjoonalność jest na poziomie gimnazjalisty, a nie 30-kilkuletniego gościa"

Ja tam nie wiem, poza relacją z Rey emocjonalności Kylo prawie nie ma na ekranie a z Rey to gimnazjalistą nie jest zdecydowanie.


'Kylo Przystojny? Uh, można wiele mówić o Benie Solo, ale nie to że jest przystojny xddddd"

Akurat naczytałem się (i nasłuchałem :) wystarczająco dużo opinii płci pięknej a ponieważ to owa płeć decyduje..

Zdecydowanie Kylo to "ciacho" ^^

"A szkoda, bo postać wokół której kręci się trzecia trylogia jest póki co najgorszym w złego tego słowa znaczeniu villainem."

Tyle że Kylo nie jest villainem. Jest główną postacią która czasem pełni funkcję villaina ale villainem to on nie jest.


"A przynajmniej tak się ją kreuje. Wszystko potrafi, na wszystkim się zna, wszyscy ją lubią/pożądają/szukają/zachęcają do współpracy - po prostu biją się o nią, wojownik mechanik i chodzący kodeks moralności i powinności."

I nikomu nie ufa, nikomu o sobie nie mówi z jednym wyjątkiem.. I zakochuje się w mordercy :)

"Padme widząc, że stoczył się na CSM odsunęła się od jego złego oblicza. Chciała go ratować, a nie być z nim jeśli miał pogrążyć się w ciemności. Padme odpychał mąż który zszedł na CSM."

Padme/Anakin i Rey/Kylo to w tym zdarzeniu niemal kopiuj/wklej przecież. A co niby robi Rey? Zostaje z Kylo władać Galaktyką ? :p

'Gdzie tu podobieństwo do Rey i Bena? Ich znajomość zaczęła się od tego, że Rey pocisnęła go jak małego bachora, zdemaskowała go i wyśmiała z góry na dół. Chłopaczek podkulił ogon i się posmarkał."

Czegoś takiego w filmie po prostu nie było - ale o tym już pisałem :p

"Ben Solo zabił swojego ojca na oczach Rey, i ona miałaby jeszcze na niego lecieć? Więc ostatecznie, czego to miałoby nas uczyć? Tego, że łobuz kocha najmocniej? Rey taka przegenialna, ale koniec końców "myśli tylko du*pą" a nie głową? "

Wiesz, Big Love :)
Nie wiem czego by mnie miały uczyć Gwiezdne Wojny :p


Po tym jak Kylo zabił na jej oczch Hana solo (którego bardzo polubiła) i ciężko pochlastał Finna (którego traktuje jako bliskiego przyjaciela)


Rey...


.. "wskoczyła mu łóżka", rzuciła się jak tygrysica na "domniemanego mordercę Kylo" czyli Luke'a a minuty później już pędziła na pełnym gazie na statek Snoke'a gdzie narażała życie. Potem jeszcze kleiła się do Kylo w windzie a na końcu wiedząc już że chce wybić Resistance (czyli tez Leie i Finna) -uciekła nie zabijając go narażając tym. wszystkich. I wszyscy by zginęli gdyby nie pojawienie się Luke'a.


To że Rey jest ciężko zakochana to raczej oczywiste. A, i na dodatek może być w ciąży :p (jak zresztą Padme na Mustafar :)


"Nie ma bata żeby stawiać niepodważalnie kultową postać okrzykniętą złoczyńcą nr. 1 w historii kina z jakimś jej millenialsowym, bananowym, mazgajskim fanbojem. Prawdziwy Vader i wannabe-Vader nigdy nie staną w jednym szeregu."

Tyle że jak już pisałem to jest w zasadzie ta sama postać. Do tego stopnia że nie zdziwię się jeśli w kolejnej części okaże się (albo będą sugestie) że Kylo i Rey są reinkarnacjami Anakina i Padme którzy wrócili aby spotkać się jeszcze raz i aby tym razem ich historia potoczyła się inaczej.
Taki w każdym razie jest pomysł na tą relację.

akurat "Reylo" to wymyślił prawdopodobnie.. George Lucas ;)



O reszcie już pisałem, nie chce mi się powtarzać - jak coś tutaj mam trz tematy szerzej to opisujące

O Reylo

http://www.filmweb.pl/user/Rozgdz/blog/584870


O co chodzi w Star Wars

https://www.filmweb.pl/user/Rozgdz/blog/584874

I słów kilka o TLJ

http://www.filmweb.pl/user/Rozgdz/blog/584874

ocenił(a) film na 7
Rozgdz

"wskoczyła mu do łóżka", of course :)

ocenił(a) film na 1
Rozgdz

Teraz to już wiem że trollujesz XDDDD


Jak nie ma żadnych pokazówek emocji Kylo poza patologicznych pseudo-romansem z Rey??? A te jego rozpiżdzanie konsoli, biadolenie o jasnej stronie do maski dziadka, fochy do ojca i szklanki w oczach kiedy Rey go zgasiła podczas przesłuchania? A te jego smęty w epizodzie VIII o złym wujku Luku? A wyżywanie się na Generale Huxie przy każdej okazji? Więc co Ty tutaj kombinujesz? Będziesz sobie selekcjonować sceny takie jakie Ci pasują do "emocjonalnych", i na takie których nie wolno brać pod uwagę - bo nie? Bo dyskwalifikują Twoje argumenty?

Postawa na zasadzie "Widzę tylko to, co chcę widzieć"...????


Płeć decyduje? Skąd ten tekst? Co za farmazon? Decyduje każdy kto ma oczy. To samo ja mogę powiedzieć, że też się nasłuchałem opinii płci przeciwnej, i reakcje były kwaśne na jego wygląd, a chwila kiedy zdjął maskę będzie mi się już kojarzyć zawsze z jednym - kiedy widownia parsknęła srogim brechtem XDDDD

Proszę bardzo:

https://cdn3-www.comingsoon.net/assets/uploads/2017/04/kylo-ren-1.jpeg

https://encrypted-tbn0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcS6DqF2Q7FAggJpOE-bA52p9Ek5 9cK6K-GYanQel-gUKzRbFF2iDg

https://i.ytimg.com/vi/uo4JLZd-fxI/maxresdefault.jpg

https://media.broadway.com/photos/large/4.161189.jpg

https://data.whicdn.com/images/227030820/large.jpg


Mamy tu Kylo Rena/Bena Solo/Adama Drivera - wszyscy mają TĘ SAMĄ TWARZ. No rzeczywiście "ciacho" stulecia.....


Relacja Rey-Kylo to jak mówiłem i opisałem wyżej a powtarzać mi się nie chce, to żałosna pato-drama dla gimbusów spragnionych tanich emocyjek z racji burzy hormonów i własnych pierwszych, niezgrabnych doświadczeń na polu relacji z płcią przeciwną, ziom....


George Lucas to podsumował epizod VII jako złodziejstwo i porównał do handlu niewolnikami, rzeczywiście trzecia trylogia została przez niego nakreślona i namaszczona XDDD



Sorry, ale jesteś zapatrzony w te epizody i traktujesz wątki wybiórczo na takie, jakie Ci pasują, na takie jakich "nie dostrzegasz" (ciekawe czemu... ) a tam gdzie chcesz, to jeszcze dorabiasz teorię i kreślisz swój własny mały świat interpretacji wewnątrz tego uniwersum. Rey nie jest ciężko zakochana, jest z nim związana owszem ale turbo miłość to to nie jest tylko patologiczne uwiązanie.


P.S. A scenka na koniec VIII między Rey a Poe Dameronem?


Star Wars to współczesna popkulturowa mitologia która czerpie ze wszystkich religii, baśni i podań ludowych, odnosi się do archetypów literackich i interpretuje je po swojemu tworząc jedno spójne, gigantyczne uniwersum. Star Wars odnosi się też do naszej historii, a Imperium to interpretacja militarnego monolitu jakim jest totalitaryzm, zarówno III Rzeszy jak i ZSRR. Palpatine był rasistą jaki eksterminował całe nieposłuszne narody, do armii nie chciał wcielać nie-ludzi. Wyjątkiem był Admirał Thrawn ze względu na WYBITNY UMYSŁ STRATEGICZNY. od komuchów Lucas z kolei zaczerpnął masową anonimowość milionowej armii czerwonej dając szturmowcom całkowicie bez-emocjonalną prezencję kukiełek bez imion twarzy. To też ostatecznie wielki pokaz najlepszych projektów technologii, fauny i flory, gdzie każdy film ma przeskakiwać poprzeczkę postawioną przez poprzednika i jednocześnie wyżej ją stawiać dla następnych epizodów. Tak było za kadencji Lucasa. Teraz jeszcze wróciła żałosna toporność i kartonowość. Te epizody to syf w skali jakiej jeszcze nie było.


Więc daj spokój z tą obroną, bo takiego kupska nawet na siłę nie obronisz, nie zmienisz odbioru i znaczenia tego co się działo na ekranie kin od kiedy Kennedy rozpoczęła autokratyczne, kancerogenne rządy na fotelu prezesa LucasFilms...


Oczywiście Tobie się to podoba, mnie nie. Możemy wymienić jeszcze miliard postów, a i tak znów dotrzemy do tego samego punktu niezgody. Nie wmówisz mi swojego zdania, nie sprawisz że te epizody staną się warte cokolwiek w naszych oczach, więc pozostaje mi życzyć miłego seansu kiedy będziesz sobie odświeżać te epizody :)

ocenił(a) film na 7
sznapsiarz

"Jak nie ma żadnych pokazówek emocji Kylo poza patologicznych pseudo-romansem z Rey??? A te jego rozpiżdzanie konsoli, biadolenie o jasnej stronie do maski dziadka, fochy do ojca i szklanki w oczach kiedy Rey go zgasiła podczas przesłuchania? A te jego smęty w epizodzie VIII o złym wujku Luku? A wyżywanie się na Generale Huxie przy każdej okazji? Więc co Ty tutaj kombinujesz? Będziesz sobie selekcjonować sceny takie jakie Ci pasują do "emocjonalnych", i na takie których nie wolno brać pod uwagę - bo nie? Bo dyskwalifikują Twoje argumenty? "

Na pewno ja ? :)

Skoro nalegasz :p

Lwia część przedstawienia postaci Kylo Rena to jego relacja z Rey. Reszta to w sumie dodatki (acz często istotne). Podczas relacji z Rey wiemy co się dzieje, dlaczego się dzieje (albo możemy się domyślić dzięki solidnemu kontekstowi. Reszta wydarzeń jest w sumie często wyrwana z kontekstu.

więc Kylo.. ma ataki wściekłości i musi się wyładować. Ciekawe, ponieważ gniew, wściekłość to uczucia Dark Side (jak ktoś nie zauważył ;). Jeszcze ciekawsze że nie potrafi czegoś takiego zrobić przy Rey zwłaszcza jeśli dotyczy to jej samej. To bardzo widać zwłaszcza podczas ich pierwszej rozmowy w TLJ oraz przez kontrast zachowania Kylo podczas walki z Rey z walką z Finnem albo zaatakowaniem Luke'a pod koniec TLJ.

Przemowa do maski dziadka wskazuje że w Kylo jest konflikt i kusi go Światło (jak zresztą w Vaderze ;) Wątek tego konfliktu będzie kontynuowany zwłaszcza w TLJ gdzie Snoke wykorzysta swojego ucznia jako przynętę do zwabienia Rey.

Do Hana Solo Kylo jedyne co powiedział że Han był "week and foolish" - a Han nie zaprzeczył, więc coś jest na rzeczy. Oraz że jest dla niego -Kylo - "too late" (kwestia Vadera :)

Rey podczas przesłuchania Kylo traktował jak na taką sytuację bardzo łagodnie (porównanie z takim samym przesłuchaniem Poe) i - delikatnie mówiąc - spodziewał się "normalnej dziewczyny a nie wyjątkowego na całą Galaktykę, iles tam miliardów czy bilionów - kogoś "silnego Mocą". A Rey uderzyła w niego z całą desperacją i się "przedarła" - stąd i szok. Kylo jest tak samo silny jak Rey co zostało parę razy powiedziane w TLJ a nawet łopatologicznie pokazane. Więcej, Rey jest dosłownie "odpowiedzią" Światła na Kylo. Dosłownie, jej siła pochodzi od jego siły - Rey jest silna bo silną czyni ją "jej mężczyzna" (taki żarcik twórców :p).
Luke chciał go zabić, popchnął go na Dark Side (jak Windu i Obi -Anakina - znów kopia wątku) stąd i nienawiść Kylo do Luke'a (co widzieliśmy na koniec TLJ).
Tak btw to Ben znokautował wtedy Luke'a (i chatkę) "jednym strzałem" jeśli już mówimy o sile itd.
Hux w TLJ jest comic reliefem , w TFA jest takim "rywalem" a jego relacja z Kylo jest robiona na wzór Vader-Tarkin (znaczy, to jest wzorzec).

No i o czym to wszystko świadczy wg Ciebie bo zdaje się chcesz coś wykazać ?

Jeśli potężna większość dziewczyn mówi że Kylo/Driver to przystojniak i jest dla nich atrakcyjny.. A tak jest... Jestem facetem, zdecydowanie hetero, i ja nie jestem od oceniania męskiej atrakcyjności dla kobiet. Od tego są właśnie kobiety. Albo geje.
Ja się mogę wypowiedzieć o urodzie płci pięknej, np takiej Daisy Ridley (mniam ^^)
I tyle :)

Miej zdanie na temat Reylo jakie chcesz, ale jest błędne :)

"P.S. A scenka na koniec VIII między Rey a Poe Dameronem? "

Poznała go, zajęło jej to jakieś 3 sekundy. Po dwóch filmach gdzie niemal w każdej wspólnej scenie wlepia wielkie ślepia w Kylo Rena i mu się zwierza (serio, Rey i Kylo wciąż się na siebie patrzą :) i miała z nim "scenę seksu".

Biedny Poe :P

"Star Wars odnosi się też do naszej historii, a Imperium to interpretacja militarnego monolitu jakim jest totalitaryzm, zarówno III Rzeszy jak i ZSRR. Palpatine był rasistą".

akurat w prequelach które właśnie skupiały się na watkach politycznych było to wzorowane na Republice Rzymskiej i jej zamianie w Cesarstwo Rzymskie (aczkolwiek chodziło o upadek demokracji i jej przekształcenie się w dyktaturę) a Palpatine był mocno wzorowany na Juliuszu Cezarze :)


Pierwsza trylogia ta stara, to było lekkie kino przygodowe w kosmosie z elementami dyktatury i greckiej tragedii.
Druga trylogia nie powtarzała pierwszej, była czymś innym - to bardziej dramat obyczajowy, "Gra o Tron" z jednym kandydatem do Żelaznego Tronu i z istotnym już wątkiem romantycznym Anakina i Padme.
Trzecia trylogia udaje starą Trylogię ale to znów coś innego - to najwyraźniej love story ^^

Źle mnie rozumiesz, ja nie bronię, ja tłumaczę ;)

A wytłumaczyć mogę ci w tych filmach (sequelach) chyba niemal wszystko jeśli masz pytania. Co jest, po co jest, dlaczego, itd

Zresztą większość tego już zrobiłem w tematach zamieszczonych tutaj na forum i na forum TLJ ;)


ocenił(a) film na 1
Rozgdz

Tylko, że dalej mamy problem z przedstawieniem postaci. Zobacz, że jeśli szukasz powodów które Twoim zdaniem "chronią" postawę, czy też tłumaczą Kylo, to jednocześnie są to kwestie jakie potwornie pogrążają z kolei innych bohaterów, a w szczególności dotychczasowe legendy marki- Hana Solo, Leię Organę i Luke'a Skywalkera.


Popatrzmy na Star Wars całościowo według chronologii wydarzeń. Przy okazji wtrącą się tutaj też aspekty czysto "rzeczywiste", jak budżet jakim dysponowano w chwili kręcenia konkretnych epizodów, etap budowania się wówczas jeszcze "płynnego" konceptu na dzieje rodu Skywalker jak i mitologii Star Wars w ogóle.


1. Zaczynamy więc od prequeli. Epizod nakręcony w latach 1997-1998 (premiera 1999) to 4 z rzędu już film. Mamy wyrobioną na przestrzeni lat kultową markę. Mamy też zdecydowanie większy budżet, wykreowane trzema poprzednimi filmami uniwersum które każdy fan już lepiej albo gorzej, ale już rozumie. Nawet niedzielny widz wie o co tu biega. Technologia lat 90-ych pozwala na zdecydowanie większy rozmach realizacyjny - to jest bardziej futurystyczne kostiumy, planety jak Coruscat, technologia, fauna i flora itd.

* Fabuła - widzimy galaktykę w pozornym rozkwicie, widzimy cały ogrom i potęgę świata sprzed totaliranych, szarych czasów Palpatine'a. Widzimy też zakon Jedi w sile, szermierczo i treningowo na najwyższym poziomie. Poznajemy młodego Anakina, z którym MUSIAŁO BYĆ COŚ NIE TAK, jeśli prequele miały być kompatybilne ze starą trylogią, w której dowiedzieliśmy się, że Anakin i Vader to jedna i ta sama osoba. Anakin musiał mieć w sobie jakąś krnąbrność, która będzie później kiełkować w kierunku mroku. Poznaje dziewczynę, która w przyszłości zostanie jego żoną i urodzi bliźnięta Skywalker.


3. Epizod II. Sprawy techniczne i budżetowe pomijam, bo w zasadzie wchodzi tutaj to samo co w przypadku epizodu I.
* Fabuła - Anakin dorasta, jest już padawanem. Relacje Anakin - Obi-Wan są dobre do chwili, kiedy Skywalker spotyka ponownie Padme. Dawne uczucia odżywają z wielokrotną mocą. W tle buduje się konfederacja niezależnych systemów. Demokracja gnije, Senat drąży i niszczy wewnętrzny konflikt o postawę wobec konfederackich terrorystów. Anakin zbliża się do Padme pod nieobecnosć mistrza, który nie ma jak powstrzymać ucznia od rozpędzonych uczuć. Anakin dowiaduje się o śmierci matki, zabija tuskenów, czyli czyni nie jeden, a dwa kroki w mrok - związuje sie emocjonalnie co czyni go podatnym na zazdrość, i jeszcze masakruje wioskę. Czyli budzi się Vader. Rozpoczynają się Wojny Klonów.

3. Epizod III. Wojna trwa w najlepsze, zakon Jedi jest przetrzebiony i zmęczony jak cała Republika trwającą już 3 lata wojną. Przyjaciele nadal są przyjaciółmi, ale wojna czyni w ich głowach rany, które nie chcą się zabliźnić. Tajemnica ślubu pogrąża Anakina psychicznie coraz mocniej. Świadomość bycia wybrańcem nie ułatwia sprawy - nie da się pogodzić zakazanego życia małżeńskiego z obowiązkami rycerza, ale i rolą wybrańca. Palpatine demaskuje Anakina (jego małżeństwo, straszy śmiercią żony), i zaczyna się - Skywalker pogrąża sie, upada jako człowiek i jako Jedi. Giną rycerze, demokratyczna Republika zmienia się w totalitarne Imperium, Anakin przegrywa walkę z dawnym mistrzem i zostaje zakuty w zbroję. Żona umiera, dzieci zostają rodzielone. Niedobitki Jedi udają się na banicję, ponieważ przegrali po całej linii. Turbo sromotna klęska zakonu Jedi i Jasnej Strony Mocy w ogóle.

Koniec trylogii prequeli, która musiała być taka a nie inna jeśli miała pasować fabularnie do starej trylogii. Prequele pokazały bardziej zawiłą intrygę, większy przekrój postaci, rozwinęła uniwersum znacznie bardziej niż OT, choć oczywiście to stare epizody stanowiły bazę dla marki SW, wiadomo. Jednak możliwości lat 70-ych i 80-ych nie były tak wielkie jak możliwości przełomu XX i XXI wieku.


Stara Trylogia fabularnie rozpoczyna się później, ale realizacyjnie była pierwsza. Nową Nadzieję kręcono za śmiesznie niski budżet, gdzie kapcie grały śmigacze XD Lucas miał koncepcję na zdecydowanie większy rozmach, na wielką ilość rycerzy Jedi itd. Ale budżet nie pozwolił na takie coś, więc zwrócił się ku innej drodze. Żeby zbudować wiarygodną historię za niski hajs, oparł ją na archetypach. Pierwotnie Darth Vader miał być łowcą nagród, ale został "Czarnym Rycerzem". Szturmowcy mieli walczyć mieczami świetlnymi, ale zostali anonimową masą, mięchem armatnim które ciągle pudłuje Xd Luke Skywalker miał być starszy, ale został chłopaczkiem z farmy o czystym sercu i genami najlepszego pilota po ojcu-rycerzu Jedi z legendarnych Wojen Klonów. Obi-Wan to rycerz Jedi, ale tutaj jest zbyt stary aby walczyć więc młodzi go zastępują. Służy im za to mądrością i wprowadza w tajniki mocy. Vader nie jest Anakinem, tylko mordercą Anakina, zdrajcą zakonu Jedi. Leia to archetypowa księżniczka oczekująca na ratunek w "najwyższej wieży" - czyli Gwieździe Śmierci. Han Solo to typowy "Badboy", który ma złote serce. Dowodzi tego swoim powrotem w ostatniej chwili ratując tyłek Luke'a mimo zarobionego hajsu i pozornego olewania Rebelii i sprawy o jaką walczy. Impierium złożone wyłącznie z białych mężczyzn to komentarz o totalitaryzmie III Rzeszy i ZSRR, bowiem pamięć o II WŚ wciąż była bardzo żywa, a jednocześnie trwała Zimna Wojna z komuchami. Pierwotnie kinowy one-shot sprawił, że widownia zwariowała na punkcie Star Wars, i domagała się więcej.

Lucas wyczerpany psychicznie i emocjonalnie, którego wypompowała praca na planie filmu, którego jak przeczuwał - nie da rady nawet dokończyć, odppuścił sobie rolę reżysera kontynuacji. Pozostał przy stronie kreatywnej, ale stery oddał Irvinowi Kershnerowi.


5. Epizod V. Robi się mroczniej, Kenobi nie żyje a Vader ściga pilota który zniszczył DeathStar. Luke jednak jest wciąż zbyt cienki, aby samodzielnie robić progress. Obi-Wan nie żyje, więc kto poprowadzi młodego Skywalkera? Zapada decyzja o włączeniu do akcji kolejnego starego JEdi, który poprowadzi dalej to, co zaczął Kenobi. Pojawia się Yoda, uosobienie uduchowienia i potęgi mocy. Szkoli Luke'a, ale młody jest zbyt cienki aby stanowić wyzwanie dla Sitha, przez co później BARDZO SŁUSZNIE DOSTAJE LEKCJĘ POKORY na Bespinie. Han i Leia kręcą ze sobą, dostajemy ikoniczne sceny desantu wojsk na Hoth, szkolenie na Dagobah, i genialną sekwencję zdrady i walki na Bespinie. Technicznie twórcy stają na głowie, aby przeskoczyć ograniczenia lat 70-ych, i kręcą film który w dniu premiery jest oszałamiający, ale dziś jednak skromniejszy, wszak wówczas nie było CGI. Za to wszystko było takie, jak lata 70-te - czyli pudłowate, kartonowe, szarobure i kukiełkowate. Na swój sposób piękne, ale ta stylistyka to już przeżytek. Mamy 2019 rok, to nie czas kartonu i fryzów a'la The Beatles.


6. Powrót Jedi. Znowu wraca motyw Death Star, tym razem numer II. Już w dniu premiery pomysł mocno krytykowany. Luke przechodzi przemianę, dowiadujemy się więcej o relacji nie tylko Luke'a i Vadera, ale i Lei. Kolejny mocny plot-twist. Poznajemy archetypowe wcielenie zła - Palpatine'a w samej osobie. Dostajemy urocze, ale krytykowane Ewoki, które miały pierwotnie być Wookie, a Endor miał być Kashyyyk. Jednak za niski budżet nie pozwolił na to, więc stworzono skromniejszych tańszych w przygotowaniu Ewoków, KAshyyyk zostało Endorem. Han miał zginąć na specjalne życzenie Harrisona Forda, ale w obawie że zabawki będą się kiepsko sprzedawać, zaniechano tego pomysłu. Luke pokonuje ojca szermierczo i Palpatinea mentalnie. Ojciec się nawraca, dzięki synowi przywraca równowagę mocy. Przegrywa Imperium, reżim upada, wyzwolone światy świętują. Córka wybacza ojcu, syn ratuje ojca, ojciec przyznaje sie do popełniogo przed laty błędu. Następuje Katharsis. Liea i Han są razem, koniec.


Warunki budżetowe i techniczne wymusiły na twórcach Starej Trylogii zbudowanie takiej, a nie innej sytuacji zastanej w galaktyce. Skromnie bo skromnie, ale przynajmniej jakoś spójnie i wiarygodnie. Rycerze Jedi byli jedynie legendą którą Nowa Nadzieja w osobie Luke'a została przywrócona do życia. Han i Luke przeszli ogromną, więc kolosalną przemianę. Dojrzali na przestrzelni trzech filmów. Jeden z nich przy okazji spoważniał, a drugi zachował zawadiacki uśmiech, ale zmienił priorytety o 180 stopni. Leia też dojrzała, i z pyskatej laski stała się ogarniętą przyszłą liderką.


I nagle marka wpada w łapy Myszki Miki, i co dostajemy !?!?!?
Zupełne zaprzeczenie poprzednich epizodów. Sens całej sagi idzie w du*pe. Nagle nie ma równowagi mocy, bo mamy jakiegoś pseudo-Sitha na tronie. "Bezpiecznie" podobnego do Palpatine'a, aby nie wkurzyć betonowych nerdów którzy widzieli stare SW jeszcze w dniu ich premier. Czyli jakieś 40 lat temu. Mamy IDENTYCZNĄ kontrukcję świata, czyli znowu monolityczny totalitaryzm i "dzielną" pseudo-rebelię, bo przecież Nowa Republika była tak genialna, że pozwoliła niedobitkom Imperium egzystować na obrzeżach galaktyki, bo przecież legalne władze podpisany kontrakt z rakiem na nierozrtastanie się tego nowotworu XDDDDD


Nagle Star Trójca traci gdzieś po drodze wszystkie swoje atuty, i zapomina wszystkie nabyte doświadczenia. Han żeby wkupił się w łaski nerd-betonu, znów udaje łajdaka w skórzanej kurtce, tylko że to Han 30 lat później, żonaty, dzieciaty, generał, i siwą grzywką i artretyzmem. Ale nie, przecież Han to Han, nie ma prawa ewoluować, przeszedł wielką drogę w OT tylko po to, by pokazać jakim jest chvjem i zlewa rodzine.


Luke buduje zakon TYLKO PO TO, BY ZNÓW BYŁ PRZETRZEBIONY ZNÓW PRZEZ UPADŁEGO SKYWALKERA - KOLEJNEGO SKYWALKERA! Anakin musiał upaść w prequelach żeby epizody się zgadzały, ale tutaj już robi się kur*wę z logiki i robi przegrywa z Luke'a jako niedorobionego mistrza Jedi. Nie ma znaczenia jakich cudów byś w OT nie dokonał - w sequelach masz robić za przegrany drugi plan, aby marysujny pierwszy plan w osobie Rey błyszczał jak psu jaja na święta. LAska potrafi wszytko, a nawet jeszcze więcej. Luke uczył się latami, Rey zajęło to.... kwadrans. Każdy poprzedni Sith był zabójczo groźny, albo przebiegły, albo jedno i drugie, albo był zrodzony z samej mocy będąc jednocześnie przechvjem absolutnym. Ale nie, Kylo musi pasować do obrazu millenialsowego, płaczliwego, nadrważliwego społeczeństwa. Dostajemy więc nielogiczną, sadystyczną, obrażona i niedojrzałą bananową watę. Ben Solo urodził się w najlepszej rodzinie w kosmosie, i miał najlepszy potencjał w postaci znakomitych rodizców i nauczycieli aby być uosobieniem sukcesu rodziców nad Ciemną Stroną Mocy. Dostajemy w zamian żałoną tanią gimbo-dramę o fochach i modłach do dziadka-idola, które najważniejsze nauki są jednoczesnie skrupulatnie przez tego idiotę olewane....


Wszyscy cisną z Jar-Jara, który jest trzecio/czwarto-planowy, więc JJ Abrams - wielki opozycjonista zuuuyyychh prequeli daje nam.... Finna który jest zdecydowanie istotniejszy w swoich filmach a jednocześnie jest pajacowaty że głowa boli XDD


Kylo to suma wszystkiego co mogło być najgłupsze w tej trylogii i w Star Wars w ogóle. Po co było tych sześć epizodów, jesli można sobie soft-rebootować i powielać schematy w nieskończoność...? Po co uszanować dokonania i rolę Wielkiej Trójcy, jeśli można to oblać ciepłym moczem i rościć sobie prawo do demolki w imię swojego, słabego, coverującego OT, widzi-mi-się..?


Kylo ma 30 lat, a psychikę pryszczatego nastolatka w gimnazjum. Jest 10 lat starszy od Anakina kiedy tamten upadł na CSM, i bogatszy o wiedzę o doświadczenia dziadka. Zamiast trzymać się zdala od CSM, to kretyn brnie w to, bo ma fochy do rodziców xDDDDD Jeśli jest gniewny bo tatuś go olał, to znaczy że twórcy sequeli zrobili szmatę z wielkiej trójcy która nie zrobiła nic żeby gowniaka powstrzymać, za to zrobiła wszytko żeby przegrać wszystko, co kiedyś zwyciężyli i co zbudowali. Więc albo Ben jest najgorszą wpadką jaką kiedykolwiek można sobie wyobraźić, albo to Han i Luke zgubili mózgi podczas przeprowadzi z LucasFilms Lucasa do LucasFilms Di$ney'a i Myszka Miki w imię swojego idiotycznego interpretowania SW, wcisnęła głowy starych bohaterów w tyłki, i kazała być głucha, ślepa i najlepiej niedorozwnięta.

"Albo/albo".



Więc po kolei mamy prequele, OT, i sequele które de facto są coverem OT, bo TFA to ANH , a TLJ to TESB zmiksowane z ROTJ. Ale wielbiciele TLJ tego nie widzą i zachowują się jak cmy którym wydaje się, że ordynarna żarówka to świetliste bóstwo i legną do niej tylko po to, by się usmażyć z własnej głupoty hah XD


A, i jeszcze ten pseudo pato-romans który z takim uwielbieniem starasz się lansować, to całe, jak to mówisz, "Reylo".... Pacan który dostaje bez przerwy wciry od laski złomiary, która w kwadrans opanowała więcej, niż ten Twój "romantyczny, średniowieczny" rycerzyk XDDD Ale leci na niego, bo przecież łobuz kocha najmocniej... Ona go zgasiła jak "burą su*kę" w TFA, on zaś zabił Hana którego zaczynała traktować jak kogoś bliskiego na jej oczach, jej powiedzał prosto w oczy że jest ona śmieciem ze śmietniska jak jej rodzice-śmiecie, jakie to romantyczne, hahahaHAHAH XDDDDDDDDDDD


Nie ma bata żeby tę trylogię wytłumaczyć. Nie ma bata żeby kupić to, co się w tych kalekich filmach odwala.



Myszka Miki po prostu przyjrzała się Starej Trylogii pod mikroskopem, przeanalizowała na chłodno z kallulatorem w ręku co się najbardziej z OT kojarzy, i takich kawałków pozszywała takiego potwora Frankensteina. No i dostaliśmy pełno identyczych scen, ZNOWU WSZYSTKO JEST CHOLERNIE TOPORNE I PUDŁOWATE ŻEBY TYLKO JAK NAJMOCNIEJ ZAJEŻDZAŁO PADLINĄ RETRO, ZNOWU MAMY PRZEGRYWÓW JEDI NA DRUGIM TLE, i tanią drame z KOLEJNYM upadłym SKywalkerem. Nasuwa się pytanie - na chvj ratować gakatykę i nawracać skywalkerów z CSM, skoro i tak i tak wbrew logice, i wszelkim znakom na niebie i ziemi po prostu będą się w to bagno pchać...?? W sumie nie dziwię się, że Luke przegryw rzucił to wszystko i wyjechał w Bieszczady, bo przecież możesz góry przenosić w OT, ale w sequelach Disney'a Twoje dokonania sie nie liczą, masz chlać zielone mleko, i coś tam smęcić pod nosem jak stary żul XDDDD


To by było śmieszne, gdyby nie było przykre, a przede wszytkim- prawdziwe.....

ocenił(a) film na 7
sznapsiarz

Szacun za wiedzę encyklopedyczną i historyczną -i piszę to serio.

Ale o reszcie już pisałem:)
no, może..

"Wszyscy cisną z Jar-Jara, który jest trzecio/czwarto-planowy, więc JJ Abrams - wielki opozycjonista zuuuyyychh prequeli daje nam.... Finna który jest zdecydowanie istotniejszy w swoich filmach a jednocześnie jest pajacowaty że głowa boli XDD"

Dla mnie Jar-Jar to zawsze byłą normalną choć głupawą postacią, natomiast Finn z TFA to zdecydowanie najgorsza, najbardziej pretekstowa postać ever która właściwie nawet nie jest postacią która można opisać krótko - "dodatek do Rey".
Dopiero włąśnie w TLJ to jest naprawione i postać ma sój watek i. cóż, jest postacią (acz niezbyt istotną).


Nowa historia rządzi się swoimi prawami i tak jak pisałem -uważam że stare postacie bardzo ładnie tutaj wkomponowano, czemuś służą a nie tylko robią za "ozdobnik". Ogromny plus TLJ ma umnie za Luke'a Skywalkera który zawsze spływał po mnie jak woda po kaczce i był.. nieciekawy a nagle wyrósł na najfajniejsza i najciekawsza postać w filmach do tej pory.
Kylo jest ciekawą postacią. Nie sam w sobie, bo w sumie wszystkie elementy już widzieliśmy w Vaderze i Anakinie ale aktor gra bardzo dobrze i jest bardzo wysportowany (najlepiej wytrenowany aktor -Raya Parka nie liczę) do tej pory który macha świetlówką. I to jest widać :)
Ciekawa jest jego relacja z Rey. Oczywiście to też jest stały motyw -"dobra kobieta" w bieli która podkreśla jej czystość i szlachetność i znacznie "ciemniejszy" facet. Była Leia i Han -morderca (dopiero po latach Lucas to skorygował) i przestępca, była Padme i Anakin (późniejsze uosobienie Ciemności czyli Darth Vader )
No a teraz..

"który z takim uwielbieniem starasz się lansować,"

Ja nie "lansuję", ja wskazuję o co chodzi :)
W skrócie - jakby Anakin Skywalker przeszedł na Dark Side, nie spotkał po drodze Padme , nie został okaleczony i nie przeżył takich tragedii tylko zrobiłby to z błahszych powodów - i wtedy spotkał Padme która też "ma Moc" i jest po przeciwnej stronie

"Pacan który dostaje bez przerwy wciry od laski złomiary, która w kwadrans opanowała więcej, niż ten Twój "romantyczny, średniowieczny" rycerzyk XDDD"

Raz spuściła mu manto, raz on pokonał ją. Rey tak naprawdę nigdy z nim nie wygrała i nie może wygrać -nie siłą. Nie o to zresztą chodzi w tym wątku.

Naokoło Rey dzieją się dziwne rzeczy ale wciąż jeszcze nic nie wiemy o tej postaci. Jak na razie wydaje się "miksem" Luke'a i Anakina ale..
Walczy zawsze z gniewem i wściekłością - jak nikt dotąd, bardziej niż Kylo. Nikomu się nie zwierza. Nie powiedziała Luke'owi niemal nic . O Force Bond z Kylo, o walce z Kylo w TFA. Nie powiedziała mu nawet o swoich zdolnościach -sam zauważył. Jedyną osobą która coś o niej wie jest Kylo Ren -dlatego że zajrzał jej do głowy (you are so lonely..) a i potem tylko z nim rozmawia. Niemal nigdy nie robi nic bezinteresownego -pomoże , owszem, ludziom których już lubi. Ale to już nie jest bezinteresowne. Jedyną naprawdę bezinteresowną rzeczą było zajęcie się robotem w TFA. Miała taką scenę w TLJ -ale została usunięta. Do Luke'a leci po pomoc dla siebie a nie dla Resistance.
Cały czas ma problemy z kwestią rodziców i "wtłacza" w tą rolę napotkane osoby starając się być dla nich "dobrą córcią" i spełniać ich oczekiwania -co zauważa Kylo i stara się ją z tego "wyrwać".
Na koniec TLJ każde wybiera już "na czysto", własnym świadomym wyborem -Kylo wybiera Dark Side, Rey wybiera Światło.
Watek ma masę paraleli z wątkiem Anakina/Vadera i Padme. Czasem podobnie, czasem przeciwieństwa, czasem "naprawianie sytuacji".
Padme była z dobrej rodziny, szychą (królową)? Tutaj mamy "książątko" z dobrej rodziny i ważną postać w FO. Anakin był nikim z pustynnej dziury? Rey jest nikim z pustynnej dziury. Padme była starsza? Kylo jest starszy.
Anakin chciał chronić Padme ale stracił nad sobą kontrolę i doprowadził do jej śmierci? Kylo miał zabić Rey ale opanował się i uratował jej życie.
Padme leciała uratować Anakina ale jej się nie udało?
Rey leci uratować Kylo ale jej się nie udało.
Anakin proponuje Padme wspólne rządzenie Galaktyką? Kylo proponuje Rey wspólne rządzenie Galaktyką
Padme poznała Anakina jako dzieciaka, znała go jako dobrego człowieka, nigdy nie była przy "mrocznych" rzeczach które wyczyniał?
Rey pozna Kylo gdy są dorośli, jako złego człowieka i bardzo dobrze od razu zobaczy z kim ma do czynienia (śmierć Hana Solo).

i tak dalej.

Są sobie równi, są po przeciwnych stronach, są głównymi postaciami - dzieli ich niemal wszystko.

I wciąż się na siebie patrzą.

Zapowiada się interesująco :)

ocenił(a) film na 1
sznapsiarz

"Kylo Przystojny? Uh, można wiele mówić o Benie Solo, ale nie to że jest przystojny xddddd" Ty tak serio? XD Kylo to w mojej opinii kwintesencja męskości jeśli chodzi o wygląd ;p

ocenił(a) film na 1
moniarojek1

Tak, ja tak serio. Ale poważnie, nie mam zamiaru obrażać aktora jako człowieka, bo Adam Driver jest osobą jaka z pewnością podchodzi profesjonalnie do swojego wkładu, jak Mark Hammill.


Luke Skywalker został wspaniale zagrany aktorsko w epizodzie VIII, ale fatalnie napisany przez Ruina Johnsona w scenariuszu. Hammill dokonał cudu, bo z gó*wna udało mu się - jako tako - ale ukręcić bata. Sama postać Skywalkera w VIII jest okropna, denna, to smęcący przegryw, cień samego siebie. Przegryw stulecia. Ale warsztat aktorski Marka to cud miód i orzeszki.


Coś podobnego mniej więcej mam z Adamem Driverem. Kylo Ren jest ohydny jako człowiek, jako zdrajca, jako niedojrzały i zwichrowany millenialsowy starwarsowy banan. Ale Driver robi co może na planie, choć postać to po prostu chvj nie villain.


Kylo Ren zdecydowanie ciekawiej by wypadł gdyby jego "ludzka" strona ograniczyła się do głosu. Aktor z twarzy po prostu nie pasuje, nie ma prezencji badassa. Jego twarz jest politowania godna, jesli się okazuje że to ma być wiodący złoczyńca trzeciej trylogii. Driver sobie twarzy nie wybierał, ale do roli badassa ani amanta z taką buźką nie pasuje XDDD


Gdyby jeszcze nosił cały czas maskę, to byłoby OK. Mowę ciała i głos gra dobrze, więc to by jakoś przeszło. Ale niestety dostajemy charakterem rozpieszczonego millenialsa, i to jeszcze z buźką szkolnej ofiary która dobrze się czuje jedynie kiedy siedzi sama w klasie od fizyki na dodatkowych zajęciach dla chętnych, na które nie uczęszcza nikt więcej poza samym nim...


A sam pomysł, żeby kolejnym villainem był KOLEJNY SKYWALKER to himalaje deb*ilizmu i turbo naciąganej i nędznej dramy na poziomie brazylijskiej telenoweli xddd


Więc, charakter Kylo to gruby minus, jego twarz też, a geneza i kuriozum jakim jest cała ta zawierucha wokół niego, fochów do rodziny i pato-romans z Rey to już w ogóle kupsko stulecia.... Finał jest taki, że Kylo to już w tej chwili obok Jar-Jara najbardziej znienawidzona postać w historii Star Wars, a wśród villainów piastuje niechlubne miejsce pomyłki całego universum #1.

ocenił(a) film na 1
sznapsiarz

"Ale Driver robi co może na planie, choć postać to po prostu chvj nie villain"- przecież praktycznie od początku trylogii wiadomo ( a przynajmniej od sceny modłów do maski dziadka xD ) że Kylo to nie typowy villain tylko po prostu zagubiony? koleś próbujący uczynić z siebie drugiego Vadera który bądź co bądź stał się ikoną ciemnej strony czego oczekuje od niego Snoke, tymczasem Ben Solo po prostu taki nie jest stąd jego rozdarcie. Gdyby Disney chciał stworzyć jedno-wymiarowego bad assa to antagonistą nowych gwiezdnych wojen byłby bohater bez rozterek, dobrze wiedzący czego chce, po jakiej jest stronie a nie miotający się jak ryba wyciągnięta z wody Ren.

"Ale niestety dostajemy charakterem rozpieszczonego millenialsa, i to jeszcze z buźką szkolnej ofiary"- czyż nie przypomina to w pewien sposób Anakina który po czasie również zaczął zachowywać się jak banan? xD

"Driver sobie twarzy nie wybierał, ale do roli badassa ani amanta z taką buźką nie pasuje XDDD"- cóż są gusta i guściki ;) skoro wybrali Drivera do tej roli to coś to miało jednak na celu

"Więc, charakter Kylo to gruby minus, jego twarz też, a geneza i kuriozum jakim jest cała ta zawierucha wokół niego, fochów do rodziny i pato-romans z Rey to już w ogóle kupsko stulecia.."- no charakter to ma niezbyt udany XD co do reszty.. cóż coś musieli do tej trylogii na siłę wcisnąć ;) mi się zamysł tego "patoromansu" bardzo podoba ( Anakinowi i Padme się nie udało to niech uda się przynajmniej Reylo ;D )

ocenił(a) film na 1
sznapsiarz

Jeszcze tak odnośnie tego co napisałeś do użytkownika o nicku "Rozgdz" to trochę niepoważne jest wstawianie samych najgorszych zdjęć Drivera

"Mamy tu Kylo Rena/Bena Solo/Adama Drivera - wszyscy mają TĘ SAMĄ TWARZ. No rzeczywiście "ciacho" stulecia..... " - owszem wszyscy mają tę samą twarz:

https://www.google.pl/url?sa=i&rct=j&q=&esrc=s&source=images&cd=&cad=rja&uact=8& ved=2ahUKEwju9diV_6LhAhUOJ1AKHSXdD2YQjRx6BAgBEAU&url=https%3A%2F%2Fwww.pinterest .com%2Fpin%2F254875660145633570%2F&psig=AOvVaw1DQdsDE0JYF0zR1cra4Leg&ust=1553799 085070449

https://www.google.pl/url?sa=i&amp;rct=j&amp;q=&amp;esrc=s&amp;source=images&amp ;cd=&amp;cad=rja&amp;uact=8&amp;ved=2ahUKEwi6-7nZ-6LhAhWBEVAKHS3ADR4QjRx6BAgBEAU &amp;url=https%3A%2F%2Fnext.liberation.fr%2Fcinema%2F2016%2F05%2F17%2Fadam-drive r-armoire-a-grace_1453230&amp;psig=AOvVaw2rOr-nUpBcBBMqOzMUsol9&amp;ust=15537981 82574823

https://www.google.pl/url?sa=i&amp;rct=j&amp;q=&amp;esrc=s&amp;source=images&amp ;cd=&amp;cad=rja&amp;uact=8&amp;ved=2ahUKEwiUqaSc_qLhAhWCLlAKHTFPC4MQjRx6BAgBEAU &amp;url=http%3A%2F%2Fwww.elle.fr%2FPeople%2FLa-vie-des-people%2FNews%2FAdam-Dri ver-le-beau-gosse-de-Girls-est-tres-vilain-3135934&amp;psig=AOvVaw1O2n62Z5zaDB-w hTIbhoM-&amp;ust=1553798888028644



ocenił(a) film na 1
moniarojek1

Sorry, ale Driver to Driver. Buźki sobie na planie nie wymienił. Gściu może mieć talent aktorski, ale sorry, nie jest przystojny, i to nawet da się obiektywnie wyjasnić.

Przystojna, czy jak kto woli - ładna twarz spełniac musi pewne warunki. To proporcjonalność i symetryczność, stosunek długości nosa do szerokości rozstawu oczu, kształt czaszki i szczęki, wielkość i przyległość uszu do czaszki, cera. Takie cechy jak kolor oczu czy włosów, kolor karnacji to już kwesta indywidualna.


Koleś ma okrągłe, odstajace w co najmniej 80 stopniach ogromne uszy, bardzo pociągłą twarz, mało męską szpiczastą żuchwę, jednocześnie nisko osadzone "rybie wargi" jak tzw. "Blobfish" (ta ryba o "ludzkiej" twarzy), asymetryczne usta, asymetryczne oczy, długi, rozciągnięty w pionie, krzywy i szpakowaty nos, i pieprzyki na twarzy. Sorry, ale to po prostu brzydki koleś. Może być sympatyczny, może być utalentowany, niewątpliwie wysoki i ma ciekawy głos, ale buźka jest taka a nie inna, i tego nie zmienisz XD


ocenił(a) film na 1
sznapsiarz

a mimo wszystko ma już miliony fanek XDDDDDDD

ocenił(a) film na 1
sznapsiarz

https://www.filmweb.pl/film/Star+Wars%3A+Episode+IX-2019-671050/discussion/Drogi e+Panie%2C+czy+Kylo+Ren+to+%22ciacho%22+%5E_%5E,3077325#post_16140392

w tym temacie już się wypowiedziałam

sznapsiarz

A nie pomyślałeś że on może nie wiedzieć że jego dziadek się nawrócił?

ocenił(a) film na 7
Daniel_148

Jak Rey wie to i Kylo też . To najwyraźniej powszechnie znana historia/legenda ;)

Rozgdz

skąd wiesz że Rey wie że Vader się nawrócił

ocenił(a) film na 7
Daniel_148

http://www.youtube.com/watch?v=yepMuMoAKpA

;)

ocenił(a) film na 1
Rozgdz

Ja to już nie kumam skoro wie to tym bardziej nie powinien się na nim wzorować mimo że Snoke tego oczekiwał ale o co chodzi z tym "dokończę to co ty zacząłeś"? chyba że o oddanie się całkowicie ciemnej stronie czego Vader nigdy nie zrobił?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones