Chciałbym się z Wami podzielić moim lękiem - boję się, że film nie będzie tak zabawny jak książka. Zwiastun wygląda łzawo, a nie to było najważniejsze.
Radzę przejrzeć nowe trailery z fragmentami, moim zdaniem będzie równie dobry, co książka, a zwykle jestem ostrożny w wypowiadaniu tych słów odnośnie ekranizacji ulubionych książek :)
polecam obejrzeć ten filmik www(.)youtube(.)com/watch?v=f0UClGdiWAQ :) albo www(.)youtube(.)com/watch?v=642lKXC97c4&list=PLfPBohF1uFwo1jzJ4aplVzRdJRMnu0sXv
Choć to oczywiste, że będzie łzawo bo przy samej książce trudno się nie rozpłakać
Ja zazwyczaj tez obawiam się ekranizacji książek i niektórych nawet nie oglądałam, ale na tę bardzo czekam :) skoro John Green jest w nią tak zaangazowany nie mogl zepsuć swojej książki, a trailery zapowiadają się wspaniale
W zasadzie jakby połączyć wszystkie dotychczas udostępnione oficjalnie lub nieco mniej oficjalnie urywki, to powstałoby pół filmu :D
Albo nawet więcej niż pół, ja już tyle tego obejrzałam, że jakbym nie czytała książki to i tak bym wiedziała dokładnie o co chodzi, co się dzieje, kiedy i gdzie. :P
John Green jest zaangażowany, ale nie miał żadnej realnej władzy, tylko kręcił się po planie (i grał w tej jednej wyciętej scenie). I masz świadomość, że pisał kilka lat temu scenariusz do "Papierowych Miast"? Projekt wrócił dopiero teraz i tym razem John nie zamierza wpływać na scenariusz (będzie jednym z producentów). Tak więc mógł spokojnie zepsuć własną książkę, ale sporo ludzi dbało o to, żeby jednak to się nie stało. Chodzi mi o to, że większość ludzi uważa smutne rzeczy za lepsze od wesołych, więc film może się wydawać dobry wyłącznie przez bycie smutnym.
Szczerze mowiac to nie wiem w ktorym miejscu sie tak "ubawilas", ja to caly czas plakalam czytajac to
"Ubawiła" się pewnie przy większości stron, tak gdzieś do dwusetnej, bo tam było bardzo dużo śmiesznych momentów. Ja płakałam dopiero przez jakieś ostatnie 100 stron, wcześniej z reguły się śmiałam. :) Szczerze powiedziawszy, nie wiem co było tak smutnego przez pierwsza część książki, żeby płakać, ale to już moje zdanie. Dla mnie ta książka to świetne połączenie smutnych momentów, z tymi zabawnymi.
Przecież to nie jest grecka tragedia, tylko historia dwóch nastolatków! I także uważam, że było w niej wiele zabawnych momentów. Green zachował spory dystans wobiec trudnych kwestii jak choroba ("bonusy rakowe" czy "chorowanie na cały etat"), potrafił ukazać jasną stronę każdej sytuacji. Niejednokrotnie dialogi są tak ułożone, że naprawdę trudno się nie uśmiechnąć - choćby te, które znalazły się w prezentowanych w innych wątkach filmowych zwiastunach. Bohaterowie nawet w najgorszych momentach nie tracili wewnętrznego optymizmu (polecam zwiastun "Egging" na youtube). Słowem - choć książka nie kończy się wielkim happy endem, to jest sporym zastrzykiem dobrej energii, przynajmniej w moim odczuciu :)
Pierwszy raz się ubawiłEm czytając o "side effect of dying", ostatniego razu nie pamiętam, a książkę pożyczyłem, więc nie zacytuję. Na pewno próbne pożegnanie Gusa było pełne śmiesznych tekstów. Smutek był obecny gdzieś w tle cały czas, ale elementem humoru jest zaskoczenie, więc bije wyraźniej.
Nie masz się co obawiać, cała sala kinowa śmiała się przy choćby uniesieniu brwi Gusa, nierzadko był to też śmiech przez łzy :)
Ansel był niesamowity!