Do połowy film był dobry, jednak od momentu porwania zachowanie zarówno głównej bohaterki jak i osób jej szukających osiągnęło najwyższy poziom debilizmu. Dziewczyna na początku w żaden sposób nie próbowała się bronić - nie próbowała np. po otwarciu przez kobietę drzwi wepchnąć ją do skrzyni czy uderzyć ją czymś znajdującym się w pokoju w głowę. Potem wreszcie!!! zrobiła coś, co miało sens - zaatakowała ją wałkiem. Zamiast jednak oddać parę ciosów więcej zostawia ją po jednym uderzeniu w kuchni i próbuje uciec z domu i SCHODZI DO PIWNICY. Ojciec zamiast zgłosić się na policję która była już wcześniej poinformowana o stalkingu wynajmuje prywatnego detektywa, który po tym jak wreszcie znajduje adres kobiety (który policja pewnie miałaby od razu) sam wybiera się na miejsce i przeszukując jej dom kompletnie nie jest uważny, przez co ta go zabija. Oczywiście też nie informował żadnego współpracownika o tym gdzie się wybiera. Wreszcie przyjaciółka „ratuje” dziewczynę (również nie upewniając się czy kobieta jest faktycznie nieprzytomna, przez co znowu jest chwilowa akcja z jej zniknięciem), po czym zamiast uciekać z domu siedzą sobie razem na podłodze i pada idiotyczna wymiana zdań „-co teraz zrobimy? - zadzwonimy na policję.” Może trzeba było o tym pomyśleć wcześniej? Tak jak napisałam na początku - do połowy filmu byłam zainteresowana i tamtą część oceniłabym na 7/8, ale potem poziom mojej irytacji debilizmem bohaterów wzrastał z każdą sekundą.
Nie wiem, ja osobiście chyba nie waliłabym dalej osoby, którą już powaliłam na ziemię. Pójście do piwnicy miało o tyle sens, że w wielu budynkach okna w piwnicy można otworzyć, więc skoro wszystkie drzwi były zamknięte to to była jakaś opcja. To że okazało się, że akurat tam okna były bardzo małe to inna sprawa, chociaż dziwne że nie wybiła po prostu jakiegoś na ulicę, ale rozumiem że twórcy chcieli pokazać uwięzioną dziewczynę. Detektyw tak, fatalnie spieprzył swoją robotę. Niezgłoszenie faktu zaginięcia na policję też było dziwne. Erica natomiast wydawała się bardzo zaskoczona tym, że Greta wstała mimo zażycia tej substancji w kawie. Dla mnie to była niepotrzebna scena, ale faktycznie jeśli wiesz jak działa jakiś środek i mimo to ten zawodzi, to jest to coś nie do przewidzenia i zupełnie rozumiem, że wolała pierwsze co szukać swojej przyjaciółki, niż upewniać się czy niebezpieczna osoba jest na pewno nieprzytomna.
No nie wiem czy jest gorszy pomysl niz ucieczka do piwnicy. Lepiej byloby wybic jakiekolwiek okno na parterze. A co do upewniania sie, czy ktos jest przytomny, to amerykanskie filmy chyba juz nas nauczyly, ze zawsze trzeba sie upewniac! Ja bym sugerowala tez zwiazanie rak albo przywiazanie takiej osoby do kaloryfera.
Swoje droga, myslalam, ze w Hollywood juz sie wyleczyli z takich idiotyzmow, ale widac, ze jednak nie.
Związanie rąk i nóg. Obejrzałem już mnóstwo takich scen i zwykle gdy osoba, która dopiero co obezwładniła swojego prześladowcę ogłuszając go uderzeniem w łeb kręci się po pokoju, a gdy już ma z niego wyjść, oprawca już się zdąży ocknąć i "nieoczekiwanie" łapie - do niedawna - ofiarę za nogę, szarpanina zaczyna się od nowa:-) A założycielowi wątku polecam na początku napisać SPOILER, mimo że ja akurat przed chwilą ten film obejrzałem. Nic specjalnego, ot, na jeden raz; najlepsza była końcówka.
Mnie ten "film" przypominał kanadyjskie produkcje, którymi karmią nas niektóre polskie kanały. Dziwię się, że grała tu tak znana aktorka jak Isabelle, choć i Chloe raczej powinna się wstydzić roli w takim gniocie.
Szkoda, bo sam pomysł filmu był ciekawy, jednak wykonanie na poziomie omawianej piwnicy
Ponadto ciężko określić ile czasu minęło od zamknięcia dziewczyn za pianinem do jej odnalezienia. I co się stało z laską, która jeszcze żyła pod materacem?
Z większością rzeczy się zgodzę, chociaż dziewczyna mogła nie bronić się dlatego, że z niewiadomych przyczyn sparaliżował ją strach. Greta w swoim zachowaniu była przerażająca i wyjątkowo agresywna, więc młoda dziewczyna bała się jej i nie była w stanie nic zrobić. Ponadto była otumaniona narkotykami i sądzę, że gdyby dłużej trwała taka "terapia", to całkowicie wyprałoby jej to mózg i z czasem stałaby się posłuszną "córką" Grety, do czego tamta cały czas dążyła (kąpiel w wannie, przywiązywania do łóżka itd.) .
Myślę, że z czasem miałaby już tak sprany mózg, że nawet nie myślałaby o powrocie do przyjaciółki czy ojca - jej jedyną rodziną byłaby Greta. Tak naprawdę ratunek przyszedł w ostatniej chwili, jak to w amerykańskich filmach bywa :-)