Godzilla była extra...10lat temu ;] teraz podoba mi się ze względu na sentyment jakim nią darze. Zresztą sceny z biegającą po Nowym Yorku jaszczurą są widowiskowe, miło się na nie patrzy, nie popadajmy w paranoję krytykując wszystko co popadnie. Zaś japońska godzilla to jest gniot totalny, nielimitowana tandeta, nieważne, że oryginalna gdyż ten film mówi...krzyczy do widza: "cześć jestem filmem montowanym w piwnicy, kosztowałem 25zł i 38groszy, a występują w nim janek, marta, i wujek frajer" ...litości ludzie...

To zrób w piwnicy za 25 zł i 38 groszy taki film a potem wrzuć na neta i zweryfikujemy to. Bo coś mi się wydaje że zwyczajnie nie doceniasz pracy jaka została włożona w każdy japoński film. Chyba wydaje ci się że jak coś nie ma CGI na każdym kroku to jest już zrobione tak chop siup. Zachęcam. Zrób taki film i wrzuć na neta. Idę o zakład że efektami nie uda ci się przebić nawet power rangersów.

Poza tym krytyka zilli jest jak najbardziej uzasadniona :P Film który ma tylko efekty i nic więcej jest zwykłym gniotem. Zero polotu. Tego chłamu poprostu oglądać się nie da. A beczkę gorzyczy przelewa to, że film ma tytuł "Godzilla". Brrr.

"Godzilla była extra...10lat temu ;]"

Już pierwsze zdanie to świetna wizytówka laicyzmu tego faceta.

Oglądam tylko to, co najnowsze, bo najnowsze (z super-hiper-megawypaśnymi efektami specjalnymi) znaczy najlepsze.

Gadać mi się już z takimi nie chce.

Była ekstra 10lat temu bo wtedy byłem i pewnie duża część forumowiczów także, dzieckiem...oczywiście trzeba tłumaczyć bo sam sie nie domyśli...pomysl wpierw potem napisz. Nie bronie amerykańskiej godzilli, jedyne co mi się w tym filmie podoba to efekty specjalne. TAK PODOBAJĄ MI SIE EFEKTY SPECJALNE W GODZILLI i co !?!?!
Mam prawo mieć takie, a nie inne zdanie, oglądałem japońską godzille tylko z tego powodu gdyż to wszystko wyglądało tak sztucznie jakbym oglądał power rangers, dobra wybaczamy efekty wizualne na rzecz...no właśnie, czego ? gry aktorów ??? śmiać mi się chce, stojąca przez 3/4 filmu w jednym miejscu japonką drząca ryja we wszystkie strony...rzeczywiście zasługuje na oskara.
Stare japońskie godzille byłby fajne, ale tylko te stare, nowe to tylko odgrzewane kotlety pięćdziesiąty raz z wykorzystaniem 50-letniej techniki.

.Ta śmierdo-ułomo-debilska-gawinana-giniocka-zilla-debilla made in USA to badziewie.I bez gadania bo zagłosowało na tak 90% osób.Zesztąpodaj argumenty że Godzilla m.i.j. jest tandetna?W GMK efekty były lepsze niż w Amerikaniszu.

"Była ekstra 10lat temu bo wtedy byłem i pewnie duża część forumowiczów także, dzieckiem...oczywiście trzeba tłumaczyć bo sam sie nie domyśli...pomysl wpierw potem napisz"

A skąd ja mam wiedzieć, jakie to ty niesamowite i niewydarzone środki stylistyczne zawierasz w tekście? Nie czytam ci w myślach i nie wiem nic o twoich fantazjach, mówię po prostu, jak twoja wypowiedź wygląda i jak się do niej mogę ustosunkować.

"TAK PODOBAJĄ MI SIE EFEKTY SPECJALNE W GODZILLI i co !?!?!"

I nic, zastanawiam się tylko nad jednym.
Chcesz może nerwosol?

"oglądałem japońską godzille tylko z tego powodu gdyż to wszystko wyglądało tak sztucznie jakbym oglądał power rangers"

Buech... rzygam już po prostu tymi kolejnymi pseudoargumentami w postaci porównywania japońskiego Godzilli do Power Rangers, zdradzającymi zdecydowanie prostackie podejście delikwenta do tematu.

"dobra wybaczamy efekty wizualne na rzecz...no właśnie, czego ? gry aktorów ???"

Hmmmm? Może... fabuły?
Głębi?
Przesłania?

"śmiać mi się chce, stojąca przez 3/4 filmu w jednym miejscu japonką drząca ryja we wszystkie strony..."

Żałosne uogólnienie, jakiego feministki by się nie powstydziły.

"nowe to tylko odgrzewane kotlety pięćdziesiąty raz z wykorzystaniem 50-letniej techniki"

Używanie takich, a nie innych efektów specjalnych w tych filmach jest CELOWE - to można powtarzać do znudzenia, ale po co. Nie dotrze.

I takie z tego odgrzewanie kotletów, jak z Equlibrium kopiowanie Matrixa. Dla laików i prostaczków wydaje się to takie widoczne i oczywiste, ale... cóż, powiem tylko tyle, że denerwują mnie ludzie, którzy myślą, że coś wiedzą, podczas gdy w rzeczywistości nie wiedzą nic albo prawie nic.