Ten film zawiera po prostu wszystko, czego nienawidzę we współczesnych filmach akcji! Po
pierwsze, nadmierne efekciarstwo. Czy tym przygłupom z Hollywood naprawdę się wydaje,
że jak rzucą widzowi w mordę 10 efektów specjalnych na sekundę, to on będzie czerpał z
tego rozrywkę?! Oczywiście, że nie! Po drugie, fabuła napisana na odwal się (wbrew temu,
co się mówi, w starszych filmach akcji ona miała znaczenie). Po trzecie, chaotyczne i
irytujące praca kamery oraz montaż. Naprawdę, cierpiący na padaczkę powinni ten film
omijać z daleka. I po czwarte, bohater-twardziel. Teraz zamiast wysportowanego mięśniaka
(Stallone, Schwarzenegger), mistrza sztuk walki (Seagal, van Damme) czy po prostu silnej
osobowości (Eastwood) mamy podrasowanego komputerowo mdłego lalusia. Nie mówiąc
już o tym, że Taylor Kitsch był po prostu beznadziejny, tj. sztywny i nijaki. Ale w sumie dało
się obejrzeć, więc ode mnie 4.