Jest to humor nie dla każdego. Ja od czasu Anchorman 2 tak się nie bawiłem. Fajnie, że Jim i Jeff, a także bracia Farrelly znowu połączyli siły. Owocem tego jest pełna absurdalnych, czasem niesmacznych żartów komedia, której dynamitu daje postać Lloyda nie będąca w stanie usiedzieć 5 sekund bez zrobienia jakiejś głupiej miny, lub wypowiedzenia równie soczystego tekstu. Jest to swoiste odrodzenie Jima, który już dawno nie był w tak dobrej formie. Partneruje mu wydawałoby się spokojniejszy Harry (Daniels), ale wzajemnie tworzą rozbrajający duet, który pokochaliśmy w połowie lat 90-tych.