... ale właściwie za krótki. Jest tak dobrze napisany i zagrany , że chciałem żeby trwał i trwał. Tym bardziej , że tym razem Apatow popracował nad konstrukcją i stroną wizualną - w tym drugim pomógł mu Janusz Kamiński , dzięki któremu film , choć trudno w to uwierzyć - jest bardzo ładny.
40 letni prawiczek choć miał myśl przewodnią , i bardzo fajnych bohaterów , miejscami przypominał ciąg skeczy - wprawdzie uwielbiam ten film , to uważam że scenariusz można było trochę dopracować. Z Wpadką było już dużo lepiej , choć nie obyło się bez fajnych , choć kompletnie nie wnoszących do fabuły scen , i postaci. Tutaj Apatow się postarał , stwierdził , że chce zrobić dramat , i trochę chyba dłużej posiedział nad skryptem. Co nie do końca wyszło mu na dobre.
Bo zrobił najlepszy film w swojej karierze , ale zebrał za niego największe cięgi. Może nie od krytyków , ale z pewnością od widzów. Że to za długi , że nudny , że za dużo prymitywnego humoru , że cały czas gadają.
Dla mnie humor idealnie się wpasował w dziwną komediodramatyczną konwencję filmu . Penis , choć ani razu się nie pojawił , był jakby głównym bohaterem tego filmu. I według mnie humor był mimo oczywistego prymitywizmu - bardzo zabawny , i dosyć wysokich lotów. I chociaż zdarzały się kwasy , to były one fajnie umotywowane stanem bohaterów.
Super przedstawione zostało środowisko komików , nie tylko od strony komediowej. Mnóstwo cameosów , w bardzo fajny sposób podkreślało realność tego filmu. Wielka szkoda że nie wydano w Polsce dwupłytowego DVD , bo bardzo chciałbym zobaczyć rozszerzone sceny na przykład z sarą Silverman , czy Andym Dickiem , a przede wszytskim z genialnym Eminemem i Rayem Romano.
Dobrze wypadła też część obyczajowa filmu , czyli próba odzyskania kobiety życia. bardzo mądrze zostało to poprowadzone , choć niestety trochę przydługo , część tego czasu mogło pójść na pokazania jeszcze trochę życia komików. No , ale wtedy było by mniej Erica Bany który blyszczał , i dla mnie to ewidentnie nominacja do Oscara za drugi plan , ale niestety jak filmy Apatowa były pomijane , tak ten również.
Nominację powinni dostać też główni odtwórcy - Sandler i Rogen. Myślałem , że Sandler nie zagra lepszej roli niż w "Wedding Singer" a tu niespodzianka. Niby chodzi ze skwaszoną miną , ale przekazuje emocje niepodobne dla komedii. No i niesamowicie zmienia głos.
Rogen za to jest , chyba pierwszy raz - stonowany i przeuroczy. Nie szarżuje , tylko ustępuje pola innym bohaterom , i przez to najlepiej portretuje swojego bohatera. Genialna jest chemia między nim a Aubrey Plazą , to się nazywa prawdziwy podryw.
Jonah Hill nie pokazuje niczego nowego , ale on jest zawsze śmieszny , co poradzić , scena gdy jak gdyby nigdy nic włazi i gada jakieś głupoty o Harrym Potterze , jest świetna.
za Jason Shwartzman jest cudowny , bo gra mendę , ale przyjemną mendę. Dał mu przecież 10 dni , i nawet jeden dzień w gratisie. Śmieszny jest też Aziz Ansari I RZA.
Jednak rozumiem , że nie do każdego ten film przemówi , niektórzy nie lubią za długich dialogów , nie lubią mocnych żartów , nie znają się na tym środowisku za bardzo. no i nie mogą znieść jak dramat przeplata się z komedią.
Ale mimo to polecam bo jest bardzo śmieszny i dosyć mądry , choć nie wiem czy to dobre słowo.