Jak widzę do tej pory na temat "tego czegoś(bo filmem tego nie nazwę)" wypowiadają się sami zachwyceni widzowie.
Miałem nieprzyjemność wraz ze znajomymi obejrzeć "to coś".
Dwoje z nich opuściło salę kinową po godzinie seansu.
Ja postanowiłem poczekać aż się "rozkręci", na próżno!!!
Po pierwsze film miał tak niski budżet że akcja nie wysuneła się nawet poza warszawę.
A po drugie, brak scenariusza sprawił ze kamera podążała za "bohaterami" wszędzie. Wyglądało to jakby dać dziecku kamerę, a ono z radością nie odstępowało by cię na krok.
Jestem niesamowicie zaskoczony pozytywnymi wypowiedziami.
Lecz jak mówią: NAWET FILMOWA ZMORA ZNAJDZIE SWEGO AMATORA !!!!!!!!!!!!!