Po świetnym filmie "The Wrestler" opowiadającym o codziennym życiu zapaśnika, i jego problemach z otaczającą rzeczywistością, czyli trochę jakby o zapasach bez zapasów ( choć było kilka scen z ringu i "kuchni" tego sportu ) mamy kolejny równie świetny ( o ile nie lepszy ) ale tym razem o bokserze/ach i jego życiowych dylematach.
"The Wrestler" był autorskim dziełem Aronofsky'ego. Ten jest "dzieckiem" David Owen Russell'a jednak baczny obserwator ( czytający napisy końcowe ;) ) dojrzy tu jednak wpływ twórcy innego wybitnego dzieła roku 2010 czyli "Black Swan". Aronofsky jest tu producentem wykonawczym, który jak wiadomo, ma duży wpływ na powstanie filmu. I widać tu też jego "rękę" co zrobiło mu tylko "dobrze".
Tak też się stało. Film oparty jest na faktach ( autentycznych ;) ). Jest to historia dwóch braci-bokserów. Jeden z nich lata chwały ma już za sobą, drugi z kolei stoi przed szansą aby takowe sobie zapewnić. Tyle o treści...
W przeciwieństwie do "The Wrestlera", który swą siłę głównie opierał na genialnym w tej roli Rourke'u, "The Fighter" ma bardzo ciekawą tzw. "storyline" czyli samą fabuła. Nie jest skupiona na jednym bohaterze, bardziej rozbudowana, poruszająca większe spektrum tematów.
To co łączy te dwa dzieła to genialne aktorstwo. Tym razem jednak nie głównego bohatera, a osób mu w życiu "towarzyszących". Brat, ukochana i matka. Tworzą tak mocne trio, że ciężko znaleźć podobnej jakości kwartet :) Melissa Leo, Amy Adams i przede wszystkim CHRISTIAN BALE !!!
Bardzo lubiłem tego aktora już wcześniej, ale tą rolą po prostu "rozwalił mnie na łopatki"... Od czasu pamiętnej roli Ledger'a jako Jokera w "Batmanie" z 2008 roku Nolana, a nawet sięgając dobrych kilka lat wstecz, nie było moim zdaniem tak genialnej roli aktora drugoplanowego. Jeżeli ta postać nie zostanie nagrodzona w tym roku Oskarem to przestanę oglądać rozdania tych nagród "na żywo" ;) co jest moim corocznym "świętym obowiązkiem".
Panie również, z wielką satysfakcją ogląda się na ekranie. Moim skromnym zdaniem, odstaje od nich Mark Wahlberg, choć nie powiem, że nie poradził sobie ze swoim zadaniem. Po prostu wyżej wspomniana trójka jest genialna.
Szczerze polecam ten film.
Dodam też, że muzyka świetnie komponuje się z obrazem, a kamera, momentami jakby "z ręki" nadaje mu bardzo fajny, kameralny klimat.
Ocena 9/10

ps. choćby dla Bale'a WARTO !!! :)