Świetny dramat, poruszający, Christian Bale u szczytu swoich możliwości, scenariusz napisany przez życie i Marky Mark jako wisienka na torcie. Marky, co dostał za swoje grymasy i wygibasy nominację do Złotego Globu!
"The Fighter" to nie film 'bokserski', jak niektórzy forumowicze go nazywają. To film o bokserach. Kto trenował głównego bohatera i dlaczego tak krótko? Chłopaki po semestrze przy worku ruszają zgrabniej biodrami na ringu. No i sceny walki. Ojeju. Ktoś nie odrobił lekcji. Spójrzcie, co wyprawiał de Niro we "Wściekłym byku". Można było przecież wziąć kogoś o mniej znanym nazwisku, a lepiej się poruszającego.
Mimo, że Mark pasuje do ŚWIETNEGO dramatu jak- dosłownie- pięść do nosa, narracja nie pozostawia wiele do życzenia. Wszystko jest wspaniale zrealizowane.
Zgoda co do Markiego - kompletnie nie uniosl roli, bedac w cieniu Bale'a, caly film wypelniony jest wszelakimi oklepanymi schematami ale bardzo przyjemnie sie oglada, z pewnoscia Bale jest motorem calego obrazu, wyrownujac jakby nijaka kreacje Wahlberga.
I właśnie dlatego ten film jest "niezły", nie jest to dzieło wbijające się w umysł, nad którym rozmyślasz dwa dni. Marky Mark do ról twardziel przez wielkie T po prostu nie pasuje, owszem zagrać żołnierza albo snajpera ( tu moim zdaniem rewelacyjny ) to TAK. Aby "zagrać" dobrego boksera trzeba zrobić minę zarówno "srającego kota" jak niektórzy tutaj nazywają Willa Smitha, a zarazem groźnego IVANA Drago jak Dolph w Rocky, muskulatura i sposób poruszania, to już inna kwestia, kto oglądał "miodowego chłopaka: z Erikiem Estradą ten wie!
Zgadzam się z przedmówcą, rola Bale'a fantastyczna, ale z tego co było widać na samym końcu, kiedy na kilka minut pojawili się prawdziwi bracia (napisy końcowe), Christian miał pole do popisu. Wahlberg po prostu był, rola pisana dla niego ;-)
Zgadzam się z też oceną filmu (niezły). Szczerze mówiąc zdziwiłam się, na plus, bo nastawiłam się na film bokserski właśnie, a tymczasem okazało się,że boks jest tu tylko tłem do innych historii. Niezła opowieść (szczególnie, jak pomyślę o matce i siostrach braci, komiczne!), ale równocześnie dosyć tendencyjna, przewidywalna i w gruncie rzeczy nudna.
Dobrze się to oglądało, ale ten film raczej nie wniósł nic nowego ani do kina, ani dla mnie, jako widza.
Trudno się z tym zgodzić.
To Bale miał "łatwiej", gra ekstrawertyka, wszystko na wierzchu, zawsze na pierwszym planie, nie daje nikomu dojść do słowa. Schowany za nim, grający introwertyka, a więc na drugim biegunie, Mark Whlberg wypada wprost kapitalnie. Gra nienachalnie, subtelnie, jest zupełnie wycofany, skromny, wrażliwy. Wspaniały.
https://www.youtube.com/watch?v=OELFAF76DEU
https://www.youtube.com/watch?v=s2pqELFTepw