Film dobry. Ale jako potteromaniak zauważyłam tam tyle nieścisłości... Może ktoś mnie wyprowadzi z błędu.
1. Braterstwo krwi.
Jak wiadomo Dumbi i Grin byli parą, ale o ile dobrze kojarzę to ich wizja patrzenia na świat stanęła na przeszkodzie do szczęśliwego związku. Jak również wiadomo, siostra Dumbiego zginęła właśnie podczas walki tych dwóch, którzy później przestali ze sobą rozmawiać. Czyli albo zostało zawarte przed śmiercią małej, albo...
D: zabiles mi siostrę!
G: to nie miało tak być!
D: wybaczam Ci bo Cie kocham!
G: braterstwo krwi!
I inne tęcze i jednorożce.
2. Odkąd tam były elfy?
3. Aureliusz jako brat.
To teraz trochę dat :D
Albus miał brata i siostrę.
Ojciec zmarł w Azkabanie - ok. 1890 r.
Matka zmarła ok. 1899 r.
Aureliusz urodził się w 1901 r.
Magia.
Chyba że ciotka zaszła w ciążę bardzo, bardzo, bardzo późno i jest bratem ciotecznym.
Albo Grin robi w bambuko a młody łyka jak pelikan.
4. Czy rodzina Dumbiego nie żyła w Dolinie Godryka? Tu najmniejszy zgrzyt, ale po prostu po co oni gdziekolwiek statkiem płynęli. No ale tu najmniejszy problem :D
Dodajmy do tego Dumbledore'a uczącego OPCM zamiast Transmutacji i McGonagall, która nie dość, że w ogóle nie powinna jeszcze istnieć w trakcie akcji filmu, bo urodziła się x lat później, to w dodatku pojawiła się też we wspomnieniach Lety...
Co do "Aureliusza" to jest raczej manipulacja Grindelwalda mająca na celu podsycić nienawiść do Albusa, tak aby stanowił narzędzie do jego zabicia.