Opowiastka z serii banda nudzących się amerykańskich małolatów jedzie do domku w dziczy, żeby
tam się zrelaksować i to najchętniej przy pomocy przypadkowo odkrytych specyfików starego dobrego
wujka. Cuda i dziwy zaczynają się dziać już pierwszej nocy i to bynajmniej nie za sprawą eko ziółek. Z
całą pewnością historia przypadnie do gustu wszystkim tym, którzy od dziecka marzyli o byciu
porwanym przez szaroskórych kurdupli ze skłonnościami do sadystycznych zabaw z użyciem
perwersyjnych gadżetów. Co do filmu, dla mnie niezaprzeczalną atrakcją okazał się widok facjaty
Michaela Ironside'a, ale żeby nie było, że się jakoś czepiam czy wyżywam. W końcu jest sezon na
straszne filmy, bo Halołiin tuż tuż, więc takie Extracosie można jakoś przełknąć (popijając obficie
czymś wysokoprocentowym).