PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=530613}
6,8 20 tys. ocen
6,8 10 1 19788
6,8 16 krytyków
Erratum
powrót do forum filmu Erratum

Michał pracuje w rachunkowości. Gdy widz go poznaje, ten akurat wraca do szefa z jego autem. Było mu po drodze, wstąpił więc do swojego rodzinnego miasta by tam odwiedzić ojca z pytaniem, czy ten by nie przyszedł na komunię syna Michała. Będzie w tą niedzielę. Słyszy zdecydowaną odmowę, więc wychodzi i prawdopodobnie już nie wróci. Nie ma po co, wyjeżdża, wraca do domu. Na ulicę jednak wybiega pijany bezdomny, Michał go potrąca ze skutkiem śmiertelnym. Wprawdzie problemów prawnych nie będzie (jechał prawidłowo a włóczęga wybiegł na ulicę w nieoznaczonym miejscu w stanie nietrzeźwym), jednak zderzak jest do wymiany - auto wymaga naprawy, która na trochę się przeciągnie.

Lechki buduje fabułę swego filmu w klimacie nieco onirycznym – po przyjeździe do miasta Michał spotyka starego znajomego, proponuje mu podwózkę. Ten odmawia – „Ja w drugą stronę”, nie wiedząc gdzie Michał zmierza. Po przyjeździe bohater spotka psa, który będzie za nim chodził przez cały film, pojawiając się znikąd. Gdy przyjdzie do ojca, oboje znajdą się po przeciwnych stronach kadru – Michał po lewej, opierając się na stojąco o ścianę, wręcz wciśnięty w nią, niepewny. Ojciec po prawej stronie usiądzie na krześle, nie zwracający uwagi na syna, dzięki czemu wydawał się tym pewniejszym w oczach widza. Dzięki takiej kompozycji kadru – niby oboje są w jednym niewielkim pomieszczeniu, a jednocześnie wydają się być oddaleni od siebie, jakby nic ich nie łączyło - nie trzeba było słów, widz to widział.

Dzięki takiemu klimatowi, lekko onirycznemu, całość nie musiała być do końca realistyczna, widz bez problemu akceptuje zbiegi okoliczności – jak choćby wypadek z bezdomnym. Gdyby opowieść była trochę poważniejsza, takie sceny byłyby dla mnie naciągane. W obecnym stanie bez problemu je akceptowałem, bo jasne dla mnie było, że liczyło się tylko sedno tej historii – historii o życiu Michała.

O życiu, które się skończyło – tak po prostu. Marzenia się nie spełniły, „w środku” pustka, zero chęci do działania. Jednak gdy nadarzy się okazja, spróbuje jeszcze raz, właściwie po drodze. Michał z ciekawości będzie starał się poznać włóczęgi, którego potrącił – jak się nazywał, czy ktoś go znał. Krok po kroku będzie podążał dalej – w trakcie „śledztwa” po mieście natknie się na swojego ojca. I spróbuje naprawić z nim relacje. W końcu, skoro w sprawie bezdomnego pojawiają się rezultaty, to może i z ojcem się uda?

Narracyjnie jest bardzo dobrze, opowieść ma dobre tempo a kolejne fakty z przeszłości Michała są dostarczane widzowi systematycznie, budując w nim zainteresowanie całą historią. Zawodzi jednak na koniec sam główny wątek. Rozmowy Michała z ojcem do niczego ciekawego nie doprowadzą, ich historia okaże się w najlepszym razie wybrakowana, jakby ktoś chciał skończyć wątek bez finalnej puenty.

A na koniec reżyser mógł dać większą zachętę do działania. Jeśli wszystko na co mogę liczyć, to ciche dźwięki potwierdzenia, że jestem słyszany... To nie czuję się przekonany. Postoję.


7/10

ocenił(a) film na 10
_Garret_Reza_

Ostatnia to więcej niż jedynie "potwierdzenie, że jest słyszany". Symbolicznie tu pokazano, że ojciec też chce nawiązać kontakt. To jest poważny krok do przodu...

ocenił(a) film na 6
Sqrchybyk

Czyli teraz Michał stara się jeszcze bardziej, dostał pozwolenie by pracować ciężej nad tą relacją... A wymiernej korzyści z tego nie widać, więc dalej nie czuję się przekonany.

ocenił(a) film na 10
_Garret_Reza_

Wiesz, w takich sprawach osiągnięcie "wymiernych korzyści" trwa bardzo długo. Na razie w relacji Michał - ojciec pojawił się wreszcie, po iluś tam latach (nie pamiętam ilu, ale chyba było mówione) promyczek światła - to jest "coś". Dzięki temu obaj dostali szansę, jakiej nie mieli (ze zwojej własnej winy) zabity kloszard i jego syn. Ja tam jestem przekonany ;-) Pozdrawiam

użytkownik usunięty
_Garret_Reza_

W jednej ze scen ojciec Michała stał już na dworcu w garniturze, jak domniemam miał zamiar udać się do syna, jednak zawrócił. Podejrzewam, że zwyczajnie duma, poczucie krzywdy, wstyd nie pozwalały mu wykonać pierwszego kroku. Odciął się od życia, mieszkał samotnie, jedynym jego towarzyszem był telewizor, żony na cmentarzu również nie odwiedzał.
Ostatnia scena jest przejmująca, przecież ojciec zwyczajnie mógł udać, że go nie ma, że nie słyszy pukania, po prostu zignorować syna jak robił to przez większość życia, a jednak przełamał się i co moim zdaniem najważniejsze oboje mają jeszcze czas i szanse naprawić swoje relacje. Jak widzimy w filmie Michał i jego ojciec są strasznie do siebie podobni, oboje utknęli w swoim życiu w jakimś martwym punkcie, przeszłość ciąży. Zakończenie uważam za bardzo udane, przecież cała ta droga do Szczecina musiała do czegoś pozytywnego doprowadzić. Hm szkoda, że w życiu nie zawsze udaje nam się być usłyszanym.

_Garret_Reza_

Historia została niedopowiedziana i jest to dla mnie zaleta. Czy padli sobie w objęcia, czy może ojciec otarłszy łzę rękawem wrócił przed telewizor, tego nie wiemy. Trudno znaleźć zakończenie, które nie zepsułoby wiarygodności filmu. Scena z pukaniem jest momentem silnie nasączonym intymnością. Bezosobowe, nerwowe pukanie przechodzi w tylko im znany kod rozpoznawczy. To właśnie to czego nam potrzeba. Nawet po latach nieobecności i narastających uprzedzeniach. Znaleźć taki wytrych, który uruchomi emocje. Mi nic w tym filmie więcej nie trzeba. Najważniejsze jest być "usłyszanym". Potem już to jakoś pójdzie.

_Garret_Reza_

Historia została niedopowiedziana i jest to dla mnie zaleta. Czy padli sobie w objęcia, czy może ojciec otarłszy łzę rękawem wrócił przed telewizor, tego nie wiemy. Trudno znaleźć zakończenie, które nie zepsułoby wiarygodności filmu. Scena z pukaniem jest momentem silnie nasączonym intymnością. Bezosobowe, nerwowe pukanie przechodzi w tylko im znany kod rozpoznawczy. To właśnie to czego nam potrzeba. Nawet po latach nieobecności i narastających uprzedzeniach. Znaleźć taki wytrych, który uruchomi emocje. Mi nic w tym filmie więcej nie trzeba. Najważniejsze jest być "usłyszanym". Potem już to jakoś pójdzie.

ocenił(a) film na 7
fioletowykot

A może to pukanie to jak zakończenie spowiedzi w konfesjonale w kościele katolickim?