Muszę przyznać, że fajny pomysł - historii nie opowiada sam Elvis tylko jego menadżer. Wstęp i zakończenie filmu jest dosyć dynamiczne. We wstępie rzeczywiście można dojrzeć motywację bohatera, jego marzenia. Później jest właściwy Elvis - droga do sławy. Żałuję bardzo, że nie było pokazane co te wszystkie jego utwory znaczą. Dużo hitów zostało wspomnianych, a nic o nich się nie dowiadujemy. Jedynym najistotniejszym jest falling in love, który dość łatwo zrozumieć. Chyba, że ktoś nie zna kompletnie angielskiego to klapa - w polskiej dystrybucji nie przewidziano tłumaczenia piosenek. Niestety duża część akcji filmu jest dość monotonna, piosenki na jedno kopyto. Może chodziło autorowi o to, że właściwie to Vegas stało się jego więzieniem, gdzie spędził mnóstwo czasu i nic się nie zmieniało? Nie wiem, w każdym razie trzeba przygotować się na jakieś 30 -45 min przestoju gdzie nic się nie dzieje (albo tak czas mi się dłużył). Końcówka znów nabiera tempa.
Ogólnie film dość przyjemny w odbiorze. Nie dam więcej niż 7, bo po prostu nie chciałoby mi się go drugi raz oglądać, bo czuję, że już wszystko wiem i niczego więcej się nie dowiem. Można się pobujać do piosenek.
Może trochę pomarudziłem na jakiś fragment filmu, ale poza tym całkiem fajnie się to ogląda