Oglądając ten film od razu przypomniała mi się świetna gra Mass Effect.W filmie występowało
"Elizjum" zaś w Mass Effect "Cytadela". Film jak najbardziej w moich klimatach,dlatego mi się
bardzo podobał.
Przepraszam bardzo, ale Twoje porównanie jest kompletnie nie na miejscu. Cydatela z ME była międzygalaktycznym Senatem, gdzie każdy miał dostęp, za czasów cyklu Ziemian, Turian, Krogan, Asarii, Volusów itd. Rządziły najmocniejsze rasy, ale każdy mógł się tam zjawić.
Elizjum, było miejscem stricte wyselekcjonowanym dla najbogatszych, wpływowych ludzi, gdzie dostać się mogłeś tylko przez konotacje z wpływowymi--- wybranymi.
Dlatego też, nie zgadzam się z powyższym. Dodatkowo, porównywanie Elizjum do kultowej już trylogii, jest kolejnym nadużyciem. Jak w przypadku MS mamy do czynienia z wielowątkowym, fabularnie kapitalnie stworzonym dziełem, gdzie Elizjum... cóż, kolejny film z cyklu Ziemia za jakiś czas, wszędzie brud, a tam gdzieś coś lepszego, dla mnie słabo.
Kolego gdzie ja porównuję Cytadelę do Elizjum??? Napisałem,że mi się skojarzyło,to nie jest porównanie...
Wyraźny brak umiejętności czytania ze zrozumieniem. Ale mądrzyć się to pierwszy.
Ech... Mnie również Elizjum kojarzyło się z Mass Effect. Spróbuję wyjaśnić, dlaczego.
W skrócie: nie chodzi o wielkość, przeznaczenie czy funkcjonalność obu budowli, ale o podobieństwo fizyczne. Wnętrze zakrzywionego skrzydła Cytadeli jest bardzo podobne do tego, co prezentuje Elizjum - tam również jest atmosfera do pewnego poziomu, oddzielana od próżni rodzajem pola siłowego i statki mogły ją do woli przekraczać. I tu i tu widoki są po prostu piękne. O czymś takim jak centra dowodzenia, Rada etc. nie wspominam. Nawet mówienie o 'przestrzeni Elizjum' poruszyło pewne wspomnienia.
Wniosek końcowy: twórcy Elizjum skądś zżynali... a przynajmniej mocno się wzorowali. Nie mam pretensji, bo wyszła całkiem fajna stacja, a nie jakieś homo-niewiadomo.