PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=565637}

Dziewczyna z tatuażem

The Girl with the Dragon Tattoo
7,7 327 tys. ocen
7,7 10 1 326683
7,2 42 krytyków
Dziewczyna z tatuażem
powrót do forum filmu Dziewczyna z tatuażem

Totalna porażka

ocenił(a) film na 4

Jeżeli ktoś czytał 'Millenium', to z pewnością się ze mną zgodzi - film baardzo przeciętny w
porównaniu do książki. Nawet nie będę komentował końcówki, która jest całkowicie
zmodyfikowana (rozumiem, że na potrzeby kinematografii trzeba coś przebudować, ale tutaj
producenci przesadzili). Po Danielu Craigu można było spodziewać się więcej... Ale aktorka
grająca Lisbeth przebiła wszystko - do takiego filmu powinno zatrudniać się ludzi odpowiednich
do postaci... Przez ten film skutecznie zraziłem się do ekranizacji znanych i lubianych
bestsellerów. Mam też nadzieję, że był to jedynie jednorazowy wypadek przy pracy tak cenionych
twórców. Jest mi za nich wstyd.

pazura94

Twój żenujacy wpis to TOTALNA PORAŻKA. Ale czego się spodziewać po kimś, kto oglada głównie bajki i Kevina i daje im 10/10? Zanmias bazgrać za forach idź i obejrzyj sobie Jasia i Małgosię, bo się tylko kompromitujesz. DZIEWCZYNA Z TATUAŻEM jest rewelacyjntm filmem, nakreconym przez WYBITNEGO reżysera. Genialne intro, scenariusz, dialogi, jest to znacznie bardziej wierna ekranizacja niż np. szwedzkie filmidło, rewelacyjne aktorstwo - Craig to Blomkvsit jakby wyjęty z ksiażki, Mara to idealna Salander, nie bez powodu dostala za tę rolę nominację do Oscara. Zmiana zakonczenia w NICZYM nie ujmuje wartości filmu.
A z ekranizacji bestsellerów polecam bajki braci Grimm oraz Andersena - w sam raz dla ciebie....

ocenił(a) film na 4
Xenia_Frost

Nie chcę się wdawać w pyskówkę z Tobą, bo nie o to tu chodzi, ALE nie powinnaś wypisywać takich bzdur, jak te, że oglądam jedynie bajki i kevina (te oceny rzeczywiście były delikatnie przesadzone - przyznaję). Przejrzałaś pewnie dwie pierwsze strony wśród moich obejrzanych filmów i konstruujesz z tego mój obraz, jako zdziecinniałego debila, który nie ogląda nic 'ambitniejszego' - ciekawe czemu Ty sama ukrywasz swoje oceny...
A co do filmu - raz jeszcze powtórzę, że jest to produkcja przeciętna, bo po TAKIM reżyserze, aktorom można spodziewać o wiele więcej. Nie wiem, czy jest to wynik tego, że uprzednio przeczytałem książkę i przez to film nie trzymał mnie w napięciu oraz wiedziałem, co zdarzy się za chwilę (widziałem także od razu każdą niedoskonałość - byłem znudzony?). Nie wiem, po prostu ten film nie podoba mi się za grosz i swojej oceny nie zmienię. Fabuła oczywiście nie najgorsza, lecz jest oparta na genialnej powieści, więc tragiczna być nie może. Daniel Craig jak to on - dobry, lecz nie tak dobry, jak w choćby w Skyfall. Czytając książkę miałem ZUPEŁNIE inny obraz Salander przed oczami - a Mara w żadnym punkcie owego obrazu się nie sprawdza - jest nijaka, słania się przed kamerą (chciałoby się powiedzieć 'jak Salander ', ale tak powiedzieć nie można) - wygląda jakby ktoś ją siłą przyprowadził na plan. Mnie najbardziej denerwowała właśnie ona - może dlatego umknęła mi GENIALNA I NIEZAPOMNIANA gra aktorska Daniela???
Jeżeli ktoś chce to zobaczyć, niech pod żadnym pozorem NIE CZYTA książki (niech to zrobi później, bo w przeciwnym razie nie obejrzy filmu do końca). Pozdrawiam

pazura94

Myślę, że wiele osób, które obejrzały DZT i są nią zachwycone, tak jak ja, CZYTAŁY książkę. Ja czytałam i nadal uważam, że film Finchera jest rewelacyjny, szczególnie jeśli porównać go ze szwedzką adaptacją. Mnie DZT bardzo trzymała w napięciu, choć przecież znalam fabułę doskonale. A co do Mary jako Lisbeth to chyba jednak nie zrozumialeś książki ani jaka ta postac była naprawdę. Byla właśnie taka, jak gra ją Rooney Mara - z pozoru twarda, aspoleczna, antypatyczna a w rzeczywistości szukająca "bratniej duszy" i umiejaca dawać przyjaźń. Nominacja do Oscara dla Mary w pełni zasłużona. Za wszystko - za grę, wygląd - idealna.

Craig był jak zwykle bardzo dobry, nie wiem co niby mógł w tej roli zrobić lepiej, oddał wszystko co było do oddania, bez zarzutu. Szczególnie świetnie wypada na tle mdłego Nyqvista. A co do tego uszczypliwego "genialna i niezapomniana gra aktorska Daniela", to owszem, uważam, że w tym filmie był naprawdę dobry ale genialną i niezapomnianą kreację stworzył w "Głosach", "Bez skrupułów", w serialu "Our friends in the North", w Bondach też jest świetny, na pewno nie odejdzie w zapomnienie.
Zresztą cała obsada DZT była super dobrana, do nikogo nie można sie przyczepić.

PS Millenium to nie taka znowu GENIALNA powieść, bez przesady, czyta się dobrze, jest coś nowego, wciąga ale Lolita czy Zbrodnia i kara to to nie jest ;)

Xenia_Frost

Przepraszam, że się włączam w nie swoją dyskusję. Nie zamierzam bronić żadnej ze stron, bo to nie moja sprawa, ale w tym tygodniu obejrzałam obie wersje "Millenium' i szukam wątku, gdzie mogę napisać swoją opinię.
Książka nie była genialna. Jest przeciętna, a nawet ma wyraźne wady konstrukcyjne - po prostu jest rozwlekła, a poza tym postacie są troszkę ja z bajki - dobre albo złe. Ale pomimo tych wad, Millenium wciąga, pewnie poprzez swoją bajkowość.
Nieważne. Książka to 'badziewie', które dziwnym trafem wciąga.
Osobiście bardziej spodobała mi się wersja szwedzka - postacie były takie troszkę niedopracowane, przez co bardziej ludzkie. Nawet te znaczne różnice z książką mi nie przeszkadzały. Wersja amerykańska jest dokładniejsza i pewnie bardziej artystyczna. Pewnie, bo nie jestem aż takim znawcą kina. Wierzę na słowo. W każdym razie najbardziej podobał mi się kot i Craig. Salander długo zdobywała moją sympatię. Udało im się z Martinem. Scena w piwnicach była lepsza tutaj niż u Szwedów.
Ale w sumie proszę mi wyjaśnić, dlaczego sympatycy Finchera tak 'pienią się' na tych, którym się podobała wersja szwedzka?