przewidywalny (gdy Henrik pokazuje kolekcję "obrazów", ciężko nie domyślić się, że Harriet wciąż żyje - a to nawet nie połowa filmu!) i schematyczny (główny bohater ratowany z opresji w ostatniej chwili, itd). Zagadka zaginięcia Harriet zostaje rozwiązana jakby mimochodem (gdzieś między jedną a drugą sceną łóżkową), zanim na dobrą sprawę widz zdąży się w nią wciągnąć. Z kolei udział "dziewczyny z tatuażem" w całej historii zostaje sprowadzony do sprawniejszego niż u przeciętnej osoby posługiwania się wyszukiwarką internetową (większy udział ma chyba córka głównego bohatera, która zauważa odniesienia do Biblii w notatkach zaginionej)....?