Film jest niezwykły bez dwóch zdań, tym bardziej, że jest na podstawie prawdziwej historii. Dzięki pięknej, a jednocześnie minimalistycznej scenografii możemy poczuć się jak artyści w swojej własnej pracowni gdzieś w Danii. Kostiumy też były bardzo udane. Jednym słowem- przenosimy się do lat 20-tych. Jeśli chodzi o grę aktorów to nie mogę się bardzo przyczepić. Alicia Vikander była bardzo naturalna i prawdziwa. Nie wiem jaką miała konkurencję, ale moim zdaniem szanse na wygraną statuetkę były duże. Eddie Redmayne też był dobry. Nawet bardzo. Jednak te jego ciągłe płacze trochę mnie irytowały... Oczywiście wiem, że bohater odkrywa swoje "drugie, kobiece ja", ale bez przesady. Kobiety nie są aż tak płaczliwe ;) W każdym razie polecam, bo naprawdę warto^^