Na świecie, czyli podejrzewam, że za granicą już go sobie oglądają. Poza tym zawsze trzeba brać pod uwagę przeróżne festiwale mniej i bardziej znane, na które sporo osób z filmwebu jeździ.
Tak czy siak, ta dotychczasowa ocena na pewno mnie nie zniechęci do filmu i zapewne go obejrzę, aczkolwiek nie wiem czy w kinie, bo czekać na niego aż do stycznia mam? Przegięcie...
Ahh szkoda nawet się tym denerwować. To nie pierwszy film, który ma tak późno premierę u nas i totalnie tego nie rozumiem. Chyba lepiej pójść za pierwszym strzałem gdy film jest popularny za granicą i promować go od razu w Polsce niż potem po paru miesiącach samemu się z tym użerać..nie rozumiem.
Oceny..też już dawno nie zwracam na nie uwagi. Nie raz coś co miało dobrą ocenę i miano kultowego filmu mi się nie spodobało i też w drugą stronę.
Teraz pozostaje tylko dorwać jakoś ten film i go obejrzeć ;-)
Niestety wtedy taśmy są w tym czasie bardzo drogie, a dystrybutor musi mieć pewność, że koszta się zwrócą. Bądźmy szczerzy, może mieć spore obawy, że w tym ciemnogrodzie to nie do końca się opłaca. To nie jest jakieś Avengers (choć może to zły przykład, bo odległość między datą premiery światowej a tej w Polsce to chyba miesiąc), czy inny głupawy blockbuster, przeciętny Janusz z Podkarpacia nie ma ochoty oglądać takiego kina.
Najprawdopodobniej najbardziej opłaca się film wypuścić mu w styczniu przed festiwalami i imprezami, bo gdyby film został nagrodzony, to jego wartość wzrosłaby, co wcale nie znaczy, że cebulacy kupowaliby więcej biletów.
Heh... smutna ale jednak prawda. Niestety, dla nas którzy chcielibyśmy ten film od razu obejrzeć, a tak to albo czekamy miesiącami albo szukamy nielegalnych kopii w necie. I potem zdziwienie że ten proceder jest w Polsce tak powszechny.
W sumie racja, niby nie będą wiele więcej biletów kupować, ale zapewne jest spora grupa osób, które idą na jakiś film, bo skoro zdobył jakąś nagrodę to na pewno jest dobry co jak dla mnie jest bez sensu, ale co kto woli.
http://www.imdb.com/title/tt0810819/releaseinfo?ref_=tt_dt_dt
Tego typu filmy bardzo często maja premiery w normalnej dystrybucji znacznie później niż światowa, bo robią najpierw "tour" po festiwalach. Ponadto 22 stycznia będzie już po nominacjach do Oscara, na które ten film ma ponoć ogromne szanse, więc zapewne to wtedy dopiero będzie o nim głośno :)
Festiwale, zdaje się, zastrzegają sobie pewien okres czasu od kinowej premiery filmów, żeby był jakiś sens jeżdżenia na festiwale.
Z pewnością jednak nie jest to żelazna zasada, przykład "Body/Ciało", które weszło do naszych kina ledwo jakieś 3 tygodnie po tegorocznym Berlinie, czy "Drzewo życia" i "Melancholia", które były u nas kilka tygodni po Cannes.
Wszystko niestety możliwe. Bardzo mnie takie ocenianie denerwuje, bo wystarczy że film jest na "nieodpowiedni" temat, albo występuje w nim lub mówi o jakiejś "nieodpowiedniej" osobie to od razu tłumy oszołomów dają 1.
Dlatego nie patrzę już na oceny ;-)
Ta "premiera" to jedynie 2 pokazy specjalne na festiwalach - w Wenecji oraz w Toronto. Reszta śmiertelników czeka do stycznia bądź lutego :)