Mam nieco inne zdanie. Jasne, że Michałkow jest zbyt inteligentny, aby skupić się na wiernym odtworzeniu filmu Lumeta - to byłoby głupie. Na pewno jednak wykorzystuje cudzy, stary pomysł do przedstawienia własnych, nowych przemyśleń. To prawda, że „12” obiera inny środek ciężkości, niż jego pierwowzór - nie jest więc klasycznym remake'm. Lumet pokazywał wady wymiaru sprawiedliwości i niedoskonałości ludzkiej natury (ot, choćby powszechną skłonność do pochopnych ocen czy obojętność). Michałkow natomiast wydaje się analizować najnowszą historię Rosji, krytykując przy tym wojnę w Czeczenii. Dzięki temu jego film jest autonomiczny, co nie zmienia faktu, że ideę główną i punkt wyjścia jednak zajumał...
Najwłaściwszym określeniem wydaje mi się "wariacja na temat", a i przy okazji swego rodzaju hołd dla arcydzieła Lumeta,