Podobało mi się, nie zaskoczyło, nie powaliło, bo ileż razy można oglądać ten sam film, hmm? Keira jest naprawdę urocza i bardzo pasuje do tej roli - nie musi epatować wywindowanymi przez podwyższony stan cyckami, żeby zachwycić - czymś ulotnym właśnie, dziewczęcością, energią.
Fajny realizm, jak to dobrze, że w tej adaptacji ludzie na prowincji rozczochrani i przydeptani, nawet końska kupa się pojawia w kadrze, a nie tylko sterylne fryzurki i koturnowość epoki.
I jeszcze para - stary Donald i Brenda Blethyn - miód na moje serce.
Miło spędzony czas, już za kilka lat pewnie kolejna adaptacja :)